Peter naprawdę kochał swoją ciocię, ale równocześnie kochał pana Starka. I czuł się z tym źle. No bo może w pewnym sensie zdradzał jedyną osobę, która została mu po śmierci rodziców i wujka Bena? Tą, która robiła dla niego dosłownie wszystko. Pracowała na parę zmian, żeby on mógł się uczyć i móc zaplanować swoją przyszłość w dobrym collegu, a może nawet i najlepszym w całym Nowym Jorku. A teraz większość czasu spędza w wieży Iron Mana, razem z nim i resztą Avengers.
Z jednej strony strasznie mu jej brakuje, a z drugiej to tutaj czuje się jak w domu, wśród tych wszystkich wspaniałych ludzi, którzy przyjęli go jak swojego, bez najmniejszych dyskusji. Chciałby po prostu móc to jakoś pogodzić, ale nadal nie wiedział jak. Chciałby mieć w zasięgu ręki i ciocię i pana Starka, faceta którego traktuje jak ojca. I oczywiście Morgan z którą coraz częściej trudno mu było się żegnać. Ta mała dziewczynka pokochała go, zresztą z wzajemnością. A gdy się żegnali dostrzegał w jej oczach łzy, mimo, że przecież nie minie nawet tydzień, aż znowu się zobaczą. Ale nie mógł jej winić, w końcu to dziecko, choć twarde po ojcu, ale jednak dziecko.
A teraz jeszcze doszedł problem w postaci jego niewyparzonego języka. Że też musiał wtrącić ten głupi komentarz na grupie. Teraz tylko czekać, aż pan Stark wparuje do jego pokoju w wieży i oświadczy mu, że jego okres bycia stażystą i częstego wpadania do wieży minął. No bo po co mu kolejne dziecko, a tym bardziej nastolatek z podwyższonym ADHD i problemami w szkole. Owszem wie, że dużo dla niego znaczy, ale bez przesady. Poświęcenie, a prawie, że zaadoptowanie go to zupełnie dwie różne sprawy.
Czekał więc, ale jakoś nic się nie działo. Zaniepokojony nieobecnością Iron Mana wyszedł z pokoju i udał się do salonu, gdzie słyszał głosy. Gdy tylko wszedł do niego zastał naprawdę niecodzienny widok.
Na kanapie znajdowała się Wanda wraz z Lokim, Buckym i Samem, zaś naprzeciwko nich stał pan Stark z miną przypominającą rybę wyciągniętą z wody. Pepper i Steve stali obok niego i próbowali mu coś wytłumaczyć, jak się okazało chodziło o sytuację z chatu. W samym dotarciu do niego nie pomagało komentowanie całego zajścia przez Clinta i Scotta, którzy świetnie się bawili.
- Pani Stark nadal próbuje przemówić swojemu mężowi do rozsądku, lecz jak widać z marnym tego skutkiem – zakomunikował Scott.
- Masz rację mróweczko, ale nie możemy zapomnieć w tym wszystkim o Stevie Rogersie aka najlepszej dupie Ameryki aka matce Avengers, wszystkim dobrze znanymi również pod pseudonimem Kapitan Mrożonka. On jako jedyne z tutaj obecnych mężczyzn stanął na wysokości zadania i rozmawia z Tonym, a co jak wiadomo nie od dzisiaj, nie jest łatwym zadaniem – tutaj Clint zerknął na siedzących na kanapie facetów.
- Mówisz tak jakbyś ty cokolwiek robił w tej sprawie – wytknął Sam.
- Hej, ktoś tutaj musi komentować! – Odparł Scott broniąc jak lwica swojego przyjaciela.
- Dziękuję przyjacielu, ty wiesz co jest tutaj najważniejsze – zwrócił się do niego Clint – a teraz wracając do rozgrywającej się sceny, zwróćmy uwagę na nowo przybyłego gościa! – powiedział tym samym zwracając uwagę każdego na Petera, który szczerze nie był na to gotowy. Miał nadzieję, że się zmyje, a może nawet znajdzie jakieś fajne igloo na Alasce wśród pingwinów, ale się przeliczył. Mógł się tego spodziewać, on i te jego parkerowe szczęście.
Tutaj nawet i Tony, ku zdziwieniu wszystkich, przestał żyć w nostalgii i spojrzał na Spider-Mana.
- Cóż za niespotykany zwrot akcji! Byłem pewny, że Stark nie wróci do świata żywych i będę zmuszony do opowiadania kawałów, aby nasza widownia nie umarła z nudów – odrzekł Lang wgapiając się w najważniejszą teraz dwójkę w całym salonie.
CZYTASZ
Avengers to rodzina - Marvel chat
FanfictionGrupa Avengers ukazana jako rodzinka, mająca swoje problemy, wzloty, upadki, ale przede wszystkim mogąca wskoczyć za sobą w ogień. Najlepszy ranking: #avengers - 1 miejsce 💜 (13.12.2021) #irondad - 1 miejsce ❤️ (13.12.2021) #marvel - 2 miejsce 🤍 (...