Rozdział 8

2.6K 138 288
                                    

Magnus

Alexander był wspaniały. Nie spodziewałem się kompletnie tego co zobaczyłem. Był taki intrygujący i uroczy. Chciałem trzymać go cały czas w swoich ramionach albo trzymać za rękę. Po prostu go dotykać bo nie byłem w stanie się powstrzymać. Jego dotyk rozpalał mi skórę jak jeszcze nikt. Mówiąc mu prawdę poczułem ulgę. Nie był zły, a nawet mnie zrozumiał. Naprawdę nie miałem pojęcia co mnie napadło z tym mailem. Był zboczony to mało powiedziane... chyba postradałem zmysły zakładając go. Alec był po prostu Aniołem w ludzkiej postaci, który wybaczył mi moją głupotę. Po prostu nie dało się go nie podziwiać skoro zdawał się być wszystkim czego potrzebuje. Przypatrywałem się jego twarzy w każdej możliwej sekundzie, badając jego mimikę twarzy i podziwiając piękno jego urody. Miał urocze dołeczki w policzkach gdy się uśmiechał, które pokochałem za pierwszym razem, gdy je zobaczyłem. Chciałem oddać mu całe dobro tego świata. Chciałem sprawić żeby po prostu był szczęśliwy.

Magnus, znasz go od niecałego tygodnia jak możesz myśleć takie rzeczy?

Rozmawiało się z nim cudownie, a czas płynął szybko. Samo słuchanie jego głosu było jak narkotyk. Jego głos różnił się całkowicie od mojego i bez względu na to co mówił, mogłem go słuchać całymi dniami.
Przebywanie z nim ani trochę mi się nie nudziło. Całe to spotkanie wydawało mi się dosyć krótkie, a ja nie mogłem powstrzymać się od zawstydzania go na każdym możliwym kroku. Rumieńce paliły jego skórę praktycznie za każdym razem, gdy spojrzałem na niego. Alec był bez wątpienia kimś kogo potrzebowałem od dawna. Odkąd tylko go zobaczyłem moje serce waliło jak szalone, a oddech stał się płytki i nienaturalnie szybki.

***
- I spójrz gdzie teraz jesteśmy... jednak naprawdę chciałeś zabrać mnie w krzaki - zachichotałem głośno. Lubiłem z nim żartować nawet w ten niegrzeczny sposób. Odsunęliśmy się trochę od siebie, ale nadal patrzyliśny sobie w oczy. - Problem jest jedynie taki, że nie robimy hałasu... - musiałem to powiedzieć. To było silniejsze ode mnie.

Przygryzłem lekko swoją wargę patrząc w jego piękne oczy. Cholera, chciałem z nim robić takie rzeczy, o których nawet nigdy mi się nie śniło. Chciałem doprowadzać go na skraj przyjemności. Po prostu tego cholernie chciałem, ale wiedziałem, że nie mogę i pewnie nigdy nie będę mógł... Przeniosłem swój wzrok z jego oczu na usta. Były duże, pełne i miały tak piękny kolor, że aż chciało się je całować. Z drugiej jednak strony bałem się, że gdybym zaczął, to już nigdy nie odsunąłbym się od nich. Nagle zauważyłem, że Alec spuścił wzrok i się zarumienił, a to przywróciło mnie do rzeczywistości. - Mówiłem coś o spuszczaniu wzroku.

Przypatrywałem mu się ze zmarszczonymi brwiami. Nie wiedziałem co go tak nagle zawstydziło. Zauważył, że patrzę na jego usta?
Uwielbiałem jego rumieńce i kochałem go zawstydzać. Z jednej strony chciałem żeby był pewniejszy siebie, ale z drugiej nie mogłem zrezygnować z patrzenia na jego urocze zakłopotanie, gdy komplementuje jego nietuzinkową urodę.

- Powiedziałem coś nie tak? Tak nagle spuściłeś wzrok...

- Nie, nie! Wszystko jest w porządku, po prostu... - zauważyłem, że uśmiechnął sie nerwowo. Ewidentnie coś sie stało. Chciałem go uspokoić za wszelką cenę, choć nie wiedziałem o co chodzi. Może to moja wina?

Napewno twoja! Zawstydzasz go na każdym kroku!

- Po prostu? Alec widzę, że coś jest nie tak - złapałem za jego dłonie i zacząłem lekko je gładzić żeby się uspokoił. Znowu spojrzałem w jego piękne oczy. Chciałem, żeby powiedział mi o co chodzi. Jego dłonie były większe od moich, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio, choć nie mogłem objąć ich całych.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz