Rozdział 42

794 47 135
                                    

Zostało ostatnie kilka dni do wyjazu, które Alec i Magnus spędzili w dość miłej atmosferze. Wszystko się tak jakby zmieniło o 180°. Nawet Maryse zdawała się być milsza, co zdziwiło całą rodzinę, bo zazwyczaj leżała w sypialni i nie wychodziła w ogóle z pomieszczenia. Jednak pewnego ranka, gdy Magnus zszedł na dół zrobić śniadanie dla siebie i Alexandra, zastał ją w kuchni pijącą kawę i czytającą gazetę.

Pech chciał, że był akurat w samych bokserkach, bo myślał, że nie zastanie nikogo o tej porze w kuchni, niestety się mylił. Kobieta gdy tylko go zobaczyła, odłożyła kubek z parującą cieczą i spojrzała na niego.

- Dzień dobry pani - odpowiedział pewnie, starając się nie myśleć o tym, że stoi przed nią praktycznie nagi.

- Dobry - powiedziała tylko, patrząc na gazetę.

- Przepraszam za swój nieodpowiedni strój... Po prostu myślałem, że nikogo nie zastanę o tej porze - tłumaczył się, lecz po chwili kobieta uciszyła go ręką.

- Nie tłumacz się. Po prostu czujesz się jak u siebie. To zrozumiałe, zważywszy na to, że spędziłeś tu z Alekiem prawie dwa tygodnie.

- Znaczy... to nie tak. Pierwszy raz mi się tak zdarzyło i...

- Nie tłumacz się. Pewnie przy moim synu chodzisz tak codziennie.

Magnus poczuł się źle, tak jakby kobieta go w pewien sposób oceniała, co nie podobało się mu zbytnio. Fakt popełnił błąd, chodząc po domu w samych bokserkach, zważywszy na to, że ten dom nie jest jego i Isabelle mogła go zobaczyć. Maxa na szczęście nie było, bo nocował u kolegi. Bane nie wiedział co ma zrobić. Przeproszenie Maryse nie było głupim pomysłem i chłopak właśnie zamierzał to zrobić.

- Pani Lightwood... ja naprawdę nie miałem nic złego na myśli. Chciałem po prostu zrobić śniadanie dla Alexandra zanim się obudzi i wyszedłem jak najszybciej z łóżka żeby zdążyć. Nie myślałem nawet o ubraniu się - Azjata podrapał się zakłopotany po głowie.

- W porządku. Możesz robić. Nie zwracaj na mnie uwagi - uśmiechnęła się szeroko. Magnus nie był pewien czy był to szczery uśmiech czy raczej złośliwy i nie był w stanie tego określić.

- Uh... - westchnął chłopak nie wiedząc co zrobić. Chciał cofnąć się w czasie i nie wychodzić z sypialni albo jeśli już ubrać się w normalne ubrania i dopiero zejść. Chłopak czuł się zażenowany całą sytuacją i bał się dotknąć czegokolwiek, żeby kobieta nie spojrzała na niego krzywo.

- No już Magnus. Czego potrzebujesz? - Zapytała pod dłuższej chwili, widząc, że Bane stoi przy blacie i nad czymś rozmyśla.

- Ja... Chciałem tylko zrobić naleśniki - odpowiedział cicho. - Mógłbym?

- Jasne. Mleko jest w lodówce, a jeśli nie będziesz mógł czegoś znaleźć to pytaj śmiało - uśmiechnęła się i nie patrzyła na niego.

- A pani by chciała? - Zapytał nieśmiało. Warto było chociaż ją o to zapytać, choć szczerze wątpił w to, że kobieta będzie coś chciała co wyszło spod jego rąk.

- Jeśli to nie problem to poproszę - odpowiedziała, zaskakując go całkowicie. Bane zaczął wyciągać potrzebne składniki, czując jak chyba pierwszy raz w życiu tak bardzo pocą mu się dłonie. Uważał na każdy swój ruch i wykonywał wszystko ostrożnie, żeby tylko nic nie zepsuć. W końcu to była mama jego chłopaka, którego swoją drogą bardzo kochał.

Kiedy Bane był już w trakcie smażenia naleśników, Maryse odłożyła gazetę i przyjrzała mu się uważnie. Azjata czuł jej spojrzenie na całym ciele przez co poczuł się bardziej nieswojo, choć starał się być opanowany.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz