Rozdział 52

672 38 25
                                    

Magnus otworzył oczy. Czuł się o wiele lepiej, niż poprzedniego dnia. Był przede wszystkim wyspany i pełen energii. Odwrócił się w stronę Aleca i patrzył przez chwilę na jego spokojną twarz, za którą tęsknił. Westchnął cicho, a potem zszedł na dół żeby przygotować jakieś śniadanie. Zrobił sałatkę owocową, gofry, a do tego wszystkiego było ciepłe mleko.

Alec jednak nie miał tyle szczęścia. Noc była dla niego okropna i miał problemy ze snem. Dręczyły go różne złe myśli, przez które nie mógł spać. Przewracał się z boku na bok i wiercił przez pół nocy. Było mu strasznie niewygodnie i gorąco. Nie odpoczął prawie wcale. Był niewyspany.

Leżał teraz na plecach i patrzył się w sufit, bo nie miał nic innego do roboty. Nie zauważył nawet tego, że Bane'a przy nim nie ma. Po chwili do pokoju wszedł sam Magnus ze śniadaniem na tacy. Czarnowłosy nie zwrócił na niego większej uwagi.

- Obudziłem cię? – Zapytał Magnus, wchodząc na łóżko i kładąc tackę na kolanach Aleca.

- Nie – ziewnął przeciągle niebieskooki.

- Źle spałeś? – W głosie Magnusa słychać było wyraźną troskę. Widział jak oczy Aleca są opuchnięte i ledwo otwarte, a na policzkach są zaschnięte łzy. Azjata nie wiedział o co chodzi, ale podejrzewał, że chłopak nie spał wiele zeszłej nocy.

- Tak – pokiwał powoli głową.

- Zaraz znowu się położysz, tylko najpierw zjedz śniadanko. Zrobiłem gofry.

- Dziękuję – Alec zaczął jeść. Uwielbiał kuchnię Magnusa, a wszystko co przygotował Azjata było wręcz przepyszne. Był urodzonym kucharzem.

- Proszę – brązowooki oparł głowę o zagłówek łóżka i patrzył na swojego chłopaka. Wyglądał uroczo. Magnus wiedział, że mógłby patrzeć na Aleca całą wieczność, a ten zawsze tak słodko się rumienił, gdy ten patrzył na niego za długo.

- Jadłeś? – Zapytał nagle Alec, mając pełną buzię owoców.

- Nie, ale nie jestem głodny, więc nie musisz się martwić.

- Oh... no okej - posmutniał odrobinę, bo liczył na jakieś wspólne śniadanie, lecz niestety się przeliczył.

- Myślę, że jak już tu sobie jesz, to ja pójdę się umyć. Nie będzie ci to przeszkadzać?

- Nie, idź. Nie ma najmniejszego problemu – Alec uśmiechnął się delikatnie i kontynuował jedzenie.

Magnus od razu wstał i wziął jakieś ubranie na przebranie, aby nie przebierać się przy Aleku. Poszedł do łazienki i będąc pod prysznicem, odkręcił ciepłą wodę. Stojąc pod strumieniem wody zastanawiał się, dlaczego Alec się nie wyspał. Dręczyły go koszmary czy może zasnął później od niego?

Magnus namydlił swoje ciało i po chwili zmył pianę. Nie chciał żeby niebieskooki na niego długo czekał, więc prysznic był dość krótki. Ubrał się i po chwili wrócił do pokoju. Usiadł obok chłopaka na łóżku i zabrał od niego tackę.

- Idziesz spać? – Zapytał Magnus.

- Nie. Możemy pogadać? – Alec odwrócił się w stronę Bane'a i usiadł po turecku.

- Um... Oczywiście – Azjata usiadł przodem do chłopaka i czekał na to co on ma mu do powiedzenia. Nie miał pojęcia czego dotyczyć ma ta rozmowa, ale musiał sie zgodzić, bo nie miał innego wyjścia.

- Pamiętaj, że nie chcę cię urazić, ani nic z tych rzeczy. Uważam po prostu, że powinieneś to wiedzieć.

- Rozumiem – Magnus zaczął się bać, ponieważ zmartwił go dość szorstki ton chłopaka.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz