16.

2.5K 120 9
                                    


Rano obudziłam się, bo coś twardego skutecznie przeszkadzało mi w dobrym śnie. Już miałam chwycić poduszkę i ją poprawić, ale poczułam pod sobą coś innego. Otworzyłam oczy i zobaczyłam dłoń. Nagle dotarło do mnie, że przecież wczoraj James zasnął przy mnie. Odwróciłam się ostrożnie przodem do niego i uśmiechnęłam się widząc, że spokojnie śpi. Był zwrócony lekko w moją stronę. Korzystałam z tej chwili i gapiłam się na niego z uśmiechem. Włosy miał mocno zmierzwione, co za pewne było moją sprawką. Na twarzy miał już kilku dniowy zarost, ale wyglądał tak spokojnie, że nie miałam serca go nawet dotykać.

-Gapisz się - powiedział otwierając jedno oko.

Uśmiechnęłam się szeroko i dotknęłam jego policzka, przejeżdżając po zaroście. Chłopak nachylił się i na ślepo mnie pocałował. Roześmiałam się gdy trafił w brodę zamiast w usta.

-Dzień dobry - odparłam. 

-Dzień dobry - powiedział obejmując mnie w tali. Przyciągnął mnie do siebie, a ja schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi.

Wiedziałam, że mój sen już dobiegł końca. Co gorsza zdawałam sobie sprawę, że chłopak musi wstać i wrócić do swojego pokoju, tak aby nikt się nie zorientował, że spędził tu całą noc. Poklepałam go po ramieniu, na co otworzył niezadowolony oczy.

-Musisz wrócić do siebie - powiedziałam przyglądając się jego twarzy.

Brunet jęknął i pokręcił rozczarowany głową. Po chwili przetarł oczy i spojrzał na zegar na ścianie. Wrócił wzrokiem do mnie i uśmiechnął się leniwie.

-Dzień dobry - powtórzył całując mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek, a po chwili odsunęłam się kręcąc głową.

-Wstawaj Buck - odparłam szturchając go w ramię. 

Podniosłam się z łóżka i spojrzałam z góry na bruneta. Westchnął i także leniwie wstał. Zmierzył mnie uważnym spojrzeniem z dołu do góry i uśmiechnął się zawadiacko. Przypominając sobie, że mam na sobie tylko koszulkę chłopaka, szybko skrzyżowałam ramiona i nogi. Brunet widząc to parsknął śmiechem. Ruszyliśmy do drzwi, chłopak jednym ruchem przekręcił klucz i spojrzał ponownie w moją stronę. 

Pochylił się i znowu przyciągnął mnie do siebie. Roześmiałam się gdy tylko nasze klatki ponownie się zetknęły, a on objął mnie w talii. 

-Kocham Cię - wyszeptał całując mnie w nos. 

-Ja Ciebie też - odpowiedziałam uśmiechając się. -A teraz wynocha.

Brunet skrzywił się i pokręcił głową. Mrugnął do mnie i po chwili zniknął za drzwiami. Wróciłam do łóżka i pościeliłam je. Zdjęłam koszulkę Jamesa i ubrałam przygotowane wcześniej ubrania na dziś. Jego koszulkę złożyłam i spakowałam do torby, w końcu dlaczego by nie przywłaszczyć jej sobie na parę dni? Rozczesałam włosy i pomalowałam się delikatnie, a następnie ruszyłam na dół. 

W salonie nadal świeciła się choinka, a pod nią zauważyłam stosik prezentów. Nie wiem jak długo stałam i patrzyłam na ten obraz, ale długo. Dawno nie czułam tego przyjemnego nastroju wynikającego ze świąt. Teraz będąc tutaj z rodziną Jamesa pierwszy raz od dawna czułam się szczęśliwa w tym dniu. 

-Chcesz coś do picia, Madeline? 

Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam mamę Jamesa stojącą za blatem w kuchni. Trzymała w dłoni dzbanek z parującą wodą i uśmiechała się do mnie ciepło.

-Przepraszam, nie zauważyłam Pani - odparłam i podeszła do blatu. -Bardzo chętnie się napije - dodałam siadając na jednym z krzeseł.

Kobieta pokiwała głową i zalała kolejną filiżankę. Pomimo, że James był właściwie kopią swojego taty, to wiele cech widać, że odziedziczył także i po mamie. Na przykład uśmiech, robili to w bardzo podobny sposób. Najpierw unosili swoje kąciki, a następnie ukazywały się śnieżnobiałe zęby. 

Tak blisko • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz