18.

2.2K 148 18
                                    


— Zamieszkaj ze mną. 

Położyłam dłonie na jego barki i delikatnie odepchnęłam. Usiadłam na łydkach i spojrzałam w jego oczy. Byłam pewna, że brunet żartuje, nawet chciałam się zaśmiać, ale widząc jego poważne spojrzenie, zrezygnowałam. Zmarszczyłam brwi i pokręciłam z niedowierzeniem głową. Brunet nie zmienił swojej pozycji, nadal leżał na boku bacznie mi się przyglądając. Parsknęłam i zmieszana wstałam z łóżka. Odwróciłam się tyłem do łóżka, na którym przed chwilą leżeliśmy razem i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju, przykładając dłoń do głowy. 

— James o czym ty mówisz? — zapytałam stając w miejscu.

Brunet zacisnął usta i spuścił wzrok. Usiadłam na krześle przy biurku i po raz kolejny pokręciłam głową. Co on wyprawia? Dlaczego proponuje mi zamieszkanie razem paru miesiącach związku?

— Po prostu... — zaczął niepewnie. — Nie ważne. 

Chłopak spuścił wzrok i zaczął bawić się kołdrą. Widziałam jak nerwowo zaciska na niej palce i zagryza policzek. Potarłam nerwowo czoło i także spuściłam głowę. Po dłuższej chwili, w czasie której oboje nic nie mówiliśmy, wstałam i usiadłam obok niego na łóżku. Nawet nie podniósł na mnie wzroku, tylko nadal skupiał się na swoich zaciśniętych dłoniach. 

— Po prostu co? — zapytałam.

Chłopak spojrzał na mnie po dłuższej chwili. Zauważyłam, że zaciska szczękę i patrzy na mnie z nadzieją w oczach. Być może doszukiwał się we mnie twierdzącej odpowiedzi na jego pytanie. Taka jednak nie istniała. Po chwili pokręcił głową i zdenerwowany wstał. Podszedł do stolika znajdującego się przy oknie. Zatrzymał się i spojrzał na słoik, w którym stała róża. Ta sama, którą dostałam od niego na naszej pierwszej randce. Była już trochę ususzona i zwiędnięta, ale chciałam ją zostawić sobie na pamiątkę. Wyciągnął rękę i dotknął ostrożnie jej płatków. 

Wstałam z łóżka i podeszłam do niego wolnym krokiem. Niepewnie objęłam go w pasie i oparłam policzek o jego plecy. Poczułam jak się spina i wstrzymuje powietrze. Mogłabym trwać wieki w takiej pozycji i jestem pewna, że nie miałabym dość. Przymknęłam powieki i wciągnęłam w nozdrza jego zapach. Odetchnęłam z ulgą, gdy położył swoje ciepłe dłonie na moich. 

Zaczęłam się zastanawiać, co go skusiło do wspólnego zamieszkania razem. Przecież nasz związek nie trwał jakoś długo. Oczywiście traktowałam go jak najbardziej poważnie, ale wspólne mieszkanie było już sporym krokiem w przód. Nie byłam pewna, czy jestem na to gotowa. James wyrwał mnie z zamyślenia, ściągając moje dłonie w jego klatki piersiowej. Odwrócił się przodem do mnie i spojrzał na mnie z góry.

— Pójdę już — powiedział i nim zdążyłam coś powiedzieć szybko opuścił mój pokój. 

Początkowo nie byłam w stanie zareagować. Stałam osłupiała, patrząc tuż przed siebie, na okno. Przełknęłam ślinę i odwróciłam się w kierunku drzwi, przez które przed chwilą wyszedł. Ocknęłam się i ruszyłam za nim łapiąc go przed wyjściem. Zakładał już kurtkę i łapał czapkę w dłoń. Stanęłam przed drzwiami, uniemożliwiając mu wyjścia. Jego spojrzenie było przykre i łamało mi serce. Nie zdawałam sobie sprawy, że to była aż tak ważna dla niego sprawa. Popatrzyłam na niego błagalnie i pokręciłam głową. Widząc to odwrócił głowę i chwycił za klamkę. 

— Odsuń się Madeline, proszę — powiedział z bólem, nawet na mnie nie spoglądając. 

Przez chwilę nadal trzymałam się drzwi, czekając aż ponownie na mnie spojrzy. Minęło kilka dobrych minut, aż w końcu pokręciłam rozczarowana głową i odsunęłam się. Bucky nie czekając na nic otworzył drzwi i wyszedł. 

Tak blisko • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz