Rozdział 76

744 26 17
                                    

Alec

Całowaliśmy się. To działo się naprawdę. Znowu czułem wspaniały smak ust Magnusa na swoich wargach. Pragnąłem tego od momentu kiedy tylko wyszedłem z domu ponad rok temu, a teraz to wreszcie się działo. Całowałem go namiętnie celebrując tę chwilę najbardziej jak tylko mogłem. Miałem wszystko czego potrzebowałem w tej właśnie chwili. W chwili której miałem jego.

Odzyskałem Magnusa i dzieci. Byłem w domu. W moim bezpiecznym miejscu i ostoi. Całując się z Magnusem czułem tak bardzo znajome mi kołatanie serca w piersi. Wszystko na nowo się we mnie obudziło. Dziwna tęsknota, którą odczuwałem w sobie odpłynęła w dal. Nie było jej. Zniknęła. Nasze nosy ocierały się o siebie tak samo jak i nasze ciała. Chcieliśmy być jak najbliżej siebie, bo znowu było to osiągalne. Poczułem jak dłonie Magnusa przesuwają się po moich plecach w dół, a następnie lądują na moich pośladkach i zaciskają się mocno w tamtym miejscu. Jęknąłem prosto w jego usta i odsunąłem się żeby zaczerpnąć powietrza. Policzki płonęły mi żywym ogniem, a uśmiech nie chciał zniknąć z twarzy. Wpatrywałem się w jego piękne oczy i pogładziłem jego policzek.

- Dziękuję – wyszeptałem.

- Nie mogłem już dłużej wytrzymać – powiedział na jednym wdechu. Oparł swoje czoło o moje. – Nie dziękuj mi. Nie masz za co. Kocham cię tak bardzo.

Przytuliłem się do niego mocno po części, nie mogąc w to wszystko uwierzyć. Tak bardzo go potrzebowałem. Świat nie istniał dla mnie kiedy jego nie było przy moim boku. Nie potrafiłem zapanować nad łzami, które bez zahamowania wypływały z moich oczu.

- Kochanie nie płacz proszę – Magnus pocałował mnie w głowę i wzmocnił swój uścisk.

- Nie puszczę cię już nigdy słyszysz? Jesteś mój – powiedziałem stanowczo, gładząc go po plecach.

- Dopiero teraz to odkryłeś? – Zachichotał.

- Zawsze to wiedziałem – nastała kilkuminutowa cisza. – Stoimy za długo w tej przymierzalni.

Niechętnie odsunąłem się od niego i wygładziłem materiał jego garnituru. Wyglądał zabójczo i grzechem byłoby nie wzięcie tego stroju. Wyjrzałem zza drzwi i kiedy zobaczyłem, że mogę bezpiecznie wyjść opuściłem pomieszczenie i udałem się do przymierzalni obok by stwarzać pozory.

Po kilku minutach wraz z Magnusem wybieraliśmy pasujące koszule jak i krawaty. Ja postawiłem na białą koszulę oraz granatowy krawat w białe kropki, a Magnus na białą koszulę i zwykły czarny krawat. Garnitur już sam w sobie był niezłą ozdobą. Wróciliśmy do przebieralni żeby się przebrać, a potem z naszymi ogromnymi zakupami udaliśmy się do kasy. Nie mogłem przestać się uśmiechać co oczywiście nie uszło czujnej uwadze Magnusa.

- Ciekawe co ty dzisiaj taki wesoły? Jeszcze przed centrum handlowym darłeś się na mnie – zagadnął kiedy wyszliśmy ze sklepu z torbami w rękach.

- Ale humorek mi się poprawił – złapałem go za wolną rękę.

Poszliśmy jeszcze do sklepu po jakiś prezent na ślub cioci Magnusa, a potem zatrzymaliśmy się na bubble tea i kawę dla mnie. Ja nie przepadałem za tym rodzajem herbaty więc pozostałem przy klasycznym Latte i dodatkowo skusiłem się też na orzechowca. Kiedy miałem zapłacić, Magnus mnie uprzedził i nawet nie dając mi dojść do słowa odszedł od lady i zasiadł na miękkiej kanapie w kącie kawiarni. Westchnąłem zrezygnowany i dosiadłem się do niego.

- Chciałeś o czymś rozmawiać – zacząłem, bo wcześniej w sklepie coś o tym wspomniał.

- Chciałem powiedzieć, że... Ten pocałunek nie oznacza, że już teraz będzie tak jak dawniej...

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz