I Promise You For a Ten Fingers/ Malec

Rozdział 80

Życie jest ulotne. Przelatuje nam przez palce każdego dnia, bez względu na to czy się na to zgadzamy czy nie. Czas jest nieubłagany i dopadnie każdego bez wyjątku, bo taka jest kolej rzeczy. Człowiek się rodzi, ma mało obowiązków, z czasem jednak dorasta, dostaje się do szkoły, zacieśnia więzi z bliskimi i stara się żyć pełnią życia, choć też nie każdemu się to udaje. Czasami w naszym życiu coś idzie nie tak, nie układa się po naszej myśli przez co sami siebie skazujemy na porażkę i poddajemy się.

Taki był właśnie Alec. Chłopak o kruczoczarnych włosach, który nie widział swojej przyszłości. Wydawało mu się, że jedyną opcją jest śmierć, bo nie miał już po co ani dla kogo żyć. Jego rodzice nie kochali go, nie rozmawiali z nim i zakazywali również kontaktować się z nim jego rodzeństwu. Chłopak bardzo nad tym ubolewał, dlatego uldze w bólu przyniosła mu żyletka, którą wykonywał sobie cięcia kilka razy w ciągu dnia. Początkowo były one malutkie, ale z czasem pojawiały się większe i głębsze. Zawsze były to tylko nadgarstki, dlatego gdy nie było na nich już miejsca, rozdrapywał stare rany.

Nie było to dla niego w żaden sposób dobre, ale nadal to robił. Nie miał komu o tym powiedzieć, ani z kim o tym porozmawiać, bo nie miał przyjaciół, ani rodziny. Został pozostawiony sam sobie, do pewnego dnia, który zmienił jego życie. Dnia w którym poznał jego... - Magnusa Bane'a. To dzięki niemu jego świat rozbłysnął na nowo i stał się lepszym miejscem.

Magnus Bane od zawsze miał dobre i dostatnie życie, niczego mu nie brakowało. Miał kochających rodziców, pieniądze, plany i marzenia, które starał się spełnić. Był szczęśliwy, choć pewnego dnia uświadomił sobie, że te wszystkie imprezy na które chodził tylko po to, aby zaliczyć szybki numerek w toalecie, mu nie wystarczają. Właśnie wtedy wszedł na pewien portal. Zrobił to zupełnie z nudów, nie wiedząc tak naprawdę kogo tam spotka. Nie szukał nikogo specjalnego, a znalazł zagubionego i zrozpaczonego chłopaka, który stał się jego aniołem.

Od tamtej pory, od kiedy się poznali, starał się robić wszystko aby wynagrodzić mu wszystkie lata, podczas których jego życie było nieszczęśliwe. Dawał mu dużo miłości, przedstawił rodzicom, którzy go zaakceptowali i pokochali jak własnego syna. Od tamtej pory miał praktycznie wszystko czego pragnął, do czasu aż Magnus pokazał swoją prawdziwą twarz i chciał go ukarać.

Wtedy pojawił się James, który udając bliskiego przyjaciela zbliżył się do Aleca, żeby wykorzystać go seksualnie wbrew woli tamtego. Tamtego dnia wszystko pękło w nim na nowo, załamał się całkowicie i myślał, że umrze wtedy w tamtym pokoju, jednak dzięki wytrwałości i sile jaką posiadał, udało mu się dojść do domu Magnusa, który zaopiekował się nim jak najlepiej umiał. Na małych wakacjach, na które pojechali, Bane oświadczył się Alecowi i od tej pory obaj czekali tylko na doskonały moment, aby się pobrać.

Wszystko znowu wróciło na właściwy tor,  choć nie trwało to krótko zanim Alec znowu odzyskał dawną energię. Później zaczęły się studia Magnusa i kolejna rozłąka, a następnie kolejna szokująca rzecz, której nikt się nie spodziewał. Alec zaszedł w bliźniaczą ciążę, choć było to absolutnie niemożliwe. Z pomocą Jace'a na świat przyszli Lucy i Nate, którzy wprowadzili do świata zarówno Alexandra jak i Magnusa jeszcze więcej miłości. Wszystko wydawało się być w porządku, Alec chodził na terapię i brał antydepresanty, aby jakoś sobie poradzić z myślami, które dość często go prześladowały i było dobrze dopóki nie pojawiła się jego siostra, oznajmiając im obu, że Max nie żyje.

Wtedy dopiero Alec zebrał się na odwagę i wygarnął wszystko swoim rodzicom, obiecując sobie, że już nigdy więcej ich nie spotka. Nie chciał ich znać, byli okropni i nie zasługiwali na to, aby móc nazywać się rodzicami.

Okazało się również, że Isabelle, która zaszła w niechcianą ciążę, odda im dziecko, które dość szybko przyszło na świat. Urodziła się też siostra Magnusa - Chloe, którą pokochał całym sercem. Wystarczyło już tylko czekać na ślub, który miał odbyć się lada moment.