— Nie wierzę, jak mogłeś to po prostu tak zniszczyć? — odwróciłam głowę w kierunku Tony'ego Starka, który stał przy barku, opierając się o blat, ze szklanką whisky w ręku.
— Pracowałem — odpowiedział, wzruszając obojętnie ramionami.
Uniosłam wysoko brwi i pokręciłam zrezygnowana głową. Podeszłam do mężczyzny i nim zdążył się zorientować, zabrałam szklankę z jego ręki. Upiłam dość spory łyk i oddałam mu ją z powrotem, próbując się nieskrzywić. Spojrzał zniesmaczony na naczynie, a potem na mnie.
— Nie udzielasz dzisiaj przypadkiem lekcji?
— Udzielam wieczorem — wywróciłam oczami.
Podeszłam ponownie do jego stroju i westchnęłam. Strój był w tragicznym stanie, wszędzie były jakieś odgniecenia i wyrwane kabelki. Na jednym z ramion znajdowała się nawet guma do żucia. Tony podszedł do mnie i ułożył głowę na moim ramieniu. Spojrzałam na niego z ukosa, a widząc jego minę, zaśmiałam się.
— To co, da się coś z tym zrobić? — zapytał upijając kolejnego łyka alkoholu.
— Na miłość Boską, byłeś tylko na urodzinach dziecka — powiedziałam, wywołując tym uśmiech mężczyzny.
— Wiesz, że nie panuję nad sobą przy nich — odrzekł.
— Wiesz, jakoś nie zauważyłam — odparłam wskazując na zniszczony strój. — Popracuję nad nim — dodałam odwracając się w stronę mojego cherześniaka.
Mrugnął do mnie i rozsiadł się wygodnie na fotelu. Ja w tym czasie ubrałam rękawice i zaczęłam łączyć kabelki. Te, które już się nie nadawały, zastępowałam nowymi. Po połączeniu wszystkich, wzięłam tablet i zaczęłam na nowo ustawiać wszystkie funkcje i oprogramowania.
— Jak się czujesz? Po ostatnich wydarzeniach? — zapytał Stark, spoglądając na ekran telewizora.
Nie podniosłam wzroku, tylko nadal ustawiałam i instalowałam wszystkie konieczne programy.
— Dobrze, już wyzdrowiałam. Czuję się dobrze — powiedziałam nie odrywając nadal wzroku od monitora. — Odstawiam ją do spawaczy, niech zrobią swoje.
Skończyłam wszystkie instalacje i wyłączyłam tablet. Odstawiłam go na szafkę i zamknęłam strój w tubie. Nacisnęłam parę klawiszy na szybie, a po chwili zjechał on tuba w dół, do spawalni. Usiadłam wygodnie na kanapie, na przeciwko Tony'ego i położyłam stopy na stół. Brunet spojrzał na mnie zdziwiony i pokręcił głową.
— Sprowadzam Cię, na złą drogę — zauważył kiwając głową w stronę moich nóg. Prychnęłam i odgarnęłam jasne kosmyki włosów za ucho.
Brunet jeszcze chwilę przyglądał mi się w ciszy, aż w końcu odłożył szklankę z alkoholem na blat stolika i spojrzał na mnie uważnie. Uniosłam lekko brwi, widząc jego twarde spojrzenie, ale spokojnie czekałam na jego słowa.
— To on prawda? Ten cały Zimowy Żołnierz, to naprawdę o nim słyszałem tyle opowieści?
Pokiwałam głową, wciąż nie mogąc wydusić nawet słowa.
— Jak się z tym czujesz? Chcesz o tym... pogadać? — zapytał niepewnie.
Nie od dziś wiedziałam, że Tony'emu z trudem przychodzi rozmawianie o uczuciach. Było mi jednak bardzo miło, że próbował to zrobić dla mnie. Byliśmy swoją jedyną rodziną i zawsze się wspieraliśmy.
— To całkiem nowa i trudna sytuacja, ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Nie musimy o tym rozmawiać, właściwie to będę się zbierać. Dzięki, że wyciągnąłeś mnie z łóżka, sama nie miałabym na to siły — odparłam, posyłając czarnowłosemu wdzięczny uśmiech.
CZYTASZ
Tak blisko • Bucky Barnes
Fanfiction"-Wygląda Pan na zmęczonego Sierżancie Barnes - odparłam łącząc dłonie za plecami. Brunet opuścił swoją dłoń, a uśmiech zniknął z jego twarzy. -Doradzam, aby Pan odpoczął. A o taniec proszę zapytać jutro, w Bloody Rose o 18 - dodałam. Brunet przyjrz...