48.

1.7K 76 25
                                    

W sypialni monarchy nie zmienił się nawet kolor pościeli. Minimalistycznie wykończone wnętrze zatrzymało się w czasie tak samo, jak mój pokój. Rząd wielkich okien wciąż przysłonięty był żaluzjami, a szare ściany przyzdabiały nieoczywiste, przygnębiające obrazy. Zdecydowanie wołam skupić się na suficie, który wyłożony odpowiednią komplikacja świetlówek tworzył replikę rozgwieżdżonego nieba.

Wcześniej podejrzewałam, że jest on jedynie zachcianką. Zwykłym pragnieniem trwoniącego majątek króla. Dopiero po czasie zrozumiałam, że nie był to tylko kaprys. Ta sypialnia odzwierciedlała prawdziwy charakter monarchy. Każdy jej element miał w sobie zaklętą osobną cząstkę Dominata. Którego odkrywało się fragment po fragmencie.

Obudziłam się sama. Miękka pościel zmięła się pomiędzy moimi udami, a utkwione w poszewce usta uniemożliwiały mi oddychanie. Otulał mnie zapach drzewa sandałowego i goździków, który przypomniał o niedawnej obecności monarchy. Nie było go jednak przy mnie, a odkształcona poduszka i pusty kawałek materaca, zastapiły miłą błogość ukuciem żalu.

Otaczające mnie obrazy zdały się promieniować jeszcze większą utęsknieniem i rozpaczą. Ciemne pomieszczenie było całkowicie pozbawione ciepła i radości. A ja zastanowiłam się, czy tak właśnie czuł się monarcha. Czy budząc się każdego ranka i spoglądając na pozbawione mebli i koloru wnętrze, czuł się tym przytłoczony? Czy wręcz przeciwnie było to cząstką niego?

Tęskniłam za tym uczuciem. Za leżeniem w miękkiej pościeli, w tej ciemnej sypialni, otulona zapachem własnego Dominata. Wypełniona jego bliskością. W tamtym momencie poczułam, jakby ktoś ponownie wyrwał mi niewielki kawałek duszy.

On nie zniknął - pocieszyłam siebie w myślach. - On wróci. Nie zostawił cię.

Moje nogi uderzyły w ciemny parkiet. Pragnęłam znaleźć mojego Dominata. Zobaczyć jego znajome orzechowe tęczówki. Uspokoić tą nieracjonalną część sobie. Miałam nadzieje, go ujrzeć. Dotknąć poczuć jego ciepło. Po raz kolejny udowodnić sobie, że to nie jest tylko sen.

Monarchy nie było jednak ani w sypialni, ani reszcie komnat. Smętnie odbijałam się od kolejnych par drzwi, bojąc się zajrzeć do środka. Obawiałam się, nacisnąć klamkę. Ujrzeć coś, co należało do nieznanego świata. Miałam wrażenie jakby pokoje monarchy, były czymś dla mnie niedostępnym. Miejscem, do którego nie miałam wprawa wstępu, nawet jeśli ten sam mnie tutaj wpuścił.

Stanęłam więc pośrodku głównego salonu, wpatrując się w puste sofy. Jasna skóra wydawała się niema sterylna i zimna. Nie zachęcała, by na niej przysiąść lub tym bardziej zrelaksować się. Skąpe meble tonęły w porannym świetle, które wpadało przez równie wielkie co te w sypialni okna. Tych jednak nikt nie zasłaniał. Ciągnący się za nimi widok na ogrody i Netard, zastępował z powodzeniem dzieło najwybitniejszych malarzy. Niczym piękny obraz przyzdabiał wnętrze, wlewając w szare ściany, zieleni tętniącej życia roślinności.

Mój wzrok przyciągnęło coś jednak całkowicie innego. Na kawowym stoliku, tuż pomiędzy sofami, leżał niepozorny stos dokumentów. Kartki miały na sobie o wiele za dużo bieli. Krótkie zdania wyglądały raczej, jak puste formularze niż poważne raporty czy ustawy. Zdawały się na mnie spoglądając, kusząc mnie i intrygując.

Nigdy nie miałam okazji, by choćby spojrzeć na przeglądane przez monarchę dokumenty. Spawy, które tak pochłaniały władcę pozostawały poza moim zasięgiem. Poza zasięgiem każdego Uległego.

Zacisnęłam zęby, walcząc z szargająca mnie ciekawością. Wiedziałam, że nie powinnam była tego robić. Nie byłam Dominatem. Byłam Uległą. Powinnam była trzymać się z daleka od takich rzeczy. Od rzeczy, które mnie nie dotyczyły. Powinnam była się odwrócić i odejść. Nie byłabym jednak sobą, gdybym postanowiła posłuchać głosu rozsądku. Dlatego też zbliżyłam się do stolika, delikatnie przesuwając w swoją stronę złożone kartki.

Redbraski SzpiegOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz