7.

2.9K 140 62
                                    

Następnego dnia wstałam wyjątkowo wcześnie. Siedzieliśmy w mieszkaniu Jamesa dosyć długo dyskutując o kolorach ścian, dodatkach i innych duperelach, które dla niego były "nieistotne". Ja zdążyłam już w pełni zaangażować się w ten remont. Mieliśmy rozpocząć od razu po powrocie z jego misji. 

Zdziwiona, że udało mi się wcześnie wstać, owinęłam się szlafrokiem i ruszyłam do kuchni. Zrobiłam kawę dla siebie i Peggy, która także krzątała się już po domu. Po kilku minutach weszła do kuchni już ubrana w mundur i podziękowała mi za napój. Wypiłyśmy kawę jedząc wspólnie śniadanie. Właściwie tylko ona zjadła, ja miałam tak bardzo ściśnięty żołądek, że nie byłam w stanie nic przełknąć. Po skończonym posiłku Peggy zaoferowała, że posprząta, a ja w tym czasie mogę iść się szykować.

Wzięłam szybki prysznic, założyłam wyprasowany mundur i uczesałam włosy, jak zwykle zakładając je za ucho. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęłam się słabo. Następnie zerknęłam na małą różę, znajdującą się na stoliku. Prezent od Jamesa, z naszej pierwszej randki. Westchnęłam i zabrałam do dłoni torebkę. Zakomunikowałam Peggy, że możemy ruszać i wyszłyśmy z domu. 

Niecałą godzinę później spotkaliśmy się w siedzibie głównej N.R.S z Howardem i resztą zarządu. Obecni byli także członkowie brygady do zwalczania baz Hydry. Starałam się nie spoglądać w stronę bruneta, ale było mi bardzo ciężko. W mundurze wyglądał naprawdę świetnie. Miał na sobie czarne bojówki i ciemną kurtkę, która idealnie podkreślała jego umięśnione ramiona. 

Stałam na podeście, obok Howarda, który uważnie skanował jeszcze mapy. Mieliśmy się połączyć z drużyną przez radio. Kapitan miał przy sobie słuchawkę z mikrofonem, dzięki której mógł nas komunikować o wszystkim co się działo. Na naszym stole natomiast obecny był mikrofon przez który my mogliśmy im odpowiadać. 

Bucky uważnie słuchał słów Kapitana i reszty z zarządców. Przyglądałam się mu długą chwilę, a gdy nasze spojrzenia się zetknęła, odwróciłam speszona wzrok. Czułam jak policzki zaczynają mi się rumienić, więc spuściłam głowę, pozwalając aby włosy zasłoniły mi twarz. Odczekałam chwilę i znowu zerknęłam na bruneta. Przerzucił karabin przez ramię, kolejny pistolet włożył za pas na plecach, a w kieszeniach schował parę noży. Na ten widok przełknęłam ślinę. W końcu podszedł do mnie, w pełni uzbrojony, w mundurze i uśmiechnął się lekko.

-Gapisz się - zauważył, a ja wywróciłam oczami.

-Waż słowa, Barnes - odpowiedziałam. 

-Wyspałaś się? - zapytał opierając się o stół przy którym staliśmy. Pokręciłam głową na nie i wskazałam palcem na obecne pod oczami worki. -Powiedziałem Stevowi, że źle się poczułaś i odprowadziłem Cię do domu. Dzięki tym cieniom wyglądasz wiarygodnie.

Parsknęłam śmiechem i chwyciłam jego ramię. Także się uśmiechnął spoglądając na moja dłoń. 

-Wróciłam do domu później niż Peggy. Myślę, że zorientują się co do naszego marnego kłamstwa - odparłam spoglądając w bok. Moja siostra rozmawiała właśnie z Kapitanem i Howardem. Pewnie dopinali ostatnie uwagi i wskazówki co do misji.

-Uważaj na siebie - powiedział chłopak wybijając mnie z patrzenia na resztę. Zdziwiona spojrzałam na niego.

-To Ty powinieneś uważać - zauważyłam. Westchnęłam i spuściłam wzrok. -Wróć cało - dodałam. 

Poczułam jak unosi mój podbródek i spogląda mi w oczy z lekkim uśmiechem. Nachylił się, a po chwili poczułam jego usta na moim czole. Moje serce przyspieszyło, a ja przymknęłam lekko powieki. Miałam wrażenie, że stado motyli trzepocze właśnie w moim brzuchu na ten gest. Chłopak w końcu odsunął się i pogładził mnie po policzku. 

Tak blisko • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz