56.

1.7K 108 103
                                    


— Madeline —

Otworzyłam powoli oczy i z uśmiechem zauważyłam, że nadal jestem obok bruneta. Leżał na poduszce obok i miarowo oddychał, a kilka pasm włosów opadło mu na czoło dodając mu tym uroku. Przyglądałam mu się długo, wciąż myśląc o tym jakie mam szczęście, że ponownie mogę zobaczyć ten obrazek. Podniosłam się do góry i pochyliłam nad jego twarzą. Pocałowałam go w policzek, ocierając się lekko o jego zarost. Następnie wstałam ze swojego miejsca i przeciągnęłam się. Spanie na podłodze dało już o sobie znać. Trzymając się za kręgosłup, ruszyłam do wyjścia. W łazience wykręciłam sukienkę i rozwiesiłam ją na kaloryferze. Niestety, raczej nic już z niej nie będzie, ale niech chociaż wyschnie. Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się na wygodnym łóżku.

Analizowałam wydarzenia wczorajszej nocy. Przypominałam sobie wszystkie szczegóły, które były lekko zaćmione przez alkohol. Przymknęłam powieki i rozmasowałam lekko kark. Z tej jakże błogiej chwili, wyrwał mnie dźwięk telefonu. Podniosłam się do pozycji siedzącej i dosięgnęłam urządzenia, znajdującego się na półce. Widząc, że to Steve uśmiechnęłam się i odebrałam.

Hej! I jak się masz? — usłyszałam po drugiej stronie.

— Cześć Steve. Dobrze, rzeczywiście jest tu przepięknie — odpowiedziałam.

Jak idzie praca nad terapią? — zapytał.

Westchnęłam i wstałam. Podeszłam spokojnie do okna i spojrzałam na rozciągającą się przede mną Wakandę.

— Niestety Okoye wyjechała i póki co nie pracujemy nad tym — odparłam. — Dzisiaj mamy rozmawiać z T'Challą.

 A jak Buck? — zagadnął.

— W porządku, chyba — odpowiedziałam krótko.

— Coś między wami się dzieje? — dopytywał nie dając spokoju.

Zagryzłam wargę i odwróciłam się od okna. Oparłam się biodrami o parapet i spojrzałam na sufit.

— Nic między nami nie ma i raczej nie będzie. James chyba wyraził się jasno w tej kwestii — westchnęłam.

— Ale Ty nie chcesz żeby tak było...

— To niestety nie ja decyduję — przerwałam mu.

Usłyszałam głośne pukanie do drzwi, a po chwili twarz bruneta pojawiła się w drzwiach. Zmierzył mnie uważnym wzrokiem i wszedł do pomieszczenia.

— Słuchaj, muszę kończyć. Zdzwonimy się jeszcze później — powiedziałam do telefonu i nie czekając na odpowiedź blondyna, rozłączyłam się.

James patrzył na mnie podejrzliwie, ale nic nie mówił. Zastanawiałam się czy usłyszał tę rozmowę przez uchylone drzwi. Miałam nadzieję, że nie. Odłożyłam telefon na półkę nocną i spojrzałam na niego z założonymi rękami.

— Idziemy na śniadanie? — zapytał, wskazując ręką na drzwi. Zdążył już ubrać się w ubrania i doprowadzić do porządku po ostatniej nocy.

— Jasne, tylko się przebiorę — odpowiedziałam podchodząc do szafy.

— Kto dzwonił? — wyciągnęłam z szafy kolejną sukienkę i spojrzałam na bruneta, który wciąż nie opuścił mojego pokoju.

— Steve. Pytał czy wszystko u nas w porządku — wyjaśniłam.

Bucky pokiwał powoli głową i odepchnął się od ściany. Przed wyjściem spojrzał na mnie ostatni raz, dokładnie skanując mnie od dołu do góry. Następnie opuścił mój pokój i usłyszałam jak schodzi po schodkach na dół.

Tak blisko • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz