Rozdział 49 - Witamy w wariatkowie!

708 51 50
                                    

Gdy weszli do salonu zaatakował ich huragan. Dosłownie.

- Tatoooooo!!! - usłyszeli krzyk małej dziewczynki, która musiała przebiec sporą część wieży, bo gdy się przy nich zatrzymała, miała małą zadyszkę. - To prawda, że mam nowe ciocie? - zapytała i wskoczyła ojcu w ramiona. Mężczyzna będą lekko zdezorientowany, podniósł dziewczynkę i spojrzał w jej oczy. 

Morgan patrzyła na ojca z nadzieją wymalowaną na małej buźce. Uwielbiała swoją dużą rodzinkę, a jeszcze bardziej lubiła, gdy przybywało jej cioci, czy wujków. Bo to (zazwyczaj) oznaczało, że ci zamieszkają w wieży. A im więcej osób w wieży tym więcej osób do zabawy. A im więcej osób do zabawy, tym większe prawdopodobieństwo, że przekona kogoś do pogawędek przy herbatce z jej lalkami i przebieranie się za księżniczki. 

Jak na razie najbardziej jej urokowi poddawał się wujek Thor. Wystarczyło, że spojrzał w jej oczy. Często powtarzał, że młoda Stark ma w sobie coś z mitologicznych syren, które potrafią zmusić człowieka do tego czego pragną, swoim śpiewem. Tylko, że ona wykorzystywała siłę spojrzenia oczu kota ze Shreka.

- Skąd masz takie informacje, Morguna? - zdziwił się Tony. Rozejrzał się po salonie, a widząc swojego drugiego syna, który uśmiechał się przebiegle, wszystko stało się jasne. - Masz za długi język - zwrócił się w jego stronę. 

Chłopak nic sobie nie zrobił z jego słów i podszedł do Petera, aby się z nim przywitać.

- Sama dorwała mi się do telefonu. Nie trzeba było uczyć ją czytać - wzruszył ramionami, w tym samym momencie wykonując razem z bratem standardowe powitanie, którego nauczył go razem z Nedem.

- Nie moja wina, że moje dziecko jest tak genialne jak ja - stwierdził Iron Man. Po zastanowieniu jednak dodał: - Właściwie to moja wina, w końcu ma moje zajebiste geny - uśmiechnął się.

Peter i Harley wywrócili oczami. Skierowali się w kierunku pokoju młodszego chłopaka, a gdy przechodzili obok niego, Peter poczochrał dziewczynkę po włosach. Ta zaśmiała się i wystawiła w ich kierunku język, tak aby Tony tego nie zauważył.

Nagle rozległ się dźwięk otwieranej windy i Morgan wyrwała się z objęć ojca. Podbiegła podekscytowana do jej drzwi i rzuciła się w stronę nóg pierwszej dziewczyny, a raczej kobiety, która przeszła przez jej próg.

- To ty jesteś moją nową ciocią! - zaczęła, jeszcze bardziej podekscytowana niż kilka chwil wcześniej. Objęła nogi blondynki i nie zważając na jej przerażoną minę, zaczęła ciągnąc swoje trajkotanie. - Ja jestem Morgan! Masz bardzo ładne włosy, wiesz? Takie blond, jak wujek Thor i trochę jak mama. Na pewno nie jak tata, bo jemu zaczynają powoli wypadać. - Rozejrzała się z lekkim strachem po salonie. Jej tata przyglądał się im, ale najwyraźniej niczego nie usłyszał, bo odwrócił się w kierunku wujka Steve'a. Jednak zmusiła ją, ciągnąc za nogawkę, aby uklęknęła przed nią i wyszeptała: - Tylko mu o tym nie mów, bo bardzo tego nie lubi. Razem z moimi braćmi kupujemy mu taki specjalny szampon i wlewamy do normalnej butelki, żeby mogły mu odrosnąć - powiedziała to takim konspiracyjnym szeptem, zachowując przy tym kamienną twarz, że nawet jeden z najlepszych szpiegów nie mógł się nie zaśmiać.

Szybko jednak przywróciła się do porządku i odpowiedziała z równie poważną miną:
- Masz moje słowo, że z moich ust nie wydostanie się ani jedno słowo na temat naszej małej tajemnicy - odpowiedziała.

Dziewczynka chwilę się przypatrywała i gdy stwierdziła, że mówi prawdę, otoczyła jej szyję swoimi małymi ramionami.
- Jesteś moją nową najlepszą i najzajebiściejszą ciocią! - stwierdziła z radością. W końcu dla małej dziewczynki wystarczy przyrzec, że jej tajemnica będzie bezpieczna, aby znaleźć się na szczycie, jej dość pokaźnej, listy najlepszych cioć i wujków.

Avengers to rodzina - Marvel chatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz