- M-Magnus? - Usłyszał cichutki głosik Aleca, który leżał koło niego na kanapie. Bane klękał i patrzył na niego, nie mogąc opanować łez radości, które wylatywały mu z oczu. Tak okropnie się bał, że go stracił, dlatego po tym jak Alec zniknął z jego domu, po tym jak oddał mu obrączkę wraz z kartą, stał kilka chwil w sypialni, patrząc pusto przed siebie. Nie mógł uwierzyć w to, że te lata, przez które był z chłopakiem nic nie znaczyły. Wydawały się one niczym, bo Magnus postanowił to zakończyć. Jednak gdy, chłopak odwrócił się jeszcze na jedną sekundę w jego stronę i spojrzał na niego z bólem w oczach, Bane wiedział, że popełnił błąd. Okropny błąd przez, którą jego miłość właśnie wyszła z jego domu.
Minęła może minuta, a może zaledwie kilka sekund, zanim chłopak ruszył za nim. Nie wiedział dokładnie w którym momencie uświadomił sobie, że nie może go stracić, ale nie miał nawet czasu na myślenie, gdy wyszedł z domu i zobaczył nieprzytomnego Alexandra, leżącego zaraz koło ich domu.
Nie myśląc zbyt wiele, wziął go ostrożnie na ręce i wrócił z nim do domu, a następnie położył na kanapie, mając nadzieję, że ta malutka rana od upadku nie jest zbyt groźna. Od razu mu ją opatrzył i czekał cierpliwie, aż ten otworzy oczy. Próbował go ocucić, lecz z marnym skutkiem, dlatego też postanowił po prostu czekać i starać się nie panikować. Nie wzywał pogotowia, bo wiedział, że to zwykle omdlenie, najpewniej wywołane zbyt wielkim stresem.
Nie minęło wiele czasu, zanim chłopak otworzył oczy, budząc się z tego snu, czy czymkolwiek to było. Spojrzał od razu na Azjatę, klękającego przed nim i trzymającego go mocno za rękę. Kiedy wymówił cicho jego imię był w niemałym szoku, bo przecież... przecież był z nim w szpitalu, czyż nie? Tam zasnął i miał się tam obudzić, a potem udać na ślub ciotki Magnusa. Teraz jednak sam nie wiedział, co się dzieje i potrzebował natychmiastowych wyjaśnień.
Przed oczami przelatywały mu zamazane obrazy, gdzie był we Włoszech razem z Magnusem. Teatr, w którym ten tańczył i ogromne cierpienie, które było głównym uczuciem, które czuł widząc to wszystko. Rozstali się, a potem Alec upozorował swoją śmierć... A przynajmniej tak myślał, dopóki nie obudził się na kanapie, obok szlochającego Bane'a.
- Nic ci nie jest? Jak się czujesz? - Zapytał z troską, zaciskając mocniej dłoń na tej jego.
- Ja... Nie wiem co się dzieje - odpowiedział zgodnie z prawdą, podnosząc się delikatnie. Rozejrzał się po pomieszczeniu, stwierdzając, że nic się tutaj nie zmieniło. Wszystko było na swoim miejscu, przez co był jeszcze bardziej zaskoczony. Nic już z tego nie rozumiał, a od nadmiernego myślenia, rozbolała go głowa, którą dotknął, uświadamiając sobie, że znajduje się na niej plaster. - Co się stało?
- Nic nie pamiętasz?
- Zależy o co dokładnie pytasz. Byliśmy w szpitalu, a teraz jesteśmy tutaj. O co tu chodzi?
- Co? Jakim szpitalu? - Bane spodziewał się tego, że Alec może mieć chwilowe zaniki pamięci, ale nie sądził, że będzie pamiętał coś co w ogóle nie miało miejsca.
- Pojechaliśmy na ślub twojej ciotki, a potem znaleźliśmy się w szpitalu, bo... - zatrzymał się na moment, chcąc powiedzieć to jak najdelikatniej. - Wywołałeś wymioty i uderzyłeś się w głowę.Bane nie wiedział czy ma się śmiać czy może płakać, bo zdawać by się mogło, że Alec pamiętał całkowicie inną rzeczywistość i wydarzenia, które nie miały miejsca. Azjata wysłuchiwał jeszcze chwilę tego, co pamięta chłopak, dopóki mu nie przerwał, zastanawiając się co ma mu powiedzieć. Sam nie wiedział, co o tym myśleć, ale był pewny jednego - nie da pozwolić mu odejść, już nigdy.
- Alec... - westchnął, gładząc delikatnie skórę chłopaka, myśląc nad tym jak ma powiedzieć mu co się wydarzyło, ale bał się też, że to może być dla niego wstrząs. - Słuchaj... to co mówisz się nie wydarzyło. Wiem, że może wydawać się to dziwne, tym bardziej, że jak mówiłeś masz to przed oczami, ale nic takiego nie miało miejsca. Ty... upadłeś.
CZYTASZ
I Promise You For a Ten Fingers/ Malec
FanfictionAlec Lightwood to 18-letni chłopak, który ma za sobą ciężkie życie. Nie widzi w nim żadnych pozytywów. Wiecznie samotny outsider, nieśmiały i cichy, bojący się wyznać prawdę o swojej orientacji. Pewnego dnia postanawia wejść na portal internetowy, d...