Harry
Mój mózg nie przetwarzał informacji tak, jak powinien. Poszedłem gdzieś z rodzicami. Gdzieś, gdzie wezwał nas Dumbledore, kiedy już wszystkie z grup zebrały się bezpiecznie w wybranym wcześniej miejscu. Nie dość, że mama była oczami taty, pomagając mu się przemieszczać, czułem też jej mocny uścisk na przedramieniu. Prowadziła mnie z nimi, bo chyba widziała, że sam nie byłem w stanie iść. Nie byłem nawet w stanie myśleć. Wzbierał we mnie gniew. Tak ogromny gniew, jakiego chyba nie czułem nigdy dotąd. Całą swoją życiową energię wkładałem w to, by nie pozwolić mu wydostać się na zewnątrz, bo wiedziałem, że zniszczy nie tylko mnie.
Zniszczy wszystkich wokół.
Po fakcie zarejestrowałem, że siedzę na jakiejś zbutwiałej, drewnianej skrzynce. Dopiero wtedy się rozejrzałem, mrugając gęsto. Byli tutaj wszyscy. Wszyscy, o których tak cholernie się martwiłem przez ostatnie godziny. Wszyscy, którzy przeszli przez piekło. Napotkałem wzrok Ginny, która ściskała rękę Freda tak mocno, że aż zbielały jej palce. Fred z kolei wpatrywał się oczami wielkimi jak spodki w swojego brata bliźniaka. George stał osłupiały, nie rozumiejąc tego spojrzenia. Wyglądał, jakby bał się podejść, choć przystanął w pół kroku. Gapiłem się na nich, próbując zrozumieć, o co chodzi. Z marnym skutkiem. Ginny drżały wargi i sprawiała wrażenie, jakby naprawdę niewiele brakowało do tego, by wybuchła głośnym płaczem. Nie podszedłem do niej, nawet się nie poruszyłem. Mój otępiały umysł próbował przetrawić, to co usłyszał.
Mój ojciec był o krok od trwałej utraty wzroku, którą choć udało się zahamować, nie dało się przyspieszyć okresu rekonwalescencji, a przynajmniej tak mówił medyk, który go oglądał. Okłady i odpoczynek. Tak brzmiały jego jedyne rady, co oczywiście sprawiało, że tata cały gotował się ze złości i bezradności. Mama omal nie zginęła pod gruzami walącego się domu i gdyby nie Narcyza Malfoy, już nigdy więcej bym jej nie zobaczył. Mer omal nie utonęła, gdyby nie desperacja Regulusa.
Choć mama, która mi to wszystko na szybko streściła, mogła mieć wrażenie, że w ogóle jej nie słucham, ja przyjmowałem to wszystko informacja po informacji. Cios po ciosie. Nie potrafiłem już czuć ulgi, nie potrafiłem myśleć ileż mamy farta, że mimo krytycznych sytuacji, udało się uniknąć najgorszego. Przemknęło mi przez myśl, że jeśli ktoś powie, że mogło być gorzej, rzucę się na niego z łapami.
Mer siedziała oparta o Syriusza, który obejmował ją troskliwie. Wyglądała, jakby przysypiała i tylko jakiekolwiek poczucie obowiązku skłoniło ją do tego, by tu przyjść. W końcu Dumbledore chciał nam coś powiedzieć. Zacisnąłem zęby tak mocno, że zabolała mnie szczęka. Gniew zapiekł mnie w gardle. Regulus siedział obok nich, co chwila zerkając na Mer. Co chwilę masował się też po żebrach. Zapewne woda go poturbowała, a on nie dał się nikomu obejrzeć. Lupinowie siedzieli w lekkim oddaleniu ściskając się za ręce i rozmawiając o czymś głowa przy głowie. Niedaleko nich w podobnej pozycji siedzieli Mikkel i Linnet, tyle, że oni nie rozmawiali. Linnet wyglądała jakby nie potrafiła poradzić sobie z tym, co przeżyła, a Mikkel gapił się tępo w jeden punkt.
Z opóźnieniem zauważyłem, że Ron i Hermiona usiedli przy mnie. Hermiona położyła mi dłoń na ramieniu, a ja znowu przeniosłem wzrok na bliźniaków.
— Fred... George... co... — wychrypiałem, uświadamiając sobie, że nie jestem nawet w stanie składać sensownych zdań. Zrozumieli, o co pytałem, ale ich reakcja dobiła mnie jeszcze bardziej. W oczach Hermiony zalśniły łzy, a Ron spuścił głowę. Był blady jak ściana i trzęsły mu się ręce.
— Fred nas nie pamięta — wykrztusił w końcu, nie podnosząc wzroku. — Nikogo z rodziny. George'a też.
Przeniosłem ołowiany wzrok z powrotem na bliźniaków. George wyglądał, jakby cały świat posypał mu się na głowę, a on nie miał ani ochoty, ani siły, by wygrzebać się spod gruzów.

CZYTASZ
Oraveritis
Fiksi PenggemarKontynuacja opowiadania znanego pod nazwą "Obliterati". "Ciągniecie za sobą konsekwencje, o jakich nie macie pojęcia". Życie osób wskrzeszonych przez Harry'ego Pottera wydawało się być sielanką, a James, Lily, Syriusz, Remus, Nimfadora i Fred szybko...