25. Najlepszy dzień pod słońcem

940 51 396
                                    


Lily

      Ustawiłam krzesło za łóżkiem Jamesa, tak by mieć dobry dostęp do jego głowy. Ostrożnie rozczesałam jego włosy grzebieniem i zabrałam się do skracania ich. Nie były co prawda jakoś przeraźliwie długie, ale ponieważ już bardzo dawno nie miał ich przycinanych, uznałam, że najwyższa pora wrócić je do najbardziej optymalnej długości. Gdy już się obudzi chociaż ta jedna rzecz będzie po staremu, nikt bowiem nie łudził się, że gdy James do nas wróci, będzie dawnym sobą. To, co mu tam zrobili, na pewno mocno się na nim odciśnie i rany fizyczne będą tutaj najmniej problematyczne.

      Mogłam zaczarować nożyczki, by te same śmigały wokół jego głowy, ale wolałam zająć się tym osobiście. I tak nie miałam nic innego do roboty. Minęły trzy dni, odkąd odzyskaliśmy Jamesa, a ja głównie przesiadywałam przy nim, by jako pierwsza znaleźć się tuż obok, gdy się zbudzi. Oczywiście nasi bliscy mnie zmieniali, gdy zaczynałam padać z nóg, a czasem nawet Mikkel przy nim czuwał. Nikt wydawał się nie mieć nic przeciwko temu, chyba akceptując fakt, że ten chłopak stał się w jakiś przedziwny sposób częścią naszego życia. Co więcej, zaczęliśmy nawet łapać z nim jakiś lepszy kontakt, nie ograniczający się jedynie do powitań podczas mijania się na korytarzu czy w kuchni.

      Od wczorajszego popołudnia jednak Mikkel był zaabsorbowany czymś innym, a raczej kimś innym, bowiem jego narzeczona, Linnet, otrząsnęła się w końcu z działania eliksiru, którym Voldemort poił niczego nieświadomych ludzi, których następnie wcielał w swoje szeregi. Rzecz jasna nie rozwiązaliśmy jej do razu, nie tylko dlatego, że obawialiśmy się, czy aby na pewno w całości oprzytomniała, ale głównie z powodu paniki, w jaką wpadła. Trudno było się jej dziwić. Znalazła się w obcym miejscu, pośród obcych ludzi, przywiązana do łóżka z masą mglistych i nie do końca wyraźnych wspomnień.

      Z sekundy na sekundę jednak zaczynała coraz więcej kojarzyć, co odzwierciedlało przerażenie, jakie pojawiało się na jej twarzy, dodatkowo gdy Mikkel opowiadał jej, co się wydarzyło. Na chwilę obecną wydawała się być w pełni świadoma tego, co się stało, o czym sama nas zapewniła, stwierdzając, że gdy już otrząsnęła się z szoku wszystkie wspomnienia do niej wróciły. Sprawiała wrażenie, jakby była tym jeszcze bardziej przerażona, niż przebudzeniem się w nieznanym jej miejscu, ale chyba było z nią coraz lepiej, bowiem gdy nie tak dawno przyleciała do nas Fleur, by zobaczyć się z przyjaciółką, słyszałam, jak obie rozmawiały po francusku, a Linnet brzmiała na o wiele spokojniejszą. Dobrze było wiedzieć, że powoli oswaja się z tym, co się wydarzyło, mojej uwadze nie mógł jednak umknąć fakt, że wydawała się być czymś niezwykle zawstydzona, zwłaszcza gdy w pobliżu pojawiałam się ja. Może czuła się współwinna temu, co stało się z Jamesem? Może.

      Po kilku minutach operowania nożyczkami wokół głowy Jamesa odchyliłam się nieco, by przyjrzeć się swojemu dziełu. Nie wyglądało to najgorzej, jego włosy znów miały moją ulubioną długość i były nawet w miarę równo przycięte. Nie byłam mistrzynią strzyżenia, zwłaszcza bez czarów, ale i tak osiągnęłam pełnię satysfakcji, co nie zdarzyłoby się, gdybym wspomagała się magią.

      Odłożyłam nożyczki, posprzątałam resztki włosów, a potem przestawiłam krzesło, by to znów znalazło się po lewej stronie Jamesa. Przez chwilę zamierzałam poprosić kogoś, by mnie zmienił, gdyż byłam przeraźliwie głodna, ale uznałam, że posiedzę tu jeszcze chwilę. James na pewno miał gorsze problemy, jeśli chodziło o dręczący go głód, bo Mikkel wspominał, że śmierciożercy nie byli dla niego zbyt szczodrzy, a i on za bardzo sam nie chciał ryzykować z jedzeniem, obawiając się, że w końcu podadzą mu jakieś świństwo i zmuszą w ten sposób do gadania. Skoro więc Jamie jakoś to przetrwał, to ja też wytrzymam te kilka minut więcej bez jedzenia.

OraveritisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz