Rozdział 59 - Harley aka wróżka

299 23 8
                                    

Tony miał świetny plan. Musiał się zemścić, a jak zrobić to lepiej niż wykorzystać swoje atuty?

Tym razem jednak nie chodzi o jego czysty geniusz. 

Tym razem chodzi o bycie rodzicem i władzę jaką ta funkcja daje.

***

Harley od rana miał złe przeczucie. Podzielił się nim z Peterem, który mając swój pajęczy zmysł, powinien podzielać jego zdanie. Na szczęście Morgan spała (7 rano to nie ludzka pora dla sześciolatki). Znając ją zaczęłaby się martwić o swoich ukochanych starszych braci. Jeszcze gotowa byłaby wparować do sypialni ich rodziców i budząc ich starać się wydobyć z ojca jaki ma plan na zemstę. I znając Morgan dałaby się przekupić za słoik nutelli tym samym uświadamiając mu, że i Peter i Harley są przerażeni. Zwłaszcza Harley.

- No co ty, nie było nas raptem dwa dni. Nie ma szans żeby w tak krótkim czasie obmyślili plan zemsty - odpowiedział. 

Nie dodał, że na tyle dni mógł sobie pozwolić zważając na fakt iż był początek roku szkolnego. Właściwie jest to o dwa dni więcej niż u innych uczniów. Jednak będąc adoptowanym synem Tony'ego Starka zauważył, że mógł o wiele więcej niż inni. Nie nadużywał tego oczywiście, ale miał większe możliwości.

Teraz pomyślał, że nawet gdyby nie było go cztery dni, co zakładał ich pierwotny plan, nie poniósłby żadnych konsekwencji. Tak samo jak MJ, która nie raz była publicznie nazywana przez Iron Mana jego przyszłą synową.

Jednak MJ, będąc sobą, z premedytacją wykorzystywała swoją nową pozycję społeczną. Głównie do upokarzania Flasha.

Myśląc nad swoim życiem jednocześnie stał w łazience przylegającej do jego pokoju i walczył ze swoimi włosami. Niestety nie odziedziczył po cioci May gładkich i lśniących włosów. Jego wręcz sterczały na wszystkie strony. Chciał je ogarnąć za pomocą wody, jednak po minucie poddał się i użył specjalnego żelu zafundowanego mu przez tatę. Tony sprezentował mu go po sytuacji, gdy musiał czekać na niego dobre pół godziny, bo ten walczył ze swoją kupą siana na głowie.

- Naprawdę kocham cię jak brata, ale czasem twoja naiwność mnie powala - westchnął. - Ojciec chce się zemścić. A razem z nim Clint, Thor i dr. Strange. Och no i Shuri - przełknął ślinę. 

Odrobinę zaczął się bać o brata. A nawet bardziej niż odrobinę. Bo jeszcze Clinta i Thora dało się zdzierżyć. Oboje więcej mówili niż robili. Ale Strange i Shuri? Ich obawiał się najbardziej.

Och no i obawiał się, że jego również dosięgnie ta kara! 

Peter westchnął odkładając szczotkę na swoje miejsce. Zerknął na swoje odbicie po raz ostatni i usatysfakcjonowany widokiem odwrócił się w stronę brata siedzącego na jego łóżku. W ręku miał jedną z części z jego sieciowodów, nad którymi ostatnio pracował. Bawił się nią bezwiednie, a jedna z jego nóg podrygiwała z zdenerwowania. 

Parker zmarszczył brwi. Zaczął się zastanawiać, czy czasem on również nie ma jakiegoś rodzaju ADHD, ale szybko pozbył się ów myśli. Harley był nadzwyczaj spokojny, w przeciwieństwie do niego, jedynie czasem wykazywał oznaki zwiększonej energii. Zazwyczaj po wypiciu kawy. Trunku powszechnie znanego w wieży, jak i powszechnie spotykanego w każdej półce kuchennej. 

No cóż... Nie raz myślał w duchu, że aby zdenerwować lub podporządkować sobie większość znanych mu superbohaterów wystarczyłoby pozbawić ich zapasu kawy. 

Raz nawet Nick Fury to wykorzystał, ale to już opowieść na inną okazję. Wywołał przy tym wojnę nie gorszą od wojny między jego tatą, a wujkiem Stevem. Przy czym oboje, tym razem, byli po tej samej stronie.

Avengers to rodzina - Marvel chatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz