Minęło kilka dni podczas których jeździliśmy z miejsca na miejsce, aby wystąpić, a wieczorami wracaliśmy do hotelu. Nie było to wcale takie straszne, poza tym, że byłem cholernie zmęczony i po powrocie zawsze od razu zasypiałem. Nie miałem nawet czasu myśleć zbyt dużo o Alecu, co mnie smuciło, bo chciałem o nim myśleć. Pragnąłem go też zobaczyć, ale wiedziałem, że to niemożliwe, bo on pewnie tego nie chciał.
Pojutrze mieliśmy mieć swój ostatni występ, a potem wracać do San Francisco, a ja miałem całkowicie zapomnieć o Alecu. Czy było to możliwe? Nie. Chciałem błagać go nawet na kolanach o to aby wrócił wraz ze mną. Byłem skłonny oddać mu nawet dom. Moje zachowanie nie było normalne, bo teraz nie byliśmy dla siebie tak naprawdę nikim, a ja byłem skłonny powiedzieć mu, że nadal go kocham. Czy zwariowałem? Zdecydowanie tak.
Nie wiem co skłoniło mnie do tego abym poszedł pod blok w którym mieszkał, ale zacząłem chodzić w kółko i czekałem, sam nie wiedząc tak naprawdę na co. Chyba chciałem się z nim w ten sposób pożegnać, choć nawet go nie widziałem. Wejść na górę nie miałem nawet zamiaru, bo przecież mógł już sobie kogoś znaleźć. Minął rok... To było bardziej niż pewne, że on ma już kogoś kto go kocha, a nasze ostatnie spotkanie nie miało żadnego znaczenia, przynajmniej nie dla niego.
Usiadłem na ławce pod blokiem i patrzyłem na pustą ulicę, pogrążoną w ciemności. Nie wiem ile czasu miałem zamiar tak siedzieć, ale uprzedziłem wszystkich żeby się nie martwili. Te wszystkie emocje, które kumulowały się we mnie przez ten czas chciały się wydostać na powierzchnię. Miałem ochotę pójść teraz do Aleca i powiedzieć, że go kocham, choć zapewne przekreśliłbym tym wszystko.
Spojrzałem na swoje dłonie, które powoli zaczynały się trząść z zimna. Ostatnimi czasy nawet przy wysokich temperaturach potrafiło być mi zimno, co zdecydowanie nie było normalne. Kiedy chciałem włożyć je do kieszeni, usłyszałem jego głos zaraz przy sobie i gwałtownie uniosłem głowę, patrząc na niego.
- Magnus? Co ty tu robisz? -Zapytał zaskoczony, przyglądając mi się.
- Ja... spacerowałem i musiałem odpocząć.
- Koło mojego mieszkania? - Zaśmiał się cicho.
- Tak. Jakoś tak wyszło - wzruszyłem ramionami i sam lekko się uśmiechnąłem, słysząc jego śmiech który był jak najbardziej prawdziwy.
- A ty... wracasz skądś?- Tak, z siłowni.
- Dość późno... - zauważyłem. Nie wiedząc czemu nie wierzyłem zbytnio w jego słowa, bo byłem pewny, że był z kimś na randce. Te myśli były cholernie natrętne i nie mogłem ich wyprzeć.
- Lubię wieczorami ćwiczyć. Po wysiłku łatwiej mi się zasypia - oznajmił, wkładając ręce do kieszeni. Chłopak zastanawiał się nad czymś dość zawzięcie, aż w końcu spojrzał na mnie. - Chcesz do mnie wpaść? Znaczy jest dość późno, a siedzenie tutaj o tej godzinie nie jest zbyt dobrym pomysłem.
Nie musiał pytać dwa razy, bo ja już po pierwszym wstałem i poszedłem z nim do jego domu. Czułem przyjemne dreszcze na myśl, że znowu będę tak blisko niego. Widziałem, że ten stan nie będzie trwać wiecznie, bo za dwa dni miałem wyjechać i... Nie chciałem sobie nawet tego wyobrażać, że on tu zostanie, choć to było nieuniknione.
- Zrobisz nam herbatę? Ja pójdę wziąć prysznic.
- Tak, jasne - Alec zniknął w swojej sypialni, a ja zagotowałem wodę na herbatę. Byłem ciekaw co mu powiem, bo przecież nie to, że go kocham. Chciałem zapytać go o wiele rzeczy i miałem nadzieję, że mi odpowie, choć tak naprawdę zdawałem sobie sprawę z tego, że nie musi mi nic mówić.
CZYTASZ
I Promise You For a Ten Fingers/ Malec
FanfictionAlec Lightwood to 18-letni chłopak, który ma za sobą ciężkie życie. Nie widzi w nim żadnych pozytywów. Wiecznie samotny outsider, nieśmiały i cichy, bojący się wyznać prawdę o swojej orientacji. Pewnego dnia postanawia wejść na portal internetowy, d...