Rozdział 63

560 39 9
                                    

Kilka godzin wcześniej

Magnus wrócił na uczelnię, a Alec został sam w domu. Leżał na łóżku i przeglądał jakieś rzeczy w internecie, dotyczące porodu, który wiedział, że zbliża się wielkimi krokami. Bał się tego, bo tak naprawdę nie wiedział czego się spodziewać, choć ufał słowom Jace'a, że wszystko się uda. Musiało się udać.

Artykuły, które przeczytał bardzo go ciekawiły, niektóre nawet wydawały się nieprawdziwe, jednakże najbardziej przykuły jego uwagę te na temat bliźniaków urodzonych przedwcześnie. Wiedział, że będzie dotyczyć to także jego. Bał się o maluchy będące w jego brzuchu, bo te mogły nie przeżyć. Mogły być inne - wyśmiewane przez ludzi i wytykane palcami jak on kiedyś. Może to były odległe wizje, ale on zawsze martwił się zawczasu.

Dzisiaj miał zjawić się Jace, który miał zbadać przyszłego ojca i ocenić w jakim stanie są maluchy. Alec zawsze się tego bał, a dzisiaj tym bardziej, bo nie było przy nim Magnusa, który by go wspierał. Chciał nawet zadzwonić po Naomi, ale z drugiej strony nie chciał, aby ta była przy badaniu, bo czułby się z tym bardzo dziwnie. Poza tym, ona też miała swoje zajęcia w szkole i nie chciał jej zabierać z lekcji.

Gdy rozbrzmiał dzwonek od drzwi, chłopak z trudem zszedł z łóżka i poszedł otworzyć, będąc pewnym, że to Jace. Nie mylił się, bo to był właśnie on z całym sprzętem.

- Jak samopoczucie? - Zapytał, przygotowując wszystko do przebadania Aleca.

- Jest dobrze. Malce chyba śpią, bo od kilku godzin nie czułem jakiś większych ruchów - odpowiedział, kładąc się na kanapie i podwijając koszulkę. Mężczyzna zaczął wykonywać badanie, mrużąc przy tym brwi. Czarnowłosy niezbyt rozumiał o co chodzi, ale wyraz twarzy lekarza był poważny, co mogło oznaczać coś złego. Bał się zapytać o co chodzi, ale wiedział, że musi to zrobić. - O co chodzi Jace?

- Jedziemy do szpitala. Szybko - odpowiedział, zostawiając cały sprzęt i pomagając Alecowi dojść do jego auta, którym zawsze tu przyjeżdżał. Niebieskooki niezbyt wiedział o co chodzi, gdy został prawie że wrzucony do samochodu, dlatego napisał do Magnusa krótką wiadomość, w której napisał, że jedzie do szpitala.

- Co się z nimi dzieje Jace? - Dopytywał, choć ten nie chciał mu odpowiedzieć na żadne z pytań, za to zadzwonił do kogoś, aby zawiadomić o przygotowaniu sali operacyjnej gdzie będą mogli odebrać poród.

Chłopak spojrzał na swój brzuch, który zaczął gładzić z czułością. Był pewien, że od Jace'a nic się nie dowie, dlatego zaczął rozmawiać cicho z maluchami, choć był to bardziej monolog niż rozmowa.

- Tatuś zrobi wszystko żeby nic wam nie było - szepnął, trzęsąc się nieco z zimna, bo blondyn nie pozwolił założyć mu nawet kurtki, choć pogoda była niezbyt ładna, a on był prawdziwym zmarźluchem niczego mu nie ułatwiał.

Po kilku minutach dotarli do szpitala. Jace wprowadził Aleca jakimś tylnym wejściem przy którym czekała na nich jakaś rudowłosa dziewczyna. Czarnowłosy nie miał pojęcia kto to, ale mało go to obchodziło w obecnej sytuacji, pomimo tego, że ta widziała jego spory brzuch.
Posadzili go na wózku, którym zawieźli go do jednej z sal nie zajętych przy nikogo. Wszystko było tu przygotowane, a strach jaki narodził się w Alecu zaczął go paraliżować. Nie wiedział co się dzieje, a najgorsze było to, że nikt nie chciał powiedzieć mu prawdy.

Jace pomógł mu położyć się na specjalnym łóżku operacyjnym, a potem wraz z dziewczyną, zaczęli przygotowywać wszystko do cesarskiego cięcia. Alec wiedział, że była ona wtajemniczona w operację, bo nie była nawet zdziwiona, gdy go zobaczyła, a poza tym doskonale wiedziała co i jak ma robić.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz