Alec
Siedziałem na ławce i czekałem na przyjście Magnusa. Stresowałem się rozmową, którą za chwilę musiałem z nim odbyć. Myślałem o tym wszystkim cały wczorajszy dzień, oraz połowę nocy podczas, której płakałem przytulony w kota, którego dał mi na pierwszym spotkaniu. Musiałem się wypłakać, a pluszak był jedynym rozwiązaniem. To co czułem było okropne. Myśli uparcie powracały do mojej głowy jak natrętne muchy. W głowie wciąż kołatały mi słowa Jamesa, że mogę być tylko zabawką Magnusa... że to nie miłość tylko zauroczenie. To wszystko zaczynało do mnie trafiać. Zaczynałem rozumieć, że on musi mieć rację.
Drapałem paznokciami skórę na dłoniach z emocji i byłem pewien, że jeśli za chwilę nie przestanę, to zacznę krwawić. Rozglądałem się dookoła żeby zobaczyć czy już idzie. Czułem jak serce uderza mi o żebra ze zdenerwowania. Tak bardzo się bałem, że aż bolała mnie głowa i było mi niedobrze.
To było dla mnie za dużo. Wiedziałem, że za chwilę Magnus pojawi się w zasięgu mojego wzroku i prawdopodobnie wtedy zacznę płakać. Na samą myśl było mi okropnie słabo. Miałem ochotę zniknąć i już nigdy nie wracać.
Siedziałem i nerwowo trząsłem nogą. Minuty mijały powoli niczym wieczność. Co kilka sekund sprawdzałem godzinę, a cyfry na telefonie uparcie nie chciały się zmieniać. Pojawiłem się w Central Parku pół godziny szybciej aby móc pomyśleć nad wszystkim jeszcze chwilę. Jednak gdy tu dotarłem, w głowie układałem sobie to, co chcę mu powiedzieć.
Gdy w końcu zobaczyłem zbliżającego się Magnusa, poczułem ukłucie w sercu. Nasiliło się ono gdy spostrzegłem w jego dłoni bukiet czerwonych róż. Moich ulubionych kwiatów. Nie miałem pojęcia skąd wie, że je uwielbiam, jednak nie mogłem teraz na nie patrzeć, bo to zaczynało boleć z każdą kolejną sekundą.
Kiedy Bane podszedł do mnie wystarczająco blisko, wstałem z miejsca i przełknąłem ślinę. Nie patrzyłem na niego. Nie miałem odwagi spojrzeć mu w oczy. Czułem pewnego rodzaju strach jak i cholerny smutek, bo wiedziałem, że decyzja, którą podjąłem, sprawi, że obojgu będzie nam ciężko. Chyba, że tak jak myślałem nic kompletnie dla niego nie znaczyłem, a cała ta sytuacja po nim spłynie.
Gdy Magnus pojawił się przy mnie zauważyłem, że chcę się odezwać, jednak ja zrobiłem to pierwszy. Nie chciałem żeby mnie przepraszał, bo wiedziałem, że wtedy mnie złamie i sprawi, że zmienię zdanie, a on znowu będzie traktował mnie tak jak wczoraj.
Musiałem zrobić to szybko żeby nie zobaczył tego jak cierpię. Nie chciałem przy nim płakać, choć doskonale wiedziałem, że to niemożliwe.
- Hej, chcę to zrobić jak normalny człowiek. Myślę, że ja i ty to była pomyłka - do oczu napływały mi łzy. Serce mi się łamało, bo tak bardzo go kochałem i nie mogłem bez niego żyć. Nie wyobrażałem sobie jakby to teraz miało bez niego funkcjonować. On był jak mój tlen - potrzebny do życia. Jednak wiedziałem, że będę musiał nauczyć się żyć bez niego. Bałem się go, co nie było dobre ani dla niego, ani dla mnie. - Przepraszam cię, ale ja tak nie mogę...
Zacisnąłem mocno oczy żeby się nie rozpłakać. Tylko na niego nie patrz. Nie patrz na niego Alec!
To wszystko było cholernie trudne. Ręce mi drżały. Miałem ochotę uciec stąd jak najdalej. Chciałem się zamknąć w pokoju, skulić w kulkę i płakać głośno dopóki starczy mi sił. Byłem również pewien, że tak właśnie się stanie, gdy zakończę to wszystko.
CZYTASZ
I Promise You For a Ten Fingers/ Malec
FanfictionAlec Lightwood to 18-letni chłopak, który ma za sobą ciężkie życie. Nie widzi w nim żadnych pozytywów. Wiecznie samotny outsider, nieśmiały i cichy, bojący się wyznać prawdę o swojej orientacji. Pewnego dnia postanawia wejść na portal internetowy, d...