Avengers to rodzina - Marvel chat

Rozdział 43 - Nowy kompan

Fury'emu udało się, o dziwo, przekazać potrzebne informacje już następnego dnia. Skorzystał z rady Strange i zaprosił na spotkanie potencjalnych członków misji, których skonsultował z Stevem i Tonym. Starkiem, ponieważ chcąc nie chcąc, był geniuszem i czasem wpadał na dobre pomysły. Wspólnie uzgodnili, że na zwiad mają się udać trzy osoby, czyli Natasza, Steve i Bucky. 

Ten ostatni musiał zadbać o dobry kamuflaż, ze względu na swoją przyszłość, ale był niezbędny, bo nadal pamiętał gdzie mogą znaleźć nielegalne źródła. 

Ich zadaniem było zapoznanie się z tamtejszą ludnością, tak aby ci byli skłonni do podzielenia się plotkami. Bo co jak co, ale z samych plotek krążących między ludźmi można było się wiele dowiedzieć. A musieli ustalić dokładną lokalizację ostatniej, a przynajmniej miał taką nadzieję, bazy Hydry. Wystarczyłaby jakaś garstka informacji o miejscu gdzie można spotkać dziwne anomalie, takie jak nagłe rozbłyski światła i już mieliby jakiś punkt zaczepienia. 

Mało prawdopodobne, bo sama organizacji słynęła z przykładania wagi co do nierzucania się w oczy, ale po zniknięciu połowy znanych im bohaterów przestała się hamować. Owszem zdawali sobie sprawę, że Avengers znów są w komplecie, ale nie mieli zielonego pojęcia o ich powrocie do wykonywania misji. Fury starał się, aby każdy taki wypad był ściśle tajny, po to, by w takim momencie móc mieć przewagę nad innymi. Nawet na konferencji z adopcji Parkera Stark stwierdził, że jako drużyna nie przystępują do wykonywania misji na większą skalę. Oznaczało to, że są do dyspozycji ludzi, ale chcą odpocząć po walce na śmierć i życie z fioletowym tytanem. Według jego wtyki hydra uwierzyła w jego słowa.

Druga część zespołu składała się z Starka, Bartona, Langa i ku wielkiemu ubolewaniu tego pierwszego, Petera. 

Tony'emu nie podobało się wciąganie w misję jego syna, ale niektóre z jego mocy mogły być pomocne. Przykładowo taki super słuch, czy ten dreszczyk. Słuch już zwłaszcza, biorąc pod uwagę, że w skład zespołu wchodził Clint z tym swoim aparatem słuchowym. Lepiej żeby młody miał go na oku, bo Nick nie chciał narazić się na gniew Laury.

Ich zadaniem było zhakowanie i przedostanie się przez drzwi. Stark i jego syn byli geniuszami, Lang mógł się w każdej chwili zmniejszyć i coś przeciąć, czy zepsuć, zaś Barton miał te swoje strzały i sokoli wzrok (ale według reszty i tak był tam w charakterze ich maskotki).

Ostatnia grupa była planem awaryjnym. On, Rogers i Stark zgodzili się w tym jednym aspekcie. Ta trójka była ich asem w rękawie, gdyby coś poszło nie tak. A znając ich, na pewno coś pójdzie nie tak.

Plan, który nosił wdzięczną nazwę: „zniszczenie ostatniej głowy i niedopuszczenie do jej odrośnięcia przestarzałej organizacji, która już dawno powinna zdechnąć" czas rozpocząć (tak, znowu Scott wymyślał nazwę).

***

Steve, Natasza i Bucky przechadzali się wśród ludzi na targu udając, że czegoś szukają. Mieli nadzieję spotkać jakąś w miarę przyjazną twarz, która byłaby skora do udzielenia im potrzebnych informacji. Nad nimi unosił się jet, ale w swojej niewidzialnej wersji. Na jego pokładzie znajdowała się druga grupa, która raczej się nie nudziła sądząc po ich żywych wibratorach znajdujących się w ich kieszeniach.

- Czy oni nie mają czego robić? – Bucky wywrócił oczami, gdy po raz kolejny telefon wykonał ruch typowy dla przychodzącej wiadomości.

- Pewnie Sam, korzystając z okazji, obraża cię na grupie – odparła Nat.

Kobieta rozglądała się dyskretnie, nie tylko w poszukiwaniu dobrego informatora, ale też swojej siostry. Fury stwierdził, że to tutaj ostatni raz ktokolwiek ją widział. Nie dzieliła się z tą wiadomości z nikim, oprócz Clinta i Laury. Oboje znali jej przeszłość, a nie było okazji do wyjaśnienia jej całej reszcie. Nie znaczyło to, że nie miała takiego zamiaru. Wszystkich mieszkańców wieży, a nawet kosmosu, czyli Strażników Galaktyki, traktowała jak swoją rodzinę. Chciała być z nimi szczera i jeśli odnajdzie swoją zaginioną siostrę wyjaśni im wszystko, co do joty.