Rozdział 22

1.2K 73 72
                                    

Magnus

- Nie. Zostaw mnie - powiedział Alec, a potem odwrócił się i zaczął iść w swoją stronę. Patrzyłem za nim dopóki nie zniknął mi z oczu za najbliższym domem.

Nie wiedziałem co mam zrobić. Cała ta sytuacja była... sam nie wiedziałem jak ją określić. Wiedziałem tylko o tym, że zawaliłem po całości. Słowa chłopaka odbijały mi się cały czas w głowie.

"Nie dotykaj mnie" "Boję się ciebie"

To zabolało. Dokładnie tak jakby ktoś wbijał mi igły w ciało. W każdy cholerny skrawek mojej skóry. To bardzo bolało i rozdzierało serce na miliony kawałków. Nie chciałem żeby się mnie bał... nigdy, odkąd go poznałem nie miałem zamiaru sprawić, żeby był tak przerażony jak właśnie przed chwilą. To co widziałem w jego oczach... bał się mnie. Potwornie się mnie bał. Nie chciał mieć ze mną nic wspólnego.

Patrzyłem za Alekiem jeszcze chwilę, choć już dawno zniknął mi z oczu. Chciałem za nim pobiec, przeprosić i powiedzieć, że poniosło mnie i już więcej tego nie zrobię, ale on się mnie bał... "Nie dotykaj mnie".

Wróciłem powoli do domu. Byłem jak nieprzytomny. Nogi mi się plątały, a przed oczami miałem mroczki.

Jak ja mogłem chcieć mu to zrobić?

Chciałem dać mu karę żeby zapamiętał raz na zawsze, że nie można ze mnie kpić, zwłaszcza w towarzystwie innych osób. Teraz tego żałowałem. To była zwykła nauczka za to co zrobiłem, a raczej czego nie zrobiłem pod prysznicem. On chciał mi dać tylko i wyłącznie nauczkę, a ja? Ja chciałem dać mu karę, która miała go zaboleć. Taką żeby zapamiętał ją na długo...

Byłem okropnym człowiekiem. Obrzydliwą i nic nie znaczącą osobą. Nie zasługiwałem na niego. Byłem do niczego.

Usiadłem na łóżku w swojej sypialni i patrzyłem tępo przed siebie, nie poruszając się ani odrobinę. Nie kontaktowałem w ogóle ze światem rzeczywistym. Byłem jak jakaś figura woskowa. Nie docierało do mnie kompletnie nic, bo zastanawiałem się co ja mam teraz zrobić? Pójść i go przeprosić? Wybaczy mi? Skoro się mnie bał... pewnie by mnie nawet nie wpuścił do środka.

Ja tak bardzo chciałem go teraz objąć i zapewnić, że przepraszam za to wszystko co mu zrobiłem. Nie sądziłem, że się wystraszy... Jednak to, jak oschły wobec niego byłem gdy naśmiewał się ze mnie przy rodzicach zaćmiło całkowicie mój umysł. To sprawiło, że zgłupiałem i myślałem tylko o karze...

NIE NIE NIE

Czy Alec będzie chciał ze mną... zerwać? Nie. Nie może... ja nie chcę. Potrzebuję go.

***
- Magnus chodź na obiad - usłyszałem jakiś głos, jednak w ogóle nie zareagowałem. - Synku kupiłam chińszczyznę na mieście, którą tak uwielbiasz.

- Nie jestem głodny... - odpowiedziałem cicho nie patrząc na mamę.

- Wyglądasz jakby coś się stało... coś nie tak? - Poczułem jak łóżko koło mnie się ugina, a potem znajome dłonie mnie przytuliły.

- To nic mamo...

- Myślisz, że uda ci się oszukać własną matkę? Przecież widzę jak patrzysz się cały czas w ścianę praktycznie bez mrugania.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz