Jedi Wanda i mini-Avengersi, czyli Halloween w wieży - one shot cz. 1

332 19 65
                                    

- Halloween to pogańskie święto, co nie?

Sam wparował do kuchni, jak zwykle zresztą, w samych gaciach. Nie był jedynym, który preferował taki ubiór z samego rana, ale jedynie on miał w zwyczaju ubierać naprawdę dziwne spodnie vel bokserki.

Dzisiaj postawił na te drugie. Były całe czarne, ale w pewnym miejscu, wiadomo jakim, znajdowała się złota łapka z pazurami, a na niej mały napis.

- Halloween jest jutro. I na różowe gacie Thora, ubierz się! - krzyknął Tony. Był ledwo żywy, ale instynkt ojcowski działał nawet w momencie istnienia jedynie 3/4jego szarych komórek.

- Wiem, że jest jutro, ale pytanie zadaję dzisiaj. I o co ci chodzi? To całkiem normalne... - Wilson wywrócił oczami.

- Nie mam ochoty tłumaczyć moim dzieciom co oznacza napis „MIAUkostyczny kąsek" na twoich gaciach!

- Przecież tam nie ma żadnego napisu...

Sam zmarszczył brwi. Spojrzał dokładnie na to co ma na sobie. Hmm...

Dałby sobie głowę uciąć, że rano jego bokserki były czarne w srebrne kocie łapki, a nie całe czarne.

- Zajebisty zadek Królowo - Bucky zarechotał.

Sam z zaciekawieniem skręcił głowę, żeby móc zobaczyć z czego rży Bakugan. Na tyle widniał neonowy napis „Królewska własność Króla" na jednym pośladku, na drugim znajdował się mniejszy napis, którego nie potrafił rozszyfrować.

Spojrzał na Bucky'ego i wskazał na to miejsce.

- Chyba cię posrało, że zbliżę swoją piękną twarz do twojego śmierdzącego tyłka - prychnął.

- ,,Zawołaj kici kici lub daj chleb" - wtrącił Scott, mając twarz tuż przy zadku Sama.

- Jest jeszcze coś... Czekaj... -Clint przybliżył się jeszcze bardziej - „Jego boy ma dużo hajsu, zadzwoń pod numer 500 101 101 i zażądaj okupu"

- Coś jeszcze tutaj... - Scott zmrużył oczy.

- Co za debil... - w tym samym momencie powiedział Tony.

Nagle w całej wieży wybrzmiała syrena. Na środku salonu połączonego z kuchnia pojawił się baner z napisem „CUKIEREK ALBO PSIKUS AVEN6EJE POZDRO DEDNIĘTY BASEN"

- ... pozdro Dednięty Basen - przeczytał Scott.

Przełknął ślinę. Rzucił okiem na ludzi wokół niego. Stark wymamrotał pod nosem „Oczywiście, że ten debil", Sam chichrał się pod nosem, najprawdopodobniej z tego co miał na tyłku. Bucky stał przy maszynie do kawy i miał wszystko w dupie. Jedynie Clint był lekko podenerwowany, no bo dlaczego zamiast litery G była 6?

***

- Kurwa Steve po chuj go przygarniałeś?

- Miał wpaść jedynie na kolację, a nie na cały tydzień!

- Czytaj drobne druczki do cholery!

Tony, Rogers, Natasza, Clint, Thor i Bruce znajdowali się w sali konferencyjnej na jednym z pięter Avengers Tower. Dlaczego jedynie oryginalna szóstka? No cóż... to długa historia...

- Skąd miałem wiedzieć, że wpl pozwoleniu na spędzanie z nami wieczoru jest zapis o dłuższym zamieszkaniu - wywrócił oczami.

- I wojnie na Halloween'owe psikusy - mruknął Clint. - gdzie my mamy pokonać całą resztę...Wiedziałem, że ta 6 to zły omen...

...może jednak nie aż tak długa.

- Matka powinna znać sztuczki swoich dzieci! - krzyknął, znowu, Tony.

Avengers to rodzina - Marvel chatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz