-Mam coś ładnego - Roger oparł się o ścianę, podwijając rękaw beżowej bluzy.
Jasny materiał momentalnie pokrył się plamami sadzy i zebranego na murach kurzu. Mężczyzna nie zwrócił na to uwagi. Widziałam jak jego palce niespokojnie uderzają o trzymany w dłoni przedmiot.
Przywiązane do słupa nadgarstki zapiekły, gdy poruszyłam się gwałtownie. Moje mięśnie spięły się, a twarz wykrzywiła w niemym krzyku. Dominata wyraźnie to usatysfakcjonowało. Uśmiechnął się zbliżając do mnie niespiesznie.
-Podoba ci się? - zapytał przesłodzonym tonem.
Pozbawiona klosza żarówka rzucała na oblicze mężczyzny słabe, drażniące światło, które nadało jedynie grozy temu wyrazowi. Przypominał klauna z przerażającego horroru. Psychopatę z najgorszego thrillera. Przyczajonego zabójcę, na którego widok zawsze krzyczałam na filmach. Tylko, że tym razem to było prawdziwe życie, a nie produkcja.
Dominat stał tuż przede mną. Oddychał. Żył. I zamierzał mnie skrzywdzić.
-Odpowiedz - warknął, ponaglająco, łapiąc pasmo moich sklejonych od krwi i potu włosów.
Zacisnęłam usta, spoglądając na trzymany przez mężczyznę przedmiot. Rozpoznałam delikatny materiał i drogie zdobienia. Doskonale pamiętałam moment, kiedy trzymana przez niego obroża znajdowała się na mojej szyi.
-Tak - odparłam, słysząc jak mój głos drży.
Otwarta dłoń uderzyła w mój policzek. Oczy zaszły mi łzami, a w gardle zrodził duszący szloch. Odgięłam głowę do boku, szykując na kolejny cios. Ten jednak nie nadszedł.
-Przymierzymy? - Roger ukazał wybrakowane zęby, wsuwając zimne palce na moją szyję.
Jego dotyk zdawał się parzyć. Zostawiał na mojej skórze toksyczne, wżerające się w nią ślady. Skrzywiłam się, czując jak dłonie mężczyzny przesuwają się po mojej krtani, ustawiając materiał w odpowiednie miejsce. Zapięcie obroży wskoczyło na miejsce, a Dominat puścił mój kark odsuwając raptownie.
-No proszę - mruknął, przyglądając się mi jak dziełu w galerii sztuki. - Teraz mogłabyś nawet udawać Królewską Uległą.
Moje wnętrzności niemal przebiły skórę, a w żyły wlała się adrenalina. Byłam jednak zbyt wykończona, by ta mogła mnie ocalić. Zacisnęłam mocno zęby, czując jak szkliwo ociera się głośno o siebie.
-Nie zmarnujmy tego- rzucił Roger, nachylając. - Skoro już tak wyglądasz, pokażemy cię światu.
Jego pięść uderzyła prosto w moje usta, rozcinając wargę. Zgięłam się, czując jak metaliczny smak wypełnia moją buzie. Ciepła strużka, pociekła po moim kąciku leniwie zbliżając się ku brodzie. Nie byłam w stanie podnieść wzroku. Wpatrywałam się w podłogę, obserwując jak do pary ciężkich butów, dołączą kolejna. Rozpoznałam je bez trudu - należały do kamerzysty.
-O wiele lepiej - krzyknął Roger, a jego głos ociekał ekscytacją. - Teraz, kiedy jesteś gotowa możemy zaczynać....
***
Nie potrafiłam zliczyć, ile razy tamtej nocy budziłam się z krzykiem. Jak często moje paznokcie wbijały się w materac, a po policzkach płynęły strumienie łez. Nie pamiętałam również momentu, w którym w końcu udało mi się zasnąć i po prostu nie śnić o niczym. Wiedziałam za to, że była to zdecydowanie zbyt krótka chwila, by moje ciało mogło wypocząć po wykańczających koszmarach.
Otworzyłam oczy, czując na twarzy promienie rannego słońca. Cały pokój tonął w jego świetle. Puste półki i pozbawione moich rzeczy szafki, sprawiały, że wciąż czułam się obco w własnej sypialni. Mimo tego nie potrafiłam zapełnić ich na nowo. Nie umiałam nawet pomysleć o wybraniu się na zakupy, by położyć na regałach nowe ulubione książki i przypiąć do ściany zdobyty w kinie plakat filmowy.