Tony właśnie siedział w kuchni i próbował ogarnąć sprawy z adopcją. Stwierdził, że skoro to on ma być odpowiedzialny za tego dzieciaka, to sam zajmie się wszystkim. Jak na razie trzymał się swoich postanowień, ale nie wiedział czy długo jeszcze w nich wytrwa. O tyle dobrze, że sama akcja dobiegała końca i jak dobrze pójdzie to już w przyszłym tygodniu, razem z Pepper, będzie pełnoprawnym rodzicem Petera.
- Siema – do pokoju wparował Sam niosąc w rękach duże pudło czegoś.
Stark spojrzał się na niego z dziwną miną. Przyzwyczaił się już do jego odpałów, ale nadal czasem go zaskakiwał. Zresztą tak jak reszta mieszkańców wieży.
- Chce wiedzieć co masz w tym pudle?
- Jeśli chcesz zachować zdrowie psychiczne to lepiej nie – odpowiedział i jak gdyby nigdy nic sięgnął po kubek, a potem podłożył go pod ekspress do kawy.
- Już dawno je straciłem, ale skoro tak mówisz – wzruszył ramionami i wrócił do papierów.
Falcon zaśmiał się na jego słowa i w duchu przyznał mu rację. Nikt w tym domu nie miał dobrze w głowie.
Oboje zajęli się swoimi sprawami od czasu do czasu wymieniając jakieś słowa, aż do środka przez windę nie wszedł Steve z Buckym i Morgan. Mała śmiała się z czegoś głośno i jednocześnie była niesiona przez byłego Zimowego Żołnierza.
- Witam młodą parę! – pierwszy zauważył ich Sam i uśmiechnął się w ich kierunku dwuznacznie, ta zaś posłała mu karcące spojrzenie.
Morgan widząc swojego ojca podbiegła do niego i przytuliła się do jego nóg.
- Razem z wujkiem Buckym i wujkiem Stevem byliśmy na zakupach! I widziałam taki wielki posąg Spider-Mana! Mój brat jest sławny! – wykrzyknęła uradowana.
Mężczyzna nie zdziwił się, że właśnie z nimi spędziła ten poranek. Mała uwielbiała każdego z wieży, ale jakoś to z nimi, zaraz po Peterze i MJ, spędzała najwięcej czasu.
- Cieszę się Morguna, ale pamiętasz o czym rozmawialiśmy? Nie możesz nikomu mówić, że Spider-Man jest twoim bratem. Peter chce zachować swoją tożsamość w sekrecie, a przecież chcesz z nim spędzać czas w jego prawdziwej wersji, prawda?
Jego córka pokiwał ze smutkiem głową, bo lubiła mówić, że taki wielki bohater jest jej rodziną. Bucky widząc jej minę podszedł do niej.
- Księżniczko, za niedługo twój tata ogłosi, że to Peter jest twoim bratem, więc nie możesz mówić tak do Spider-Mana. Peter nie będzie mógł chodzić do szkoły i mieć normalnego życia. Jak będzie cię zabierać do wesołego miasteczka skoro co chwilę ktoś będzie was zaczepiać? – spróbował jej to wyjaśnić jak najlepiej tylko potrafił.
Dziewczynka spojrzała na niego wielkimi oczami i pokiwała entuzjastycznie głową. Najwyraźniej gadka o wychodzeniu z nią gdziekolwiek pomogła.
- Pamiętaj jednak, że Spider-Man jest twoim bratem, ale po prostu nie możesz nikomu tego mówić. Oczywiście oprócz nas – dodał Steve. Chciał tym pokazać jej, że nie powinna trzymać chłopaka na odległość gdy ten będzie w stroju, ale pod warunkiem, że będą wtedy sami.
- Czyli nie mogę nazywać Spider-Mana bratem przy innych, bo to Peter wtedy nim jest. Ale przy was mogę tak na niego mówić w obu wersjach? – chciała wiedzieć wszystko dokładnie.
- Bingo Morguna – zwrócił się do niej Tony.
- Za niedługo przerośniesz inteligencją swojego ojca – zaśmiał się Sam.
- Nigdy nie będę taka super jak tatuś – zmarszczyła uroczo nosek. – Ale może będę tak genialna jak mój brat! – wykrzyknęła i wybiegła z pokoju pewnie w poszukiwaniu Petera.
CZYTASZ
Avengers to rodzina - Marvel chat
FanfictionGrupa Avengers ukazana jako rodzinka, mająca swoje problemy, wzloty, upadki, ale przede wszystkim mogąca wskoczyć za sobą w ogień. Najlepszy ranking: #avengers - 1 miejsce 💜 (13.12.2021) #irondad - 1 miejsce ❤️ (13.12.2021) #marvel - 2 miejsce 🤍 (...