Minął okrągły miesiąc, podczas którego wydarzyło się kilka ważnych rzeczy w życiu Alexandra, a co za tym idzie, również Magnusa, który przeżywał wszystko razem z nim.
Jedną z ważniejszych rzeczy było to, że Alec rozpoczął naukę w nowej szkole. Dla nich wszystkich było to nowe, a dla niego szczególnie, bo okropnie się stresował pierwszym dniem.
Poszedł do tej szkoły za namową Magnusa, który zapewniał go, że cokolwiek by się nie stało, ten zawsze przy nim będzie. Azjata prosił chłopaka, żeby ten udał się do placówki i zaczął znowu naukę. Początkowo czarnowłosy protestował i nawet nie chciał o tym słyszeć, bo sama myśl go o tym przerażała, ale gdy zostawał sam w domu i myślał nad tym, uświadamiał sobie, że nie może wiecznie się ukrywać w czterech ścianach, a szkoła powinna mu w tym pomóc.
Tylko jak? Gdy ostatnio chodził do szkoły z Magnusem, nie było najlepiej. Jeszcze przed poznaniem Azjaty, chłopak nie miał praktycznie nikogo do kogo mógłby się odezwać i bał się, że tutaj będzie tak samo, bo po co ktoś miałby się z nim przyjaźnić? Nie widział w tym najmniejszego sensu, bo nie doceniał sam siebie.
Po poznaniu Magnusa wcale nie było lepiej... wszyscy w szkole patrzyli na niego z zazdrością w oczach, bo chcieli być wtedy na jego miejscu. Alec nie mógł poradzić nic na to, że Azjata jest popularny i wybrał go, a on jego. To nie była jego wina, że się pokochali, a potem zamieszkali razem po tym co się stało.
Czarnowłosy nie żałował żadnej z tych chwil. Gdyby mógł, przeżyłby wszystko jeszcze raz, jedynie wykasowałby ze swojej pamięci całe to okropne zdarzenie, o którym nie był w stanie jeszcze zapomnieć, choć szło mu coraz to lepiej.
Tak więc gdy poszedł już do szkoły, a właściwie się tam zapisać, zrobił to bez Magnusa. Chciał żeby ten był z niego dumny, że podjął ten krok i to sam, no może nie do końca sam, bo zadzwonił do Sophie, która z chęcią pomogła mu się dostać do tej szkoły.
Alec czasami naprawdę nie wiedział jak ma jej dziękować, a co gorsza czuł się niekiedy głupio, gdy w myślach nazywał Sophie swoją mamą, której tak naprawdę nigdy nie miał. To było dla niego dziwne, bo to przecież była matka Magnusa, a nie jego i Alec obwiniał się za to bardzo w myślach. Nie mówił jednak o tym nikomu, bo bał się, że ktoś go skarci, a Bane zacznie go wyzywać, choć same te myśli były w pewien sposób niedorzeczne.
Gdy byli już z Sophie w szkole, cała ta procedura przepisania go tutaj poszła dość szybko. Alec bardzo się stresował tą sytuacją, dlatego też, kobieta wyjaśniła dlaczego ten musi zostać przepisany. Chłopak czekał wtedy na korytarzu na szczęście nic nie słysząc. Kiedy Sophie wyszła z pomieszczenia, Alexander tak po prostu rzucił się jej na szyję, w podzięce za to co dla niego robi.
- Tak bardzo pani dziękuję... Bez pani bym się tu nawet nie dostał - mówił cicho sam nie wierząc w to co się dzieje.
Sophie objęła go równie mocno i położyła mu głowę na ramieniu, bo ten był od niej wyższy o głowę, a następnie zaczęła gładzić go po plecach. Zrobiło jej się miło na sercu, że chociaż w ten sposób mogła mu pomóc.
- Nie musisz mi za nic dziękować... przyjemność po mojej stronie - kobieta odsunęła się od niego, a potem posłała mu ciepły uśmiech widząc łzy w jego oczach. - Nie płacz.
Sophie nie mogła dłużej patrzeć jak ten zanosi się płaczem, dlatego znowu przyciągnęła go do siebie i przytuliła mocno.
Alec zaczął płakać ze szczęścia jak i smutku. Brakowało mu czegoś takiego. Uścisku jakiego potrzebował od swojej mamy, który zapewniał go, że ta go kocha.
CZYTASZ
I Promise You For a Ten Fingers/ Malec
FanfictionAlec Lightwood to 18-letni chłopak, który ma za sobą ciężkie życie. Nie widzi w nim żadnych pozytywów. Wiecznie samotny outsider, nieśmiały i cichy, bojący się wyznać prawdę o swojej orientacji. Pewnego dnia postanawia wejść na portal internetowy, d...