-Hej Bucky - wyszeptałam z trudem, czując ból w całym ciele.
Chłopak natychmiast się poderwał i wziął moją twarz w dłonie. Pocałował mnie mocno w czoło i odsunął się, aby natychmiast wziąć mnie w ramiona. Skrzywiłam się czując przeszywający ból.
-To trochę boli, James - wychrypiałam.
Chłopak prędko się odsunął i spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem.
-Przepraszam - odparł. -Jak się czujesz?
-Trochę słabo - odpowiedziałam. -Co się stało?
Chłopak spuścił wzrok i przetarł twarz. Widziałam, że ciężko oddycha. W końcu spojrzał na mnie i pokręcił głową.
-Hydra zaatakowała labolatorium, nieźle ich pogoniłaś, ale wstrzyknęli Ci serum nad którym pracuje Howard - odparł przyglądając mi się uważnie.
Otworzyłam szeroko oczy i podniosłam się, aby spojrzeć na swoje ciało. Natychmiast poczułam jednak ostry ból, a James wstał i oparł mnie z powrotem o poduszkę.
-Błagam, powiedz, że nie wyglądam jak Steve - odparłam.
-Nie, nie urosło Ci nic - odpowiedział chłopak uśmiechając się lekko.
Odwzajemniłam jego uśmiech i przyjrzałam mu się uważnie. Widać po nim było, że jest zmęczony. Miał ogromne worki pod oczami, spierzchnięte usta i włosy w nieładzie. Gdyby nie okoliczności chętnie przeczesałabym te włosy dodając, że wygląda seksownie. Teraz jedynie mogłam się mu przyglądać, nie mogąc nawet się podnieść.
-Ile spałam? - zapytałam przerywając ciszę.
-Dwa dni - odpowiedział.
-I byłeś tu cały ten czas? - zapytałam. Chłopak pokiwał niepewnie głową, a ja prychnęłam. -Powinieneś iść do domu się wyspać.
James pokręcił głową i przybliżył się na krześle do mnie. Chwycił moją dłoń i pogładził ją swoimi dużymi palcami.
-Tak strasznie się bałem, że Cię stracę - wyszeptał przymykając oczy. -Przepraszam Madeline, za wszystko. Zwłaszcza za tą głupią kłótnię - dodał całując mnie w dłoń.
Przyglądałam się mu w milczeniu. Było mi go żal, widzieć go w takim stanie. Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu na wspomnienie włamania. Gdy już myślałam, że więcej go nie zobaczę i nie pogodzimy się.
-Ja też bałam się, że to koniec - wyszeptałam. -Tak strasznie Cię przepraszam - dodałam łamiącym się głosem.
Chłopak wciąż nie otwierał oczu. Pokręcił tylko głową.
-Nie masz za co mnie przepraszać. To wszystko moja wina. Gdybym nie wypalił z tym mieszkaniem, może wszystko potoczyło by się inaczej. To był okropnie głupie - powiedział. -Nie powinienem był to proponować, to było głupie - dodał i spojrzał na mnie.
-Przepraszam - wyszeptałam i poczułam jak pierwsze łzy zaczynają płynąć po moich policzkach.
Widziałam jak James patrzy na mnie nie rozumiejąc co się dzieje. Obraz się zamazał, a ja tylko poczułam uginanie się materaca obok. Po chwili silne ramiona chłopaka mnie otoczyły.
-Mad... Spokojnie, nie masz za co przepraszać, to ja zawaliłem - brunet zaczął gładzić mnie po włosach, całując w skroń.
-Chcę z Tobą mieszkać - wyszeptałam wtulając twarz w jego klatkę. Prawdopodobnie moczyłam mu właśnie koszulkę, ale brunet nic sobie z tego nie robił.
CZYTASZ
Tak blisko • Bucky Barnes
Fanfiction"-Wygląda Pan na zmęczonego Sierżancie Barnes - odparłam łącząc dłonie za plecami. Brunet opuścił swoją dłoń, a uśmiech zniknął z jego twarzy. -Doradzam, aby Pan odpoczął. A o taniec proszę zapytać jutro, w Bloody Rose o 18 - dodałam. Brunet przyjrz...