Rozdział 51

744 41 76
                                    

Magnus znieruchomiał słysząc słowa Aleca. On w ciąży? Dobre sobie. Przecież to było niemożliwe. Nawet teraz musiał robić z siebie ofiarę, żeby pokazać, że ma gorzej. To był typowy tekst jakimi rzucały dziewczyny, gdy chłopak chciał od nich odejść. Azjata miał ochotę zaśmiać się w głos, bo nie mógł uwierzyć w to, że Alec myślał, że on uwierzy w tę bajkę.

- Wiesz co? Jesteś żałosny. Udajesz, że jesteś w ciąży, choć to niemożliwe. Jesteś śmieszny - Magnus był wściekły. Alec znalazł sobie pocieszenie w ramionach innego, a on nie mógł tego znieść. To było dla niego za dużo. Był cholernie zazdrosny, a sama myśl, że czarnowłosy znalazł sobie kogoś innego, sprawiała, że był niezwykle zdenerwowany. Oczywiście rozumiałby jeśli stałoby się to nieco później, ale tak po kilku dniach?

- Dodaj sobie dwa do dwóch Magnus. Moje ciągłe wymioty, bóle brzucha i jeszcze to - Alec stanął do niego bokiem i uniósł koszulkę. Wcześniej myślał, że przytył przez śmieciowe jedzenie, którym odżywiał się przez ostatnie tygodnie, ale teraz okazało się, że jednak była ku temu inna przyczyna. - Nie mów mi, że tego nie widzisz. A to... - wskazał na pierścionek. - Jest najidiotyczniejsza decyzja mojego życia - zdjął go z palca i rzucił w kąt. Po chwili obaj usłyszeli jak uderza o ziemię.

Magnus dopiero w tej chwili uświadomił sobie, że to co mówił do niego Alec było prawdą. Chłopak wymiotował ostatnio dość często, a jego brzuch się zaokrąglił, choć nie był on jeszcze aż tak widoczny. Bane był w niemałym szoku, bo to co mówił Alexander nie mogło się zdarzyć, po prostu nie.

- Skoro to najgorsza decyzja w twoim życiu to po co się zgodziłeś, hm? Wiesz co... Brak mi słów... - nie docierało do niego jednak nadal to, że Alec mógł być w ciąży. Nigdy nic takiego się nie wydarzyło i nie miało prawa bytu.

- Nie zaręczyłem się ćwoku - Alec nie mógł już dłużej ukrywać prawdy. Nie mógł ukrywać nic przed Magnusem. - Dał mi pierścionek jako obietnicę, że wychowa ze mną dziecko. Z resztą czemu ja ci się tłumaczę... Chciałem po prostu żeby dziecko miało pełną rodzinę, skoro ma ojca dupka. Od wczoraj nie myślę racjonalnie - wyjaśnił cicho.

Swoją drogą Alec nie wiedział jak ma się czuć. Magnus śmiał się z niego i z jego wyjaśnień, mimo tego, że te były prawdziwe. Chłopak w pełni rozumiał, że mogło to brzmieć śmiesznie, lecz na jego ciążę były dowody, których nie można było wyjaśnić inaczej. Poza tym był w szpitalu i profesjonalna osoba potwierdziła jego stan.

- Nie wierzę w tą twoją historyjkę z dzieckiem - powiedział cicho Magnus. Bardziej był gotów uwierzyć w to, że Alec jest poważnie chory, niż w ciążę. - To nic nie tłumaczy. Nie minęły nawet trzy dni, rozumiesz? A ty już znalazłeś sobie za mnie zastępstwo, nie dając mi nawet wytłumaczyć!

- Bo jestem głupi i nie mogę przestać cię kochać! - Krzyknął Alec popłakując cicho, a potem wybiegł z pokoju. Zszedł na dół i z kieszeni kurtki wyciągnął zdjęcie USG, które dostał od Catariny. Teraz musiał uwierzyć. Zdjęcia musiały udowodnić mu, że w brzuchu Aleca rozwija się prawdziwe dziecko.

Magnus stał w miejscu i analizował chwilę słowa Alexandra. On go kochał, a Magnus kochał jego. Wiedział jednak, że czarnowłosy nadal cierpi. Kiedy Alec wyszedł, chciał iść za nim, ale coś go jednak powstrzymało, bo ten wrócił na górę i rzucił w niego zdjęciem. Już nawet nie miał siły na kłótnie i tłumaczenia. - Nie wiem dlaczego ja w ogóle z tobą rozmawiam. Złamałeś mi serce...

Magnus spojrzał na podłogę i zobaczył zgiętą na pół kartkę. Co to mogło być? Schylił się i podniósł zdjęcie. Rozprostował je i zmarszczył brwi, oglądając je uważnie. Data była wczorajsza, a obok napisane było imię i nazwisko Aleca. Patrzył na zdjęcie i brakowało mu słów. To było dziecko? Ich dziecko? Spojrzał na Aleca oczami pełnymi łez.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz