Rozdział 41

974 53 49
                                    

- Czemu się rumienisz? - Zapytał szeptem Magnus, patrząc na chłopaka, którego policzki pokryte były purpurą.

- A nie mogę?

- Oczywiście, że możesz ale kiedy my...  Nie oszukujmy się, miałeś mojego penisa w ustach - zaśmiał się. - A ja twojego. Wtedy tak się nie rumieniłeś.

Alec odchrząknął głośno i poczerwieniał jeszcze mocniej. Chłopak robił to specjalnie i czarnowłosy był tego pewien. Magnus zaśmiał się cicho i pogładził go po policzku.

- No co? Taka jest prawda...

- No jest, ale nie musisz mówić tego tak głośno w tym pokoju. Rodzice pewnie stoją pod drzwiami i nasłuchują co robimy.

- Pani Maryse nie musi pani nas szpiegować! Zachowujemy się przyzwoicie! - Krzyknął Bane, a Alec zatkał mu szybko usta ręką, żeby go uciszyć. Nie chciał żeby rodzice słyszeli to, co ten wygaduje.

- Nie krzycz tak, błagam - poprosił chłopak, choć i tak chciało mu się śmiać nie wiedząc czemu.

- A po co? Raczej nie będą na mnie źli...

- A po to żebyś te krzyki zostawił na później choćby nawet - odparł Alec, a Magnus zaciekawił się nieco.

- Na później? Chcesz się tutaj kochać?

- Nie tutaj - chłopak wszedł na Bane'a i zaczął gryźć jego ucho. Cieszył się, że swoimi słowami zaciekawił Magnusa. Miał plan nad którym myślał od wczoraj i wszystko tak właściwie przygotował. Wystarczyło się tylko dostać w to miejsce. - To miejsce w którym nikt nas nie usłyszy i będziemy mogli robić coś co bardzo lubisz...

- Oh... - Bane westchnął i przymknął oczy z przyjemności. Bardzo podobało mu się to co wyprawiał z nim czarnowłosy i nie zamierzał mu przerywać. - Czyli gdzie jest to miejsce?

- Kilka kilometrów stąd, ale podwiezie nas taksówka.

- Rodzice wiedzą? - Zapytał Magnus, choć tak naprawdę niewiele go to interesowało.

- Nie jestem małym chłopcem Mags... Nie muszą wiedzieć, że wychodzę ze swoim chłopakiem gdzieś gdzie będziemy robić brudne rzeczy - niebieskooki nachylił się i złożył pocałunek na ustach Azjaty. Sam nie wiedział co go skłoniło do takich czułości, lubił to od dawna, ale nie zawsze to on zaczynał takie rzeczy.

- Mrr... Mój duży chłopiec - Bane klepnął go w pośladek, a ten jęknął cicho. - Lubię kiedy taki jesteś...

- Ale jaki? - Zachichotał.

- Taki... jakby to powiedzieć... W połowie dominujący. Podnieca mnie to.

- Tak? Mam nadzieję, że zdołam cię podniecić w miejscu do którego cię później zabiorę.

Magnus zaśmiał się i nic już nie odpowiedział tylko przyciągnął chłopaka do pocałunku. Obaj zdawali się już nie przejmować obecnością rodziców Aleca i po prostu całowali sie tak jakby świat miał się skończyć.

***
Pod wieczór Alexander wyciągnął Magnusa na zewnątrz, co nie obyło się niestety bez pytań. Maxa nie było, ale Izzy od razy zauważając, że chłopaki wychodzą, zaczęła się pytać gdzie idą. Alec wziął sprawy w swoje ręce, bo przecież Bane nie wiedział nawet gdzie idą.

- Wychodzimy na randkę siostrzyczko - odpowiedział pewny siebie. - Może ty też się z kimś wybierz?

- Ja... Ja wiem gdzie wy idziecie.

- Jasne Iz... ja też wiem co robisz po nocach gdy nikt nie patrzy.

- Alexander! - Pisnął zaskoczony Magnus, zbytnią śmiałością chłopaka, a potem dźgnął go w bok.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz