"I poszedł na wojnę zabijać marząc o pokoju" One shot

760 45 19
                                    

- Pamiętasz jeszcze jak wyglądała wojna?

Pytanie padło z ust Bucky'ego, gdy oboje znajdowali się w salonie. Nie miał pojęcia dlaczego akurat teraz je zadał, w końcu te czasy już dawno mieli za sobą, a i jego facet nie należał do osób, które lubią wracać do przeszłości.

- Trudno ją zapomnieć Buck – westchnął na wspomnienie tamtych chwil. Ile wycierpiał widząc śmierć swoich kompanów. Za każdym razem gdy ich oczy się zamykały, a w raz z nimi odchodziła ich dusza miał wrażenie, że kawałek jego serca również przestaje istnieć. W końcu był ich przywódcą, powinien ich bronić, a często miał wrażenie, że zawodzi na tej płaszczyźnie. – Dlaczego zadajesz takie pytanie?

Zimowy Żołnierz westchnął na jego słowa. Nie lubił mówić o swoich uczuciach, a odpowiedź właśnie tego wymagała.

- Rozmawiałem wczoraj z Peterem. Wypytywał mnie o nią. Możliwe, że miał jakieś zadanie do szkoły, ale nie drążyłem tematu. Zacząłem mu opowiadać o tym jak zaciągnąłem się do wojska, jak ty stałeś się zmutowaną wersją siebie, ryzykując swoje życie, aby pomóc innym. I nawet nie zaprzeczaj! – rzucił zanim Steve zdążył wtrącić swoje trzy grosze. – Wszyscy dobrze wiedzieli, że serum może się nie przyjąć, a ty zmarłbyś razem z pierwszym ukuciem. Potem już przeszedłeś samego siebie wlatując do wszystkich siedzib hydry jak do jakiegoś parku rozrywki – wywrócił oczami na wspomnienie wszystkich akcji swojego faceta. Owszem był wtedy niesamowicie dumny z niego, ale czasem nadal mógł dostrzec w nim chłopca, który przeciwstawił się wielkiemu osiłkowi dobrze wiedząc, że nie ma z nim szans w starciu siłowym. Po prostu lubił ryzykować w ramach udowodnienia swoich racji. Niestety z wiekiem i z spędzeniem 70 lat w lodzie mu to przeszło. Niestety bo w łóżku mogłoby się to ryzyko przydać. – O tym jak staraliśmy się pomóc niewinnym atakowanym przez Hitlera – dodał z nostalgią. – Ale w pewnym momencie się zaciąłem – westchnął – tak jakby wszystkie te wspomnienia nagle wyparowały. Pamiętam emocje z nią związane, pamiętam niektóre twarze, tembr głosu, czy śmiech naszych przyjaciół, gdy opowiadaliśmy sobie zboczone żarty krążące wśród innych żołnierzy. Pamiętam strach, żal i smutek, gdy ktoś umierał. Później była złość względem tych którzy zabijali dla władzy. Chęć zemsty, bo przecież nikt nie powinien uważać się za Boga i pozbawiać życia niewinnych ludzi. Bawić się we wszechmocnego dla swoich chorych poglądów. To jak chcieliśmy ich zabić, bo oni zabili naszych przyjaciół – zacisnął pięści ze złości. Wszystkie wspomnienia do niego wróciły. Nadal miał pełno koszmarów z fragmentu życia, gdy stał się maszyną do zabijania, ale część z nich pochodziła z wcześniejszego okresu. Z wojny. Z ofiar innych i swoich. Przypomniał sobie cytat, który kiedyś usłyszał: "I poszedł na wojnę zabijać marząc o pokoju". Jak wielka prawda w nim tkwiła. Nigdy nie pojmował dlaczego śmierć ma być tym, który decyduje o normalności, spokoju. Tak jakby ludzie nie opanowali umiejętności negocjacji i dyskusji przez te wszystkie lata życia.

Niektórzy nadal twierdzili, że nie ma w sobie empatii. Że nie potrafi współczuć, po tym co go spotkało, ale to była nieprawda. Odczuwał te emocje, może nawet bardziej niż ktokolwiek inny, właśnie przez to co przeżył. Bo kto lepiej zrozumie innego człowieka niż ten, który przeszedł przez piekło?

Steve zdawał sobie sprawę z emocji, które nim targają, więc położył dłoń na tych jego splecionych, aby choć trochę dodać mu otuchy. Bucky spojrzał na niego z wdzięcznością i postanowił dalej ciągnąc swój wywód.

- Nie pamiętam wszystkich wydarzeń. Po prostu czasem mam w głowie pustkę, mimo, że powinienem pamiętać. Nie dla siebie, ale... - zaciął się.

- Ale dla nich – dokończył za niego Steve kiwając głową ze zrozumieniem. – Też czasem zapominam. Nie pamiętaj już akcji odbicia bazy Hydry z Ukrainy. Nie pamiętam odbicia cywilów z jednego z obozów koncentracyjnych. Nie pamiętam nawet tej jednej wielkiej imprezy z Polakami i ich alkoholem, choć to akurat pewnie przez niego – zaśmiał się, bo nawet jeśli już wtedy nie potrafił się upić ten jeden trunek na świecie potrafił ściąć go z nóg. Bucky zaśmiał się razem z nim, ale nadal wyglądał na przybitego, więc Rogers dodał: - To normalne, że zapominasz, żaden z nas nie ma idealnej pamięci i to całkiem ludzkie. Najważniejsze nie jest pamiętać wszystkiego co do szczegółu, a wspominać tych, którzy odeszli. Oddawać im hołd za ich odwagę i poświęcenie. Zresztą historia ich nie zapomina Buck. Nie zapomni swoich bohaterów, którzy oddali życie dla ich wolności. Wystarczy, że kiedyś przejdziesz się ze mną do muzeum. Zobaczysz, że wtedy wiele wspomnień do ciebie wróci – uśmiechnął się pokrzepiająco.

Avengers to rodzina - Marvel chatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz