Rozdział 18

1.4K 79 88
                                    

Po skończonej lekcji, Magnus postanowił pójść do Aleca i porozmawiać z nim o tej sytuacji. Wyszedł szybciej z zajęć i stanął pod klasą czekając, aż ten wyjdzie. W końcu zadzwonił dzwonek, a z pomieszczenia zaczęli wychodzić ludzie. Azjata szukał wśród nich chłopaka, ale nie było po nim śladu. Wejrzał do klasy, myśląc, że może rozmawia z nauczycielem, jednak tam też go nie było. Chłopak zdziwił się i wyjął telefon z kieszeni po czym wybrał numer do Aleca i zaczął dzwonić. Ku jego zdziwieniu, od razu włączyła się poczta.

- Co jest? - Zapytał sam siebie, próbując zadzwonić jeszcze raz, znowu bezskutecznie. - Kochanie zadzwoń do mnie i powiedz gdzie jesteś, bo się martwię.

Bane nagrał się na pocztę, mając nadzieję, że za chwilę Alec do niego oddzwoni. Tak się nie stało. Magnus zaczął się naprawdę martwić, że coś mogło się stać, dlatego krążył po całej szkole szukając go. Nigdzie go nie było, a przeklęty telefon nadal nie dzwonił.

- Niech to szlag! - Krzyknął.

Brązowooki wybiegł pospiesznie z budynku, i tak to był koniec jego zajęć, więc mógł spokojnie wrócić do domu. Kiedy wsiadł na motocykl, nie nakładał nawet kasku, po prostu ruszył z piskiem opon przed siebie.

***
Alec wybudził się ze snu, słysząc donośne pukanie do drzwi, które roznosiło się po całym domu. Początkowo olał sprawę, nadal był przybity i ku jego zdziwieniu sen mu nawet nie pomógł, choć zawsze był lekarstwem na złe samopoczucie.
Pukanie do drzwi nie ustawało, dlatego chłopak nałożył poduszkę na głowę i próbował spać dalej. Był niesamowicie zmęczony i zdołowany. Chciał zapomnieć o tym co zdarzyło się dzisiaj w szkole. Tak właściwie to nie było nic takiego, jednak dla jego kruchej i słabej psychiki, było to coś wielkiego. Ufał Magnusowi, jednak teraz czuł, że ten złamał obietnice, bo tak było. Obiecał, że do niego przyjdzie, a nie pojawił się. Alecowi wystarczyłby jeden zwykły SMS, że ten do niego teraz nie przyjdzie, bo spędza czas z przyjaciółmi. Jednak nic takiego nie dostał i to go bolało. Czuł okropne uczucie w sobie, którego chciał się pozbyć.

Kiedy zdjął z głowy poduszkę, myśląc, że pukanie ustało, znowu je usłyszał, tylko, że ktoś pukał w okna. Alec nie miał pojęcia kto to może być i szczerze mówiąc nie miał ochoty nawet schodzić na dół żeby otworzyć. Nawet jeśli to jego rodzice czy ktokolwiek inny.

Chłopak wziął słuchawki, które miał zamiar podłączyć do mp3, jednak wtedy usłyszał jak coś uderza w drzwi balkonowe spojrzał w tamtą stronę i zobaczył jak malutkie kamyczki uderzają o szybę. Z początku myślał, że ma zwidy, jednak kiedy podszedł bliżej, zdał sobie, że to co widzi to prawda. Otworzył balkon żeby zobaczyć o co chodzi i ku jego zdziwieniu, pod domem stał Magnus, który przymierzał się do kolejnego rzutu. Gdy spostrzegł Aleca, wychodzącego na balkon, wyrzucił kamienie z rąk.

- Alec otwórz drzwi - uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic.

- Nie chcę - powiedział chłopak nawet nie patrząc na Magnusa. - Po co przyszedłeś?

- Porozmawiać? - Było to raczej pytanie niż stwierdzenie. Alec nie miał ochoty rozmawiać z Azjatą. Był przybity i to była ostatnia rzecz o jakiej marzył w tej chwili.

- Ale ja nie chcę, więc możesz sobie iść.

- Co? Mieliśmy dzisiaj pojechać do mnie do domu... I... coś się stało? Czemu nie jesteś w szkole?

Alec westchnął. Co miał mu powiedzieć? Prawdę? Może i chciał to zrobić, ale nie potrafił, bo bał się, że go zrani. Chłopak był w pułapce, bo mimo iż chciał się wtulić w ramiona Magnusa, to z drugiej strony nie chciał, bo czuł się wystawiony.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz