Następnego dnia Magnusa obudził płacz dzieci. W normalnym przypadku nawet by nie wstał, bo dzisiaj była kolej Aleca, jednakże po tym co odwalił wczoraj, Azjata wiedział doskonale, że ten nie wstanie, a nawet jeśli to będzie miał okropnego kaca, dlatego też wyszedł posłusznie z łóżka i poszedł do pokoju perełek.
To Nate płakał jakby działa mu się krzywda, a jego siostra spała sobie, nie zważając na jego krzyki. Magnus wziął go na ręce, a następnie zaczął go karmić, gładząc go delikatnie po główce aby ten się uspokoił, bo nawet teraz pijąc z butelki, popłakiwał cichutko.
Magnus był z siebie w pewien sposób dumny. Perełki nie miały nawet dwóch miesięcy, a on już zdążył je poznać w sposób zadowalający go. Wiedział już co oznacza poszczególny płacz. Jeden oznaczał głód, inny zmęczenie, a jeden był nawet taki, który oznaczał, że się nudziły. To było wspaniałe móc je poznać w ten sposób, bo łatwiej było rozpoznać czego tak naprawdę chcą.
Teraz maluszki mimo wczesnego wieku, potrafiły uśmiechać się do swoich rodziców, choć robiły to jeszcze nie całkiem świadomie. Magnusowi wtedy topiło się serce, widząc te malutkie usteczka, które przemieniały się w uśmiech. Oczywiście narobił już miliony zdjęć, które wysłał wielu osobom, bo chciał się w ten sposób pochwalić swoimi pociechami. Bycie tatą było lepsze niż mógł sobie wyobrażać i nie chciał tego teraz zmieniać.
Po tym jak malec zasnął, Bane odłożył go do łóżeczka, a następnie udał się do kuchni aby zrobić pyszne śniadanko do łóżka dla swojego narzeczonego. Przygotował tosty z jajecznicą, boczkiem i awokado, a potem udał się do sypialni. Alec spał jak zabity, rozwalony po całym łóżku. Magnus szczerze wątpił w to, że uda mu się go obudzić, ale chciał chociaż spróbować, mając nadzieję, że może jednak tym razem chłopak się obudzi. Cóż... Nie udało mu się to.
- Diamenciku, chodź jeść, bo zrobiłem pyszne śniadanko - starał się za wszelką cenę, podejść go od innej strony. Alec zawsze uwielbiał jego wymyślne dania i tak było i tym razem. - Mam też aspirynę na ból głowy.
Czarnowłosy mruknął coś niewyraźnie w poduszkę, a potem usiadł na łóżku i popił tabletkę sokiem pomarańczowym. Widząc śniadanie, nie był do końca pewien co to takiego, ale zaczął jeść, bo wiedział, że cokolwiek Magnus by dla niego nie zrobił będzie dobre. Było to coś co zaspokoiło jego kubki smakowe jak i żołądek, który był pusty po wczorajszym wieczorze.
- I jak? - Zapytał Azjata, kończąc swoją porcję. - Smakowało?
- Oczywiście. Wszystko co robisz jest dobre, a teraz... mogę iść spać? - Zapytał, robiąc do niego maślane oczy, które praktycznie zawsze działały na jego narzeczonego.
- Tak, tylko potem nie jęcz, że nie możesz spać w nocy.
- Będę jęczał z innych powodów - zachichotał, po czym położył się z uśmieszkiem na ustach. - Kocham cię Mags i dziękuję.
- Co do tych jęków to jeszcze się zastanowię...- powiedział Bane, kładąc się obok chłopaka i obejmując go jeszcze chwilę, zanim będzie musiał wyjść z łóżka. Alec wtulił się w jego ciepłe ciało, nawet go już nie słuchając przez zmęczenie, które ogarnęło całe jego ciało.
- Jesteś niemożliwy...***
Przez większość dnia to Magnus zajmował się dziećmi, które towarzyszyły mu praktycznie wszędzie. Nawet gdy robił obiad, to brał je ze sobą aby mieć je blisko i w razie czego być w pobliżu, gdy będą go potrzebowały. Wydawało się, że to Lucy jest bardziej energiczna od swojego brata, bo ten w porównaniu do niej, wolał spać niż patrzeć na swojego tatę.
Magnus starał się jak mógł, żeby umilić czas swojej córeczce, która na swój sposób starała się go zaczepiać. Wydawała z siebie cichutkie piski, mimo tak wczesnego wieku. Chłopak cieszył się, że dziewczynka tak go zaczepia, dlatego w wolnej chwili starał się z nią rozmawiać, do czasu aż ta nie zasnęła ponownie.
CZYTASZ
I Promise You For a Ten Fingers/ Malec
FanfictionAlec Lightwood to 18-letni chłopak, który ma za sobą ciężkie życie. Nie widzi w nim żadnych pozytywów. Wiecznie samotny outsider, nieśmiały i cichy, bojący się wyznać prawdę o swojej orientacji. Pewnego dnia postanawia wejść na portal internetowy, d...