Syriusz
Nasze powitanie z Dariusem było dość krótkie i mało wylewne. Ani on, ani my nie mieliśmy siły, by zdobyć się na więcej niż wymagała kultura osobista. Kiedy na niego patrzyłem, mój niepokój tylko się zwiększał. Nie wyobrażałem sobie chwili, w której Mer dowie się o tragedii, która ją spotkała. O tragedii, która zaważy na całym jej życiu i tak leżącym aktualnie w gruzach.
Dumbledore wprowadził Dariusa do skrzydła szpitalnego, a my, nie mając innego wyboru, po prostu weszliśmy tam za nimi. Z przejęcia aż na chwilę stanąłem na palcach, żeby zza głowy Jamesa spojrzeć na łóżko, na którym wcześniej spała Meredith i... kiedy dostrzegłem, że siedzi skulona po środku, coś mocno ścisnęło mnie za żołądek. Aż się zachwiałem i przez chwilę zastanawiałem się, czy dam radę nie upaść. Lily stanęła jak wryta, mocno ściskając Jamesa za rękę, a Remus się wzdrygnął. Choć w pomieszczeniu było pełno ludzi, nikt do niej nie podszedł. Otaczali ją z każdej strony, ale nikt nie był blisko, bo chyba nikt nie miał odwagi, by zmniejszyć dystans. Ona sama wyglądała, jakby szukała jakiegokolwiek rozeznania w sytuacji, kurczowo obejmując się ramionami i rozglądając po zebranych zmrużonymi oczami. Kiedy dostrzegłem, że pani Pomfrey przysiada obok niej na brzegu łóżka, domyśliłem się, że musiała obudzić się chwilę przed naszym powrotem.
Czułem się tak, jakby ktoś właśnie prowadził mnie na egzekucję.
Nie umiałem tego nazwać inaczej.
— Jak twoja noga? — zapytała pani Pomfrey tak bardzo rzeczowym tonem, że aż dało się w nim wyczuć nienaturalność. Mer zamrugała, po czym przeniosła na nią nic nierozumiejący wzrok.
— Noga? — wyszeptała zachrypniętym głosem, zerkając w dół i patrząc na swoje kończyny. Kiedy na jednej z nich dostrzegła bandaż, dotknęła go drżącymi palcami.
— Zraniłaś się w nogę, stąd moje pytanie — wyjaśniła pielęgniarka, nie wdając się w żadne szczegóły. No tak. Ona nie musiała tego robić. Aż irracjonalnie jej pozazdrościłem tego braku odpowiedzialności. Musiała ustabilizować tylko stan fizyczny Mer. Reszta należała do nas. — Boli?
Mer wciąż wpatrując się usilnie w bandaż, pokręciła głową. Zacząłem odnosić wrażenie, że niewiele pamięta z tego, co się wydarzyło i sprawiło to, że poczułem się jeszcze gorzej. Mieliśmy jej o wszystkim opowiedzieć? Wypomnieć? Spojrzałem w popłochu na Jamesa, mając świadomość, że choć mieliśmy tyle czasu, nikt nie ustalił jednej wspólnej wersji tego, co mamy robić dalej. I chyba nie tylko ja zrozumiałem, jak bardzo skopaliśmy, bo kiedy rozejrzałem się po zebranych, wszyscy popatrywali po sobie niepewnie. Może poza Dorą, która wciąż poświęcała sto procent uwagi Teddy'emu, i Linnet, która nie spuszczała z Mer spojrzenia przepełnionego współczuciem.
Pani Pomfrey pochyliła się w kierunku stolika, by sięgnąć z niego jakąś fiolkę z eliksirem, w tym samym momencie, w którym Mer podniosła wzrok. Jej spojrzenie padło na mnie i choć poczułem się tak, jakby ktoś mnie na czymś przyłapał, nie potrafiłem nawet mrugnąć. Patrzyliśmy sobie w oczy dłuższą chwilę, a na jej twarzy pojawiało się coraz więcej emocji. Coraz więcej... zrozumienia.
— Och... — szepnęła nagle, gwałtownie spuszczając głowę. W tej samej chwili po jej policzkach spłynęły dwie duże łzy. — Och... o nie.
Pani Pomfrey westchnęła cicho, ale poza tym w sali panowała cisza przerywana jedynie przyspieszonym oddechem Mer. Uparcie wpatrywała się w łóżko, jakby nie była w stanie podnieść wzroku. Jakby dłużej nie mogła patrzeć nam w oczy. Zacisnąłem powieki, marząc o tym, żeby strzelił we mnie piorun i uwolnił od tego koszmaru. Zabrał jak najdalej od tego cierpienia, które właśnie paraliżowało mnie od stóp do głów. Nie umiałem powiedzieć, co się dzieje w mojej głowie, ale miałem wrażenie, że walczą w niej dwie skrajności.

CZYTASZ
Oraveritis
FanfictionKontynuacja opowiadania znanego pod nazwą "Obliterati". "Ciągniecie za sobą konsekwencje, o jakich nie macie pojęcia". Życie osób wskrzeszonych przez Harry'ego Pottera wydawało się być sielanką, a James, Lily, Syriusz, Remus, Nimfadora i Fred szybko...