Rozdział 58

676 38 51
                                    

Dzisiaj był pierwszy dzień świąt. Już od rana Magnus stresował się nie wiadomo czym. Robił wszystko na szybko i panikował przez to, że w przeciągu godziny, wszyscy mieli się zjawić. Bał się, że strzeli jakąś gafę, nie przed swoimi rodzicami, ale przed Aleca, przez co zmienią o nim zdanie.

Potrawy nad którymi się tyle męczyli były już gotowe do spożycia i większość czekała w lodówce na to, aż wieczorem zostaną podane.
Przez ostatnie dwa tygodnie, Magnus musiał zrezygnować z seksu, praktycznie całkowicie. Robił to tylko ze względu na Aleca, którego nie chciał narażać na żadne niebezpieczeństwo, jak i perełki, która w nim była.

Co prawda robił blowjoby chłopakowi, nie oczekując nic w zamian, ale chciał znowu poczuć tą niesamowitą rozkosz, co za każdym razem gdy się kochali. Wiedział, że będzie mu to dane dopiero po porodzie, ale był prawie pewien, że obaj dadzą radę.

- Kochanie jak wyglądam? - Zapytał Bane, wskazując na siebie. Alec spojrzał na niego z lekkim uśmiechem, a widząc urocze rogi reniferka na jego głowie, zachichotał.

- Wręcz fantastycznie - odpowiedział.
Chłopak miał na sobie sweterek z choinką, który dostał od Magnusa na Mikołajki. Był on nieco za mały, bo lekko opinał jego brzuszek, ale starał się to ignorować. Na nogach miał czarne, dresowe spodnie, na które musiał się przerzucić, ze względu na to, że rósł mu brzuch.
Na głowie miał czapkę elfa, z uroczym pomponikiem, który dyndał mu na wszystkie strony.

Magnus ubrany był nie lepiej. Miał sweter ze świecącym reniferem, a po naciśnięciu czerownego nosa, ten wydawał z siebie cichy pisk. Całość dopełniały zabawne rogi i czarne spodnie opinające jego nogi.

- Ładnie pachnie, prawda?

- Tak, choinką - Bane rozejrzał się dookoła, a potem jego wzrok utkwił na świecącym drzewku pod którym znajdowało się pełno prezentów. Męczyli się z nimi dość długi szmat czasu, a właściwie to z rodzicami Aleca, bo Magnus doskonale wiedział, co kupi swoim. Z Isabelle i Maxem nie było zbytnio problemu, bo ich brat podejrzewał co za prezent im się spodoba.

- W ogóle to dzisiaj możesz jeść ile chcesz. Są święta i nie będę zabraniał ci niczego - powiedział Azjata, na co Alexandrowi zaświeciły się oczy.

- Niczego? - dopytywał, podchodząc do chłopaka. Ten pokiwał twierdząco głową. - To chcę się w nocy kochać.

Bane nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Chodziło mu o jedzenie, a nie o inne sprawy, a zwłaszcza nie o seks, na który oczywiście nie mógł się zgodzić.

- Wiesz, że nie możemy...

- Możemy, ale rzadziej i z prezerwatywami.

- Wiesz, że ich nie znoszę - Magnus zrobił zniesmaczoną minę.

- No wiem. Ugh no dobra. To chociaż będę mógł sobie pojeść bez umiaru.

- Lubisz podróżować? - Zapytał Azjata, łapiąc chłopaka za pośladki i całując go lekko.

- Tak, a co? Chcesz mnie przewieźć na swoich saniach? - Alec poruszył śmieszne brwiami, choć wiedział, że Magnus na pewno nie ma tego na myśli.

- Nic, tak tylko pytam - zbył go szybko, choć ten nie chciał dać za wygraną i gdy miał zacząć dopytywać o co chodzi, obaj usłyszeli dzwonek do drzwi, roznoszący się po całym mieszkaniu.

- Może udajemy, że nas nie ma? - Zapytał Magnus, miejąc w duchu nadzieję, że Alec się zgodzi, choć było na to za późno.

- Oh no daj spokój. To pewnie twoi cudowni rodzice. Moi mieli być nieco później - chłopak złapał Azjatę za rękę i zaczął go ciągnąć w stronę drzwi, aby otworzyć. Już z salonu słychać było roznoszące i przekrzykujące się głosy za drzwiami.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz