Rozdział 4 - Jezus lubi magnesy w jednorożce

2K 65 19
                                    


Co może pójść nie tak w imprezie, na której mają być wszyscy znani Peterowi superbohaterowie? Jak się później sam przekona wszystko. Począwszy od dmuchanego zamku, który jednak nie był do końca dmuchanym zamkiem, mimo że według pana Scotta na obrazku z opakowania właśnie tak wyglądał, a skończywszy na mini wojnie między panem Loki'm, a panem Strange'm o to kto ma lepsze moce. A trzeba przyznać, że sam bóg psot jest strasznie zawzięty, no i te spadanie przez 30 minut tylko dolało oliwy do ognia. Ale może zacznijmy od początku.

Peter naprawdę był w dobrym humorze, nie dość, że jego mentor przyznał się, że mu na nim zależy, to jeszcze poznał jego córkę, która okazało się najsłodszym stworzeniem jakie dotąd spotkał! Na serio, nikt nie da rady się oprzeć.

Teraz zaś pomagał panu Starkowi w uporządkowaniu salony, gdzie mieli spotkać się wszyscy uczestniczy ostatecznej bitwy przeciwko Thanosowi. Peter zasypywał go swoją paplaniną, która o dziwo zostało dobrze przyjęta, bo sam Tony z chęcią odpowiadał na każde zadane pytanie, czy wyjaśniał niezrozumiałą zagadkę związaną z powrotem do świata żywych. A trzeba przyznać, że Peter wiele rzeczy nie rozumiał, dręczyły go i chciał dowiedzieć się wszystkiego.

Gdy Iron Man był już w połowie wyjaśnień otworzyły się drzwi windy, z której wyszli Kapitan Ameryka, Zimowy Żołnierz i Falcon. Peter wstrzymał oddech, nie wiedząc jak pan Stark zareaguje na faceta, który zabił jego rodziców, nieświadomie i wbrew swojej woli, ale jednak nadal. Ku jego zaskoczeniu Tony nie zważając na nic podszedł do nowo przybyłych i uścisnął każdemu rękę. Na chwilę zatrzymał się przy Buckim i powiedział:

- Jak tam twoje ramię? Wakandyjska technologia stanęła na wysokości zadania, czy będę musiał coś poprawiać? – zapytał i z zadowoleniem zauważył zaskoczenie na twarzach pozostałych. Co jak co, ale on sam uwielbiał powodować szok, tym bardziej ten spowodowany jego zachowaniem, którego nikt się po nim spodziewał.

- Wszystko jest okej. Choć Shuri nie chciała wbudować mi dozownika na śliwki – odpowiedział były Zimowy Żołnierz, nie ukrywając swojego niezadowolenia.

- Żaden dozownik, a mózg powinieneś dostać. O wiele bardziej by ci się przydał - oczywiście od razu odezwał się Sam, który nie mógł się oprzeć dogryzieniu swojemu kumplowi. Bucky chciał mu odpowiedzieć, ale wtrącił się Steve. Poznał ich zamiłowanie do przekomarzania się.

- Myślę, że jego ramie jest sprawne Tony, ale wielkie dzięki za zainteresowanie – powiedział tym samym dziękując również za chęć pogodzenia się z facetem, na którym mu zależało, bardziej niż mógłby się przyznać.

- Żaden problem, w końcu przewyższam Wakandowieś technologią, mógłbym z łatwością naprawić ich błędy. – nie mógł się oprzeć wprowadzeniu w swoją wypowiedź charakterystycznego dla siebie przechwalania się, lecz to często miało powodować odbiegnięcie od niewygodnego dla niego tematu. – Jak Jezus będzie chciał ten dozownik to może się do mnie zgłosić. A co do mózgu, to nad nimi pracuje odkąd dołączyłem do Avengers – puszczając do wszystkich oczko odszedł, mówiąc, że pilnie potrzebuje go jego żona.

Peter nie mógł powstrzymać śmiechu, do którego dołączył Bucky i Sam. Steve nadal był wstrząśnięty takim podejściem swojego przyjaciela. Owszem wiedział, że ten pogodził się z Buckym, ale nie sądził, że Tony tak po prostu zacznie z nim rozmawiać, a nawet żartować.

Nagle doszedł ich hihot pewnej małej istoty niesionej na rękach przez jej matkę. Morgan zeskoczyła na ziemię i od razu podbiegła do Petera, który nie zważając na nic podniósł ją i podrzucił parę razy w powietrze. Ta zaś zaśmiała się i wtuliła w ramiona swojego nowego rycerza. Po pewnym czasie odwróciła głowę i z zaciekawieniem zaczęła przyglądać się nowym osobom. Poznała już wcześniej tego wysokiego blondyna, ale nadal nie znała faceta z metalową ręką i tego śmiesznego pana, który robił do niej miny powodujące u niej rozbawienie. Zeszła z ramion Spider-Mana i podeszła do tego z długimi włosami.

- Dzień dobry – powiedziała, odrobinę sepleniąc – jestem Morgan! Pan jest Jezusem? – zapytała z pełną powagi miną. I gdyby nie ona można byłoby przypuszczać, że usłyszała ów przezwisko od swojego ojca.

- No cóż Jezusem nie jestem – odpowiedział, ignorując tym samym śmiech wydobywający się z Sama – w końcu jestem od niego o wiele fajniejszy.

- Skoro jesteś fajniejszy to znaczy, że dasz mi zrobić sobie warkoczyki? – zapytała z miną wszystkim już znanym kota ze Shreka. 

Bucky bez zastanowienia odpowiedział twierdząco. Falcon wkopał go jeszcze bardziej dodając, że może przykleić do jego ramienia, które jest metalowe, magnesy różnego rodzaju. A najlepiej jeśli będą to takie w jednorożce, które uwielbia. James jedynie popatrzył się na niego spod byka i pokiwał twierdząco głową w kierunku dziewczynki. Ta uradowana osobą, na której może wykorzystać nowo nabyte z yt umiejętności fryzjerskie i do której może poprzyklejać super ekstra różowe magnesy, pobiegła do swojego pokoju po wszelkie potrzebne materiały.

Stark, stojący od początku rozmowy swojej córki z Buckym w drzwiach, uśmiechnął się i zaoferował swojej córce pomoc, mając nadzieję, że znajdzie takie magnesy, które tylko jeszcze bardziej zawstydzą byłego Zimowego Żołnierza. W końcu to, że się z nim pogodził, nie znacz, że nie może mu dogryzać, prawda?

Pepper z uśmiechem przywitała się z mężczyznami i poprosiła ich o pomoc w noszeniu alkoholu, który został już dostarczony pod drzwi wieży. Ci od razu zgadzając się, wyszli. Wychodząc kobieta poleciła Peterowi zaczekać na resztę gości, którzy mają zjawić się lada chwila. Peter zaś zdał sobie sprawę jak wiele jeszcze zaskoczy go w ów dniu. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hello there!

Szczerze sądziłam, że imprezę pojednawczą Avengers skończę w 2-3 rozdziałach, ale okazało się, że mam na nią o wiele więcej pomysłów niż się podziewałam, także rozłoże ją na jeszcze jakieś 2-3? Może więcej, zobaczę w praniu. 

Sea you soon! <3

ps. zapraszam na moją drugą książkę, która jest wynikiem mojej wybujałej wyobraźni i dziwnego poczucia humory xd


Avengers to rodzina - Marvel chatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz