Rozdział 46

740 46 29
                                    

Alec przebudził się, gdy drzewko w kominku jeszcze się paliło. Sam nie wiedział dokładnie co go obudziło, bo w ramionach Magnusa czuł się naprawdę jak w niebie. Było mu ciepło, a po stosunku czuł się błogo mimo tego, że nie wzięli prysznica.

Chłopak spojrzał na Azjatę, którego włosy zmierzwione były na wszystkie strony, a brak makijażu sprawiał, że wyglądał jak dziecko. Był bez wątpienia pięknym człowiekiem i Alec nie mógł się na niego napatrzeć. Dodatkowo płomienie, które oświetlały jego nagie ciało, ukazywało jeszcze większe piękno.

Gdy Alec tak leżał i rozmyślał, nagle do głowy wpadł mu pomysł, może i było to dziwne, a pora jaką sobie wybrał nie była wygodna, ale jednak chciał spróbować to zrobić. To miał być zwykły, szybki szkic Magnusa na tle kominka. Nic więcej.

Już jako dziecko, Alexander bardzo interesował się malowaniem. Miał anielską cierpliwość do rysowania i nigdy się nie poddawał, gdy postawił sobie za cel naszkicowanie czegoś. Talent ten jednak został zaniedbany, bo gdy chłopak zaczął szkołę, nie znajdował czasu na rozwijanie swojego talentu.

Dodatkowe zajęcia pozalekcyjne narzucone przez jego matkę dodatkowo nie ułatwiały mu niczego, więc jego pasja, co do rysowania zmalała, choć niekiedy udawało mu się naszkicować coś pięknego. Zazwyczaj byli to jacyś ludzie, wzorował się na zdjęciach czy plakatach, ale nigdy nie przerysowywał wszystkiego kropka w kropkę. Zawsze dodawał coś od siebie, co pokazywało, że naprawdę ma wyobraźnię.

Alec zaczął wydostawać się z ramion Magnusa, a ten nawet nie drgnął, tylko spał jak kamień, co ułatwiło zadanie czarnowłosego, który zaczął szukać z latarką w telefonie jakiegoś zeszytu i zwykłego ołówka, który bez wątpienia mu się przyda.
Przeszukał praktycznie każde możliwe miejsce i kiedy stracił już nadzieję, zajrzał do szuflady w kuchni gdzie znalazł duży zeszyt, ale bez ołówka. Szczerze mówiąc był zdziwiony, że w kuchni znajdzie coś takiego, ale cieszył się, że jednak ktoś postanowił dać tu coś takiego. Gdy otworzył zeszyt zobaczył tam jakieś dziwne listy zadań i podobne rzeczy, których nie chciało mu się czytać.

Musiał teraz zająć się znalezieniem czegoś do pisania, co nie było takie proste. Długopis może i nie był trudny do znalezienia, ale ołówek to był prawdziwy wyczyn, bo leżał pod stosem przeróżnych papierów, głęboko ukryty i Alec ledwie go dostrzegł.

Kiedy jednak znalazł potrzebne rzeczy, wrócił do salonu i usiadł nieco dalej od Magnusa. Musiał znaleźć odpowiedni kąt pod jakim chciał go naszkicować. To miała być jego pierwsza taka praca, bo nigdy nie zdarzyło mu się rysować człowieka, który w pewnym sensie pozował dla niego. Co innego było na zdjęciu, które się nie ruszało, a Bane co jakiś czas poruszał delikatnie dłonią czy obracał się na drugi bok.

Alec nie poddawał się, tylko usadowił się wygodnie na poduszce i wiedząc, że z tego miejsca doskonale widzi całą sylwetkę chłopaka, był pewien, że to jest właśnie to.

Magnus leżał przodem do niego. Pomiędzy nogami znajdowała się biała jak śnieg kołdra, która praktycznie niczego nie zasłaniała, co oczywiście nie przeszkadzało Alecowi. To było w pewnym sensie wyzwanie, którego chciał się podjąć. Nigdy w całym swoim życiu nie miał okazji narysować przyrodzenia, dlatego tym bardziej był ciekaw jak mu to pójdzie.

Chłopak zaczął od stóp, które ukryte były pomiędzy pościelą. Nie zajęło mu to długo, bo w zasadzie miał już wyćwiczone szkicowanie tej części ciała. Zawsze to dłonie i stopy wychodziły mu okropnie, palce wydawały się za długie i były dość szeroko od siebie. To swoimi czasy była jego zmora, lecz po kilku razach wiedział już jak sobie radzić z rysowaniem ich.

Azjata spał spokojnie i przez jakiś czas się nie wiercił, ani nie wykonywał żadnych większych ruchów, tak jakby wiedział, że Alec próbuje uchwycić jak najwięcej za pierwszym razem. Szło mu to całkiem sprawnie, choć był pewien, że nie wyjdzie mu to idealnie. Światło jakie miał to był blask ognia z kominka i nic poza tym. Widział delikatnie zarys kartki, a doskonale sylwetkę Bane'a, choć zdecydowanie wolałby żeby było na odwrót.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz