Rozdział 37

973 51 92
                                    

Następnego dnia, Magnus obudził się pierwszy, co tak właściwie nie było dla niego nowością. Alec przewracał się z jednego boku na bok, choć miał dzisiaj zakończenie roku, którym najwyraźniej się nie przejmował. Azjata był ciekaw czy ten w ogóle nastawił budzik czy zdał się tylko na niego w tej kwestii, licząc, że go obudzi.

Do rozpoczęcia mieli mało czasu, dlatego też Alec powinien już powoli wstawać. Magnus nie chciał budzić go specjalnie, po prostu położył swoją dłoń na nagim ramieniu chłopaka i zaczął sunąć nią wzdłuż całej jego ręki.

Czarnowłosy nie wiedział co się dzieje, ale był pewien, że to dłoń Azjaty dotyka jego nagiej skóry. Przez ten miesiąc, podczas których badali wzajemnie swoje ciała, Alec znał już każdy szczegół dłoni Magnusa. Każdą krzywiznę i dotyk jego miękkiej skóry.

- Magnus... - mruknął sennie chłopak, nie otwierając w dalszym ciągu oczu.

- Tak kochanie?

- Kosiam cię - celowo przekręcił słowo, a potem uśmiechnął się.

- Ja ciebie też - odpowiedział, składając pocałunek na jego nosie, przez co czarnowłosy zmarszczył go i otworzył oczy, napotykając wzrok Magnusa. - Księżniczka się wyspała?

Azjata odsunął się od niego, a potem czekał na odpowiedź. Był niezmiernie szczęśliwy, że ostatnimi czasy żyło im się bez żadnych kłótni ani innych ekscesów.

- Bardzo - odpowiedział mu, a następnie uniósł kołdrę nieco w górę i spojrzał w dół. Jęknał cierpienniczo widząc poranny wzwód. - Serio? Od rana?

- Dziwisz się? - Zachichotał Bane. - Też mam, ale przyzwyczaiłem się już do tego.

- A ja nie. To męczące - westchnął z wyraźną męką.

- Nie wiem co miałeś z biologii, ale każdy zdrowy chłopak ma poranny wzwód - wyjaśnił.

- Nigdy nie byłem dobry z biologii.

- Ale z edukacji seksualnej jesteś znakomicie doinformowany - skomentował, uśmiechając się podstępnie. Lightwood spalił buraka i zakrył szybko policzki swoimi dłońmi.

Alec nie skomentował tego w żaden sposób, chciał tylko żeby jego czerwone policzki natychmiast przybrały normalnego, bladego koloru.

- Która godzina? - Zapytał, chcąc jak najszybciej zmienić temat. Nie rozumiał dlaczego nadal krępowały go takie rozmowy, skoro jego wiedza i doświadczenia seksualne były coraz większe.

- 8:48 a co?

- Jezu Magnus! - Alec zerwał się z łóżka jak poparzony i podbiegł do szafy, szukając w niej rzeczy na zakończenie. Chciał się momentalnie palnąć w łeb za to, że nie zrobił tego wcześniej. - Zostało 12 minut! Napewno nie zdążę!

- Kochanie... - mruknął Magnus, patrząc na pośladki Aleca, które wyglądały idealnie, oświetlone przez promienie słoneczne. - Odpuśćmy sobie. Pójdziesz za rok i za dwa lata... ten rok nie jest aż tak ważny.

- Muszę się pożegnać ze wszystkimi i odebrać świadectwo - powiedział szybko, biorąc z ziemi bokserki Magnusa i rzucając nimi w niego. - Ubieraj się.

Bane zaśmiał się głośno i ziewnął, ignorując w pewien sposób Aleca. Nie rozumiał po co się tak spieszyć na zakończenie roku, które jego zdaniem i tak nie jest tak ważne jak gdy się kończy szkołę.

- Bez sensu.

- Ty jesteś bez sensu. Proszę ubieraj się - powiedział niemal błagalnie, schylając się po czerwone majteczki, które miał wczoraj na sobie. Nie miał czasu na szukanie czegoś innego, dlatego bez zbędnych ceregieli nałożył je na siebie. - Będę spóźniony.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz