Rozdział 24 - Konferencja i antykoncepcja

1.3K 58 29
                                    

Co może pójść źle w zaplanowanej konferencji z udziałem Tony'ego, Petera i większości Avengers na widowni? Jak się okazuje dużo i to właśnie przez Avengers znajdujących się na widowni. Ale może zacznijmy od początku.

Tony był zestresowany, choć starał się tego nie pokazywać. Głównie, aby jeszcze bardziej nie wystraszyć swojego syna. Tak syna! Peter był nim od dawna dla niego, niedawno stał się nim oficjalnie, a właśnie dzisiaj miał oświadczyć to całemu światu. Mógłby się okłamywać, że wieści nie rozejdą się tak szybko, ale jest przecież miliarderem i superbohaterem. Jeśli między jego słowami, a wrzuceniem tego przez jakiegoś dziennikarza do sieci minie minuta to uzna to za cud nawet większy niż usłyszenie z ust Steva aka Pana Język przekleństwa. Choć musi przyznać, że ostatnio Kapitan stał się strasznie rozwięzły, jeśli ufać plotkom Clinta o tym co usłyszał spod pokoju Stucky'ego.

Aktualnie czekał przed salą, w której znajdowała się masa dziennikarzy skrzętnie dobrana przez May i Pepper i miał tylko nadzieję, że wszystko pójdzie po jego myśli.

- Jak samopoczucie? – Steve podszedł do niego nawet nie wiadomo kiedy.

- Chcesz usłyszeć prawdę czy kłamstwo, które przygotowałem na użytek Petera? – Kapitan posłał mu swoje zrezygnowane spojrzenie. – Dobra, głupie pytanie. Mam większego stresa niż przed pstryknięciem. A myślałem, że wtedy zejdę z tego świata.

- Będzie dobrze Tony. W razie czego reszta będzie na widowni i cię wesprze – mężczyzna położył swoją dłoń na jego ramieniu w uspokajającym geście.

- Żartujesz prawda? – Iron man przeraził się nie na żarty. – Przecież to będzie katastrofa! Kto wymyślił, żeby wpuszczać was wszystkich na salę?! – zaczął rozglądać się z nadzieją, że znajdzie gdzieś Pepper i przekona ją do zmiany decyzji. Nie chciał sobie nawet wyobrażać co może zrobić Clint lub Scott gdy wpadną na jeden ze swoich genialnych pomysłów.

- Uspokój się – dołączyła do nich Wdowa. – Jest plan na uciszenie dziecinnej części grupy.

- Jakoś mnie to nie przekonuje.

- Okej, więc proszę idź do Clinta i powiedz mu, że nie może uczestniczyć w oficjalnym ogłoszeniu swojego największego shipu. Ja nie jestem gotowa na śmierć jedną z jego nowych strzał – wywróciła oczami i odeszła po drodze zgarniając Morgan, która pałętała się po korytarzu. Dziewczynka z chęcią wskoczyła w ramiona swojej ulubionej cioci i zaczęła wypytywać ją o bajkę, którą ostatnio razem oglądali całą familią.

- Ma trochę racji – wtrącił Steve gdy tylko te zniknęły im z oczu.

- W co ja się wpakowałem – schował głowę w dłoniach, ale słysząc głos, który kierował się w ich stronę szybko się wyprostował.

Peter szedł w ich stronę. Jak na niego i sytuacje, w której zaraz miał się znaleźć był rozluźniony, ale to pewnie dzięki temu, że obok niego znajdował się Loki. Niestety Tony musiał przyznać, że oboje załapali dobry kontakt, a brat Thora dobrze sprawdzał się w roli jego przyjaciela. Choć oczywiście miał na niego oko, tak dla zasady.

- To my idziemy na salę – stwierdził blondyn i pociągnął za sobą Lokiego, który już szykował się na skomentowanie miny miliardera.

Sam Kapitan nie mógł przyznać przed swoim przyjaciele, że ich obecność nie jest tylko wynikiem nalegań Clinta. Wspólnie razem z Pepper i Strangem stwierdzili, że gdy na konferencji zjawią się Avengersi oczy wszystkich będą skierowane również na nich, a nie tylko na nastolatka. Chcieli odebrać mu jak najwięcej fleszy skierowanych tylko na niego, a i czuli się pewniej gdy mieli go na oku. Chłopak zaskarbił sobie ich serca, więc woleli mieć pewność, że nagle ktoś nie wystrzeli do niego z broni. Oczywiście było to mało prawdopodobne biorąc pod uwagę rygor, które narzuciły kobiety przy wybieraniu osób dopuszczonych do konferencji, ale lepiej było dmuchać na zimne.

Avengers to rodzina - Marvel chatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz