55.

1.4K 72 11
                                    

Drzwi zamknęły się za monarchą, a limuzyna ruszyła. Przylgnęłam do skórzanej tapicerki, czując jak wszelkie zmęczenie balem mnie opuszcza. Serce uderzało w piersi, jak młot, niemal łamiąc żebra. Oddech był niespokojny i zdecydowanie zbyt szybki. Patrzyłam na monarchę, starając się nie drżeć. Jednak to było o wiele trudniejsze niż mogłam przypuszczać.

Dominat nie zamierzał czekać. Nie zamierzał próżnować, czy czekać ma wytłumaczenie. Mężczyzna złapał mnie mocno i przyciągnął do siebie, wypinając na własnych kolanach. Mój policzek przylgnął do jasnego siedzenia, a powietrze uszło głośno z płuc.

-Wiedziałaś, że mi się to nie spodoba.

Nie wiedziałam, czy to było pytanie, czy stwierdzenie. Słowa rozmywały się, mieszając z moim niespokojnym sercem i oddechem.

-Wasza Wysokość - wychrypiałam, starając unieść głowę.

Monarcha podrzucił mnie na swoim kolanie. Ponownie uderzyłam twarzą o tapicerkę, a moje plecy wygięły w jeszcze większy łuk.

-Dlaczego to zrobiłaś? - wymruczał, a w jego pytaniu nie było złości. - Dlaczego chciałaś mnie zdenerwować?

Pisnęłam, gdy dłoń mężczyzny uniosła dół mojej sukni. Warstwa za warstwą, zaczął odgarniać kolejne falbany, przebijając się do nagiej skóry ud.

-Ja...To... - zająknęłam się, czując jak moje myśli wariują. - Ja tylko rozmawiałam z baronem.

Mój żołądek ścisnął się z powodu kłamstwa. Mój organizm nie potrafił oprzeć się Dominatowi. Całe moje ciało kazało mi powiedzieć prawdę. Ja jednak nie mogłam tego zrobić. Nie zamierzałam przyznać, że jestem zazdrosna. Nie o Mirandę.

-Nie umiesz kłamać - zauważył monarcha.

Góra sukni przykryła moje plecy i głowę. Dominat doskonale poradził sobie z kreacją odsłaniając uda i pośladki. Jego palec przesunął po nagiej, rozgrzanej skórze. Delikatnie otarł się o moją pupę, przeszywając mnie przy tym dreszczem.

-Zapytam jeszcze raz - jego słowa drążyły mój mózg niczym wiertło. - Dlaczego to zrobiłaś?

Zagryzłam wargę. Przypomniała mi się jedyna kara, którą w życiu wymierzył mi monarcha. I ton jego głosu, który był identyczny co i tym razem.

Zawahałam się. Monarcha nie żartował. Nie udawał. I naprawdę był zły. Nie powinnam była tego robić. Nie powinnam była go prowokować. Ale nie mogłam wyznać prawdy.

-Chciałam puścić lampion - wydusiłam.

Dominat ujął kraniec moich majtek. Jasna koronka przesunęła po mojej skórze. Monarcha jednak nie trudził się ją zdejmować. Usłyszałam stłumiony dźwięk dartego materiału, a później poczułam jak władca ściąga ze mnie zniszczoną bieliznę.

-Naprawdę myślisz, że pozwolę by jakikolwiek inny Dominat kładł na tobie swoje łapy? - jego ton był chłodny. - Naprawdę myślisz, że możesz sobie tak po prostu mnie bagatelizować, Heide?

Pokręciłam głową. Moje policzki zrobiły się czerwone i gorące. Zapiekły w momencie, w którym dłoń mężczyzny ułożyła się na moich pośladkach.

-Odpowiedz - rozkazał twardo.

-Nie, Wasza Wysokość - wykrztusiłam, z trudem nabierając powietrza.

-Wiesz, że to było bardzo niegrzeczne, Heide? - jego głos był lodowaty. Lodowato obojętny . I wciąż mieszał mi w głowie. - Wiesz, że zasłużyłaś na karę?

Zasłużyłam. Wiedziałam, że zasłużyłam. Jednak tym razem się jej nie bałam. Jednej rzeczy bałam się o wiele bardziej, obojętności monarchy.

Redbraski SzpiegOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz