Rozdział 31 - Głupota nie boli, ale powinna

1K 53 36
                                    

Akcja miała przebiec szybko i sprawnie, bo przecież znali już głównego podejrzanego, ale jak zwykle coś musiało pójść nie tak. Nadal nie mieli zielonego pojęcia gdzie może podziewać się Sharon, więc postanowili zwrócić się do jedynego człowieka, który mógł mieć jakiekolwiek pojęcie na ten temat.

- Czyli zakładacie, że agentka Carter, była co prawda, ale nadal, porwała waszego dzieciaka? – podsumował Fury, gdy usłyszał streszczenie całej historii. Ostatnio miał ręce pełne roboty z odbudowaniem TARCZY, odzyskiwaniem wszystkich danych, ogarnianiem tego całego gówna po przywróceniu jego i wielu innych ludzi, a teraz okazuje się, że jedna z jego zaufanych agentek zeszła przez czas jego nieobecności na złą drogę. Nie był przez to ani trochę szczęśliwy. Popijał więc czarną kawę i posyłał każdemu posępne spojrzenie.

- Masz niezły słuch staruszku – wytknął mu Clint.

On, Natasha i Steve mieli za zadanie wyciągnąć z niego jak najwięcej. W tym samym czasie Tony, Bruce i Shuri starali się namierzyć Petera, Pietro razem z Samem i Carol latali po całym Nowym Jorku, Strange otwierał portale gdzie popadnie z nadzieją, że akurat uda mu się coś znaleźć, a reszta próbowała zająć się czymkolwiek, aby tylko pomóc. W wieży gdzie zazwyczaj było słychać masę śmiechu, czy też wybuchy kłótni, teraz było cicho jak makiem zasiał. 

Jednak nie było co się dziwić, każdy z nich kochał tego chłopaka. W końcu to dzięki niemu stali się na powrót rodziną. Tony dla niego postanowił pomóc im w przywróceniu znikniętych osób, a potem to on wniósł w ich życie to czego zawsze brakowało im w drużynie. Zwykłego cieszenia się z małych rzeczy, doceniania tego co się ma i tej beztroski typowej dla nastolatka w jego wieku. 

Jasne zdarzało się, że poruszali trudne tematy, a Peter stawał się tą odpowiedzialniejszą częścią siebie, ale przecież warto dać się czasem ponieść chwili. A on ich tego nauczył, nawet Steva, któremu często reszta wypominała posiadanie kija w tyłku. Stał się klejem, który ich spajał, a bez niego wszystko może runąć. Bezpowrotnie. Dlatego każdy zaangażował się w jego poszukiwania. I dlatego teraz Natasha miała chęć udusić Clinta gołymi rękami.

- Zamknij twarz Barton – wywarczała i rzuciła mu piorunujące spojrzenie.

- Przepraszam, wiesz, że jak jestem zestresowany zaczynam być kąśliwy – podniósł do góry ręce w obronnym geście.

Fury podniósł ze zdziwieniem brwi. Czarna Wdowa to jego najlepsza agentka i zawsze potrafiła trzymać emocje na wodzy, a wygląda jakby miała zamiar kogoś zamordować z zimną krwią. Nawet Barton z tym swoim dziwnym charakterem lepiej kontrolował swoje zachowanie. I mógł przysiąść, że Rogersowi aka kijowi w dupie (przejął to określenie od Bartona oczywiście) latała noga ze zdenerwowania. Skoro oni byli w takim stanie nie chciał wiedzieć jak wygląda teraz Stark. Jedno musiał jednak przyznać, chłopak ma coś w sobie, skoro wszyscy znani mu bohaterowie tak zaangażowali się w jego poszukiwanie.

- Sam nie mogę w to uwierzyć, ale to prawda – wtrącił się Steve. Nadal był tym zaskoczony, ale nie aż tak jak na samym początku. Miał sobie trochę za złe, że nie zainteresował się nią po blipnięciu. Może gdyby chociaż postarał się ją poszukać, a nie z góry założył, że skoro nie zgłosiła się do ich bazy to również została zamieniona w proch, to teraz nie byłoby tej całej sytuacji. Przyrzekł więc sobie, że zrobi wszystko, aby sprowadzić Petera z powrotem. Nie wiedział jednak, że każdy z bohaterów złożył sobie dokładnie taką samą obietnicę. – Podała nam wskazówki, które wskazują właśnie na nią – mówiąc to przesunął list w kierunku Fury'ego.

Nick zmarszczył brwi czytając go. Po chwili westchnął i skierował swoje jedno oko w ich stronę.

- Macie rację, to ona – stwierdził. Znał ją, można powiedzieć, że w pewnym sensie ją wychował, więc wszędzie poznałby jej sposób pisania i dobierania słów. – Jak mniemam mam wam pomóc w jej odnalezieniu? – Cała trójka pokiwała na jego słowa głowami. – Wiecie, że to może być trudne? Zrobię wszystko co mogę, ale nawet to może nie wystarczyć. Sharon Carter była jedną z moich najlepszych agentek i na pewno zabezpieczyła się w wielu aspektach.

Avengers to rodzina - Marvel chatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz