22. Znaki z nieba

688 49 265
                                    


Lily

      Choć był środek nocy, a ja byłam potwornie przemęczona i powinnam położyć się spać, wiedziałam, że za nic nie potrafiłabym teraz zmrużyć oka. Nie po tych wszystkich rewelacjach, jakie na nas spadły. Najpierw nieoczekiwane zawalenie się Nory w związku z pełnią Freda, a teraz powrót Dumbledore'a do życia, jak i również Severusa, co chyba przeraziło mnie bardziej, niż zmartwychwstanie byłego dyrektora Hogwartu. Pojawienie się mojego dawnego przyjaciela właśnie w tej chwili oznaczało, że nie wrócił ze mną, co powinno być niejako pocieszeniem, zważywszy że to nie my byliśmy na swoich celownikach, jednak rodziło to pytanie, kto w takim razie zawitał na tym świecie wraz z moim powrotem. Kończyły mi się opcje, gdyż Severus i Voldemort byli jedynymi. No, przez chwilę był jeszcze Peter, ale Syriusz dobitnie nam udowodnił, że ta kanalia jednak przypałętała się tutaj razem z nim. Głowa już bolała mnie od myślenia i gdyby ktoś teraz do niej zajrzał, zapewne zastałby tam prawdziwy kocioł.

      Na wieść o pojawieniu się Severusa pod murami Hogwartu odesłaliśmy Minerwie wiadomość z prośbą o spotkanie gdzieś z dala od zamku, by nie wystraszyć ludzi. Jeszcze tego by brakowało, gdyby jakiś uczeń się przebudził, wyjrzał przez okno i zobaczył byłego nauczyciela eliksirów dobijającego się do drzwi, który przecież powinien nie żyć. Umówiliśmy spotkanie na skraju Zakazanego Lasu, nieopodal chatki Hagrida, po czym zaczęliśmy szykować się do wyjścia, to znaczy ja, Harry, Syriusz, Remus i profesor Dumbledore. Mer zobowiązała się zostać z Weasleyami, by należycie się nimi zająć, zwłaszcza po tym, co przeszli. Najchętniej ja również bym przy nich została, by wesprzeć ich w tym niezwykle trudnym okresie, jednak musiałam zobaczyć Severusa na własne oczy, by uwierzyć, że to on i że faktycznie pojawił się na tym świecie dopiero teraz.

      Gdy zaczęłam w pośpiechu się przebierać, by nie pojawić się w Hogwarcie cała ubrudzona krwią i pyłem, przebiegł mnie dreszcz. Nie widziałam go tyle lat, choć większości z tego okresu w sumie nie odczuwałam, gdyż byłam martwa, jednak nie zmieniało to faktu, że czas rzeczywiście upłynął, głównie dla niego. Mając w pamięci, jak rozeszły się nasze drogi, stresowałam się jeszcze bardziej, jednocześnie czując niesamowitą złość na niego w związku z rewelacjami na jego temat, które zasłyszałam po moim powrocie do życia. Wiedziałam jednak, że nie będę mogła zdzielić go już na powitanie, pewnie nawet bym nie potrafiła, choćbym bardzo chciała. Zapewne czeka nas jedynie niezręczne skinięcie głowami. A potem... Potem się zobaczy. Nie mogłam jednak darować mu tego, jak traktował mojego syna ani że wypaplał Voldemortowi treść przepowiedni. Byłam zbyt dumna i mściwa, by tak po prostu puścić to w niepamięć i cieszyć się powrotem człowieka, który wbrew pozorom kiedyś znaczył dla mnie bardzo wiele.

      Westchnęłam ciężko. O jakiej radości ja w ogóle mogłam myśleć, skoro ten albo zginie jedenastego sierpnia, albo wcześniej z rąk Dumbledore'a, ewentualnie on z jego. Z pewnością ich rozterki na temat tego, który ma zabić którego będą równie skomplikowane, jak te, które ja wyobrażałam sobie, gdy jeszcze myślałam, że Severus wrócił ze mną.

      — Mamo?

     Harry zajrzał do sypialni, w której właśnie pospiesznie doprowadzałam się do względnej czystości. Tak mi się przynajmniej zdawało, że robiłam to w miarę szybko. Dopiero gdy przyszedł Harry uświadomiłam sobie, że siedziałam tutaj już ponad dziesięć minut, a przecież musieliśmy szybko udać się do Hogwartu.

      — Już idę — mruknęłam, sięgając po gumkę i przewiązując nią włosy. Te wciąż lepiły się krwi i potu, ale nie byłam w stanie i tak nic z nimi zrobić. Na mycie na pewno nie było czasu. — Wybacz.

OraveritisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz