Rozdział 38

763 49 26
                                    

Kiedy wylądowali i opuścili lotnisko po zabraniu swoich bagaży, Alec rozejrzał się dookoła. Doskonale pamiętał to miejsce i charakterystyczny dla niego zapach. Nie wiedział czy to on tylko tak ma, czy inni też to czują.

Chłopak charakteryzował ten zapach jakby z morską bryzą, czy coś jak mieszanka ziemi i wody. Przez to, że ten miał zamknięte oczy i lekko nietęgą minę, Magnus pomyślał sobie, że coś złego mogło mu się przypomnieć, dlatego też objął go delikatnie w talii i przyciągnął do siebie.

- Wszystko w porządku kochanie? - Zapytał Bane, wyrywając Aleca z czegoś w rodzaju letargu.

- Um... nie. Znaczy tak. Wszystko jest w porządku. Po prostu wspominam dawne czasy i to jak ostatnim razem tutaj byłem - wyjaśnił, uspokajając tym Azjatę.

- To przyjemne wspomnienie? - Zapytał, prowadząc Aleca do przodu i ciągnąc za sobą walizki.

- Powiedzmy, że tak pół na pół. Nie są ani dobre ani złe tak naprawdę. Z jednej strony cieszę się, że znowu tu jestem, ale to tylko dzięki tobie.

Magnus uśmiechnął się delikatnie, a potem zaprowadził Aleca na postój taksówek niedaleko. Czarnowłosy usiadł z tyłu wraz ze swoim  chłopakiem. Mężczyzna ruszył pod wskazany adres.

Niebieskooki nie czuł się za dobrze. Brało go na wymioty, bo nie miał pojęcia jak to będzie i czy w ogóle rodzice będą zachowywać się tak jak na nich przystało. Ostatnimi razy gdy przy nim byli w szpitalu nie było najlepiej, szczególnie gdy ojciec patrzył na niego z pogardą i mówił o tym, że sobie nie poradzi w życiu.

Na to wspomnienie, chłopak ścisnął mocniej dłoń Magnusa. Chciał wymazać sobie z głowy te wszystkie złe chwile, ale nie potrafił. Pragnął tylko szczęścia i niczego innego. Miał nadzieję, że wszystko pójdzie po jego myśli.

Po chwili auto zatrzymało się pod jakimś domem i Magnus zdał sobie sprawę, że to tutaj spędzi kilkanaście najbliższych dni. Zapłacił mężczyźnie ku niezadowoleniu Aleca, który chciał zapłacić po połowie. Mimo tego iż byli już ze sobą jakiś czas, to to nie znaczyło, że Bane miał za niego płacić. Wtedy czarnowłosy czuł się w jakiś sposób nieswojo.

Obaj wysiedli z auta, a Lightwood złapał Magnusa za rękę. Czuł, że jeśli tego nie zrobi, zemdleje szybciej niż myśli.

- Ej... Nie stresuj się tak. Jestem niemal w stanie wyczuć twoje szybko bijące serce - powiedział cicho.

- Staram się, ale to dość trudne...

Przeszli przez trawnik, a potem podeszli do drzwi. Nie było tu nic w rodzaju ogrodu czy czegoś podobnego. Magnus rozejrzał się dookoła, nie dostrzegając śladu żadnych zwierząt. Nie wiedząc czemu, gdy myślał o rodzicach Aleca, wyobrażał ich sobie z jakimiś psami przy boku.

Czarnowłosy stał przed drzwiami i czekał aż Azjata zapuka, a ten czekał aż zrobi to niebieskooki. Kiedy żaden nie mógł się na to zdecydować, Magnus zapukał dwa razy w duże, brązowe drzwi, a potem tak po prostu czekali z mocno bijącymi sercami.

Bane nie wiedział co go czeka. Nie znał żadnych zwyczajów ani tradycji panujących w tym domu. Nie znał rodziców swojego chłopaka, co było jego zdaniem komiczne.
Przez całe swoje krótkie życie, nie miał okazji poznać rodziców swojej drugiej połówki, bo jego partnerzy byli głównie na jedną noc.

Teraz gdy miało się to stać, cholernie się bał tego jak inni zareagują na jego wygląd, zachowanie czy cokolwiek innego. Niby Robert i Maryse już go widzieli wtedy w szpitalu, ale to były inne okoliczności. Azjata był bez grama makijażu na twarzy i był w zwykłych, luźnych ubraniach. Teraz miał na sobie ciemny makijaż oraz elegancki ubiór. To powinno zrobić lepsze wrażenie na rodzicach chłopaka, chociaż ten nie miał pojęcia czy tak się stanie.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz