Rano obudziłam się, bo coś twardego skutecznie przeszkadzało mi w dobrym śnie. Już miałam chwycić poduszkę i ją poprawić, ale poczułam pod sobą coś innego. Otworzyłam oczy i zobaczyłam dłoń. Nagle dotarło do mnie, że przecież wczoraj James zasnął przy mnie. Odwróciłam się ostrożnie przodem do niego i uśmiechnęłam się widząc, że spokojnie śpi. Był zwrócony lekko w moją stronę. Korzystałam z tej chwili i gapiłam się na niego z uśmiechem. Włosy miał mocno zmierzwione, co za pewne było moją sprawką. Na twarzy miał już kilku dniowy zarost, ale wyglądał tak spokojnie, że nie miałam serca go nawet dotykać.
-Gapisz się - powiedział otwierając jedno oko.
Uśmiechnęłam się szeroko i dotknęłam jego policzka, przejeżdżając po zaroście. Chłopak nachylił się i na ślepo mnie pocałował. Roześmiałam się gdy trafił w brodę zamiast w usta.
-Dzień dobry - odparłam.
-Dzień dobry - powiedział obejmując mnie w tali. Przyciągnął mnie do siebie, a ja schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi.
Wiedziałam, że mój sen już dobiegł końca. Co gorsza zdawałam sobie sprawę, że chłopak musi wstać i wrócić do swojego pokoju, tak aby nikt się nie zorientował, że spędził tu całą noc. Poklepałam go po ramieniu, na co otworzył niezadowolony oczy.
-Musisz wrócić do siebie - powiedziałam przyglądając się jego twarzy.
Brunet jęknął i pokręcił rozczarowany głową. Po chwili przetarł oczy i spojrzał na zegar na ścianie. Wrócił wzrokiem do mnie i uśmiechnął się leniwie.
-Dzień dobry - powtórzył całując mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek, a po chwili odsunęłam się kręcąc głową.
-Wstawaj Buck - odparłam szturchając go w ramię.
Podniosłam się z łóżka i spojrzałam z góry na bruneta. Westchnął i także leniwie wstał. Zmierzył mnie uważnym spojrzeniem z dołu do góry i uśmiechnął się zawadiacko. Przypominając sobie, że mam na sobie tylko koszulkę chłopaka, szybko skrzyżowałam ramiona i nogi. Brunet widząc to parsknął śmiechem. Ruszyliśmy do drzwi, chłopak jednym ruchem przekręcił klucz i spojrzał ponownie w moją stronę.
Pochylił się i znowu przyciągnął mnie do siebie. Roześmiałam się gdy tylko nasze klatki ponownie się zetknęły, a on objął mnie w talii.
-Kocham Cię - wyszeptał całując mnie w nos.
-Ja Ciebie też - odpowiedziałam uśmiechając się. -A teraz wynocha.
Brunet skrzywił się i pokręcił głową. Mrugnął do mnie i po chwili zniknął za drzwiami. Wróciłam do łóżka i pościeliłam je. Zdjęłam koszulkę Jamesa i ubrałam przygotowane wcześniej ubrania na dziś. Jego koszulkę złożyłam i spakowałam do torby, w końcu dlaczego by nie przywłaszczyć jej sobie na parę dni? Rozczesałam włosy i pomalowałam się delikatnie, a następnie ruszyłam na dół.
W salonie nadal świeciła się choinka, a pod nią zauważyłam stosik prezentów. Nie wiem jak długo stałam i patrzyłam na ten obraz, ale długo. Dawno nie czułam tego przyjemnego nastroju wynikającego ze świąt. Teraz będąc tutaj z rodziną Jamesa pierwszy raz od dawna czułam się szczęśliwa w tym dniu.
-Chcesz coś do picia, Madeline?
Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam mamę Jamesa stojącą za blatem w kuchni. Trzymała w dłoni dzbanek z parującą wodą i uśmiechała się do mnie ciepło.
-Przepraszam, nie zauważyłam Pani - odparłam i podeszła do blatu. -Bardzo chętnie się napije - dodałam siadając na jednym z krzeseł.
Kobieta pokiwała głową i zalała kolejną filiżankę. Pomimo, że James był właściwie kopią swojego taty, to wiele cech widać, że odziedziczył także i po mamie. Na przykład uśmiech, robili to w bardzo podobny sposób. Najpierw unosili swoje kąciki, a następnie ukazywały się śnieżnobiałe zęby.
CZYTASZ
Tak blisko • Bucky Barnes
Fanfiction"-Wygląda Pan na zmęczonego Sierżancie Barnes - odparłam łącząc dłonie za plecami. Brunet opuścił swoją dłoń, a uśmiech zniknął z jego twarzy. -Doradzam, aby Pan odpoczął. A o taniec proszę zapytać jutro, w Bloody Rose o 18 - dodałam. Brunet przyjrz...