Rozdział 13

2.5K 95 209
                                    

Magnus

Rano obudziłem się tuż po 6. Chciałem jak najszybciej pojechać do Alexandra, bo zostawiłem u niego wczoraj swój plecak, kiedy wychodziłem w pośpiechu. Przy okazji chciałem go zawieźć do szkoły. O ile chłopak będzie w stanie.

Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic. Postawiłem włosy do góry i nałożyłem granatowe cienie i zrobiłem dość grubą czarną kreskę. Nałożyłem trochę rozświetlacza i posypałem włosy brokatem. Miałem dobry humor, chociaż nadal w głębi byłem wściekły na Aleca za to, że wczoraj zostawił mnie samego. Nie powinien był tak wybiegać, było dość późno i bałem się, że jeśli pójdzie sam to coś mu się stało. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Wrócił cały do domu i to było najważniejsze. Jednak mimo to miałem zamiar dać mu karę, którą zapamięta na długo.

Podziwiałem chwilę swoje odbicie w lustrze, a potem cmoknąłem do siebie. Wyszedłem z łazienki i założyłem na siebie nieco zbyt prześwitującą koszulę w granatowym kolorze i przewiewne spodnie. Spojrzałem na zegarek. Była 6:25 więc miałem bardzo dobry czas. Postanowiłem jeszcze szybko pomalować paznokcie. Wyjąłem granatowy lakier do paznokci i zacząłem malować. Nie miałem pojęcia co mnie wzięło z tym kolorem dzisiaj. Możliwe, że było to przez oczy Alexandra, które były niebieskie.
Odczekałem chwilę i kiedy lakier wysechł napisałem do Aleca. 

Ja: Przyjadę po ciebie o 7:30 

Trochę skłamałem bo miałem zamiar przyjechać dużo wcześniej. Ja, tak jak i on zaczynaliśmy lekcje o 8:50, ale chciałem chwilę z nim spędzić czas. Tak właśnie. Zapłaci za to, że wczoraj mi uciekł. Mnie się tak nie zostawia...
Zbiegłem szybko na dół i zjadłem dwa tosty, które sobie przygotowałem, i popiłem je kawą. Usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości kiedy wychodziłem z domu. 

Alexander💕: Idę wziąć prysznic. Drzwi będą otwarte ❤ 

Jakże cudownie

Uśmiechnąłem się pod nosem i wsiadłem na motor. Ruszyłem z piskiem opon, bo on niczego się nie spodziewał, a we mnie na nowo zaczęła gotować się złość. Droga nie zajęła mi długo, ponieważ już po pięciu minutach byłem na miejscu. W trzech krokach znalazłem się w środku. Trzasnąłem drzwiami i liczyłem na to, że Alec zaraz się zjawi. Tak też się stało. Zobaczyłem jak schodzi po schodach w samym ręczniku, a we mnie aż kipiało z wściekłości. Wiedziałem, że nie powinienem był się tak denerwować, ale doprowadził mnie wczoraj do szału i musiał wiedzieć, że za coś takiego będzie dostawał kary.

Należało mu się lanie i to takie, że nie usiadłby przez miesiąc na tyłku. Wygladał tak spokojnie. Był uśmiechnięty. Niczego się nie spodziewał... Nawet nie wiedział jak cholernie ma przerąbane. 

- A ty co taki nabuzowany? - spojrzał na mnie i zatrzymał się w dość sporej odległości ode mnie. Czy to naprawdę było po mnie widać? To, że jestem tak bardzo zły na niego?

- No kurwa zgadnij - wpatrywałem się w niego. 

- Nie wiem... wjechałeś motorem w kupę? - przestał się uśmiechać.  Miałem ochotę zedrzeć z niego ten ręcznik w tej chwili i zerżnąć nawet na tych schodach. On nawet nie wiedział co wczoraj zrobił...

- Widzę, że niezły z ciebie żartowniś. Boki zrywać - podszedłem do niego szybko i stanąłem centralnie przed nim. - Uciekłeś mi wczoraj z domu. 

- Przecieć mówiłem, że muszę wrócić... - widziałem w jego oczach, że lekko się boi. Miał prawo, jeszcze nie wiedział co go czeka...

- Ale przede mną się nie ucieka. Zapamiętaj to na przyszłość - mówiłem stanowczo patrząc mu w oczy. Miałem ochotę przełożyć go przez kolano i porządnie mu wlać. 

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz