Rozdział 9 - Wyjątkowy pająk-brat

1.7K 64 39
                                    

Przy barze ulokował się stary zespół Avengers wspominający dawne czasy i namawiający Thora do użyczenia im młota.

- No dawaj Thor, przecież i tak nikt go nie podniesie oprócz Steva, a przynajmniej będzie fajna zabawa – namawiał Thora Tony. 

Naprawdę chciał zobaczyć zmęczenie ma twarzach nowych członków Avengers, a zwłaszcza u swojego stażysty. Bo co jak co, ale on uwielbiał się z nim drażnić.

- Niech ci będzie człowieku z żelaza. Lecz ja nie odpowiadam za późniejsze złe samopoczucie – odpowiedział.

- Nie ma sprawy blondi – odparł Clint – może akurat ktoś z nas jest godny twojej mocy – powiedział, choć doskonale zdawał sobie sprawę, że on nie ma na co liczyć. W końcu zabijał bez cienia skrupułów, a to raczej nie jest chwalebne.

- To ja pierwsza! – wykrzyknęła Carol. 

Chciała sprawdzić, czy coś takiego jak przynależność broni do jednego człowieka, może być prawdą. Podeszła do młota, chwyciła, pociągnęła i nic. Naprawdę.

- Co jest z nim nie tak?! – wykrzyknęła sfrustrowana.

- Tylko godne osoby mogą go podnieść, droga niewiasto – odrzekł Thor.

- Jak to godne? – zapytał się Peter. Pierwszy raz słyszął o czymś takim.

- No cóż, drogi pająku, chodzi o to, że tylko osoba o czystym sercu, nie splamionym złem może podnieść mój młot. A tym samym zasiąść na tronie Asgardu. Teraz Nowego Asgardu, oczywiście – odrzekł, zauważając tym samym zaskoczenia, ale również i podziw u tego młodego człowieka.

- To znaczy, że Pan Kapitan jest godny?! – wykrzyknął.

- Oczywiście – odpowiedział Thor, zanim Steve w jakikolwiek sposób zaprzeczył. A zrobiłby to na pewno. Tym samym spowodował, że podziw Petera wobec Kapitana Ameryki wzrósł jeszcze bardziej, już nie mówiąc o samych Avengersach.

- Młody, bo się jeszcze zapowietrzysz – wtrącił Tony.

- Jesteś zazdrosny! – powiedział Clint, który za wszelką cenę chciał wypełnić misję pt. Stworzenie zajebistej rodzinki (po jego), gdzie Irondad i Spiderson będzie prawdziwe. Kiedyś skróci tą nazwę...

- Pff, nie – odpowiedział Tony i szybko zmieniając temat zaczął namawiać Petera do spróbowania podniesienia młota.

- Ale panie Stark, ja na pewno go nie podniosę – zapewnił Peter. Chłopak nie wierzył w swoje szanse na zrobienie czegoś tak niesamowitego.

- Spróbować nie zaszkodzi Pete – wsparła go Pepper. Już wcześniej polubiła nastolatka i chciała podbudować jego samoocenę.

Peter zawsze liczył się z jej zdaniem, więc podszedł do mjolnira i niepewnie chwycił za jego rękojeść. Spróbował go podnieść, lecz wydał mu się jakoś niespodziewanie lekki, a sama rączka miła w dotyku. Zamknął oczy i szarpnął. Następnym co usłyszał w pokoju to cisza i to naprawdę cisza, gdzie wcześniej wszyscy gadali bez ustanku.

- O kurwa – pierwszy odezwał się pan Stark, powodując tym samym otwarcie oczu Petera. Najpierw spojrzał na wszystkich w pomieszczeniu i szczerze chyba wszyscy mieli otwarte usta. Później spojrzał na swoją rękę, w której trzymał mjolnir. I to w powietrzu! ON TRZYMAŁ MJOLNIR W POWIETRZU!

- Mój brat jest godny! – wykrzyknęła Morgan. 

Spowodowała zdziwienie z dwóch powodów. Po pierwsze wszyscy uświadomili sobie, że to co widzą to prawda. Zwykły nastolatek z Queens podniósł młot, który jest zarezerwowany tylko dla ludzi mogących władać Asgardem. Choć czy teraz będzie już tylko zwykłym nastolatkiem? Na pewno nie w ich oczach. No i po drugie nazwała go swoim bratem, co oczywiście nie omieszkał wypomnieć Clint.

- Widzisz traktuje go jak brata – wytknął Starkowi, śmiejąc się perfidnie.

- Stul twarz, ja tu próbuję zrozumieć jakim cudem mój stażysta podniósł młot blondyny, gdzie nikt tego, oprócz mrożonki, nie potrafił tego zrobić – odpowiedział przyglądając się Peterowi. Chłopak już odłożył mjolnir i nie wiedział co ze sobą zrobić.

- Jaaa.... przepraszam, czy coś... – powiedział, a na jego twarzy wykwitnął rumieniec.

- Nie przepraszaj! – odparła Wanda – To, że jesteś cholernie wyjątkowy, nie znaczy, że musisz przepraszać - gdy tylko skończyła rumieniec Petera jeszcze bardziej się powiększył, o ile to było możliwe.

- Jestem dumny mogąc cię powitać w naszym wąskim gronie młody pająku – Thor podchodząc uścisnął dłoń Peterowi, który z miłą chęcią oddał ów gest. Następnie zaś zbił piątkę z samym Kapitanem Ameryką!

- Czyli mamy kolejną osobę do trzaskania kotletów – Stark nie mógł się powstrzymać. 

Reszta jak jeden mąż spojrzała na niego z politowaniem, a następnie wybuchła śmiechem.

~~~~~~~~

Hello there!

Wstawiam trzy krótkie rozdziały pod rząd, bo szczerze każdy zasługuje na swój własny. A szczególnie ich tytuły xd. No i nie wiem, czy dam radę jutro już wstawić kolejny, więc jak coś to jest zapas.

Sea you soon!

Avengers to rodzina - Marvel chatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz