Obudziłam się w łóżku monarchy, co było dziwne, gdyż zasnęłam na sofie. Miałam na sobie również jego koszulkę, w której wcale na siebie nie zakładałam. Jednak żadna z tych rzeczy nie przeraziła mnie tak, jak trzask, który przeniósł się po pomieszczeniu.
Gwałtownie usiadłam, w pachnącej Dominatem pościeli, zdając sobie sprawę, że mężczyzna zostawił po sobie jedynie odkształconą poduszkę i rozgrzebaną kołdrę.
-Wasza Wysokość? - wymamrotałam, rozglądając się nieprzytomnie dookoła.
Sypialnia była pusta. Zza drzwi dobiegł za to krótki krzyk, a stłumiony przez mur, zabrzmiał jak szept. Wystarczył on jednak, by wzbudzić moją ciekawość. Podniosłam się z posłania, ruszając w kierunku odgłosu. Ten nie powtórzył się jednak. Już miałam odpuścić, ale gdy zbliżyłam się do jednego ze skrzydeł drzwi, usłyszałam coś innego - rozmowę.
-To chyba nie zaskakuje Waszej Wysokości.
Męski głos był znajomy. Mój wciąż zaspany umysł potrzebował chwili, by zrozumieć do kogo należy. Słyszałam go tylko kilka razy w życiu i za każdym razem, wiązały się z nim nieprzyjemne wspomnienia.
-Mogłem się tego spodziewać. Jednak...
-Ona nie wyjdzie nam na dobre. Nikomu nie wyjdzie na dobre. Z całym szacunkiem, ale sami wsadziliśmy Lidze do ręki sztylet, a teraz na dodatek pokazaliśmy im przerwę miedzy żebrami.
-Michel! - monarcha nie podniósł głosu. Ton wypowiedzi, sprawił jednak, że zadrżałam.
Byłam już pewna z kim rozmawia mój Dominat. To był Klass.
Zapanowała cisza. Zbyt długa cisza, która wypełniła moje żyły przerażeniem. Po raz kolejny podsłuchiwałam nie przeznaczona dla moich uszu rozmowę. I po raz kolejny wiedziałam, że nie przyniesie mi to nic dobrego.
-Przepraszam, Wasza Wysokość - spłaszczył się niespodziewanie doradca, a ja jedynie mogłam wyobrazić sobie wzrok, którym obdarzył go władca. - Jednak sytuacja...
-Nie mów mi o sytuacji! - warknął monarcha.
Coś trzasnęło ponownie. To był zgrzyt drewna, jednego z mebli.
-Liga ze mną pogrywa - dodał opływającym wściekłością tonem. - Myślą, że mnie sprowokują? Czekają na mój błąd?
Klass kaszlnął przepraszająco, a zaraz potem usłyszałam trzeci głos.
-Nie, Waszej Wysokości - Husk odezwał się niemrawo. - Jednak Uległej Waszej Wysokości łatwo może się powinąć noga.
-Waszej Wysokości również, jeśli ona będzie w pobliżu - dodał ostrożnie Klass. - Poza tym nie wydaje mi się, by chodziło jedynie o to...
-To prezentacja siły - zgodził się monarcha. - Robią to, by pokazać mi, że mogą.
-A mogą? - pytanie Klassa należało raczej do tych retorycznych.
Zamiast odpowiedzi mężczyzna uzyskał gniewne syknięcie władcy.
-Ezemurd nie wie, jak to rozegrać - burknął monarcha. - I tego się obawiam. Miota się, jak dziecko. Wcześniej nie podobała mu się obecność Heide. A teraz...
Urwał, a mi serce podeszło do gardła.
-Chcą mieć ją pod kontrolą nie bez powodu - zauważył odważnie Klass. - Jeśli będą chcieli cokolwiek ci udowodnić, to właśnie za jej pomocą.
Zrobiło mi się niedobrze. Zasłoniłam usta dłonią, mając wrażenie, że mój oddech jest zbyt głośny. Osłonięte ramię otarło się o jasne drewno, gdy moje nogi wydały się zbyt wiotkie, by podtrzymać ciało. Zacisnęłam palce na klamce, czując jak ich końce drętwieją.