Syriusz
Wpatrywałem się w zmiętą paczkę, którą od jakiegoś czasu nosiłem w kieszeni spodni. W opakowaniu zostały trzy ostatnie papierosy. Zdobycie kolejnych w najbliższym czasie graniczyło z cudem. Zadawałem sobie więc pytanie, czy to jest ten moment, w którym naprawdę potrzebuję zapalić. Czy to jest jeden z wielu kolejnych, małych kryzysów, z którymi mierzyłem się w ostatnim czasie, a którego nie przetrwam jeśli nie sięgnę po ten ułamek autodestrukcji, jakim było palenie. Zamknąłem paczkę zdecydowanym ruchem dłoni i wsadziłem ją do kieszeni tylko po to, by zaraz wyjąć ją z powrotem i tym razem już bez wahania, sięgnąć po jedno z moich żałosnych wyjść awaryjnych.
Przytrzymałem papierosa zębami i sięgnąłem po zapalniczkę. Nie dbałem specjalnie o to, że nie powinienem palić w domu. Na dworze panowały takie warunki, że papieros prędzej przymarzłby mi do ust, niż kurzący śnieg zdołałby go zgasić. Poza tym o niewiele spraw ostatnio dbałem. Miałem wrażenie, że mój organizm przestawiał się powoli na tryb przetrwania. Nie przeżycia, po prostu przetrwania. Ten sam, który uskuteczniał po śmierci Potterów, w Azkabanie, a potem na Grimmauld Place, kiedy wiodłem tę żałosną parodię życia. To nie było zależne ode mnie — tak reagowałem, kiedy moja psychika zaczynała się poddawać, a rozum już nie miał pomysłu na to, jak jej pomóc.
Zaciągnąłem się papierosem, po czym oparłem się o ścianę i spojrzałem w sufit, starając się ustami uformować idealne kółko dymu. Starałem skupiać się tylko na obrzydliwym posmaku w ustach, na pęknięciach rysujących się na suficie, na tym, że gdzieś zza ściany dochodziły jakieś głosy — na wszystkim tylko nie na tym, że mój brat znowu służył Voldemortowi. Nie na tym, że Meredith nie dała znaku życia od tak wielu dni, że nawet nie wiedziałem, czy jeszcze żyje. Nie na tym, że Alicja po tamtym liście się już więcej nie odezwała i nie miałem pojęcia, co się dzieje z Shailene. Nie na tym, że na dworze od kilku dni szalała śnieżyca, mróz podstępnie wdzierał się do domu, ledwo dając się okiełznać czarami i nie było żadnych perspektyw na to, by pogoda zamierzała się poprawić. Gdybym zaczął o tym wszystkim myśleć, okazałoby się, że nawet ten papieros mi nie pomaga, choć usilnie sobie wmawiałem, że kiedy palę, robi mi się lżej.
Może to naprawdę miało jakiś związek z poczuciem powolnej autodestrukcji.
Po tym, jak przez kilka godzin wariowaliśmy ze stresu, nie mając pojęcia, jak odnaleźć Harry'ego po akcji w Oxfordshire bez narażania większej ilości osób, mój chrześniak sam wrócił do domu z garścią bardzo ważnych informacji. Wśród nich znalazła się ta o Regulusie, która prawie rozerwała mi serce na pół. Nie potrafiłem tego zrozumieć, nie chciałem tego zrozumieć. Potem już ledwo słyszałem, co Harry mówił o jakiejś Sam, która mu to wszystko powiedziała, bo udało jej się wydostać z szeregów Voldemorta. Ledwo przyswoiłem najważniejsze fakty, które z tej rozmowy wynikały.
Poniekąd w jakiś sposób powinniśmy czuć się podbudowani. Voldemort najwyraźniej zaczynał tracić władzę nad budowanym misternie imperium. Z tego, co ta dziewczyna powiedziała Harry'emu, wynikało, że skoro nie była pierwszą, na którą ten eliksir przestał działać, nie była też ostatnią. Remus na głos podzielił się swoją gorzką myślą, że być może żadna odtrutka Smarkerusa nie będzie potrzebna, bo ci ludzie wyzwolą się sami, rozwalając szeregi naszego oprawcy od środka. Myśl ta była nazbyt optymistyczna, ale kto zabraniał nam marzyć? Poza tym dowiedzieliśmy się, że cholernie ironicznie niedaleko nas Voldemort coś skrzętnie ukrywał. Nietrudno było się domyślić, że jest to horkruks, więc odkąd tylko się o tym dowiedzieliśmy, Dumbledore robił wszystko, żeby pomóc nam zorganizować przemyślaną akcję. Na jego prośbę Harry wskazał mu miejsce pobytu tamtej dziewczyny, by mógł sam wszystkiego się od niej dowiedzieć.

CZYTASZ
Oraveritis
FanfictionKontynuacja opowiadania znanego pod nazwą "Obliterati". "Ciągniecie za sobą konsekwencje, o jakich nie macie pojęcia". Życie osób wskrzeszonych przez Harry'ego Pottera wydawało się być sielanką, a James, Lily, Syriusz, Remus, Nimfadora i Fred szybko...