Weszłam do wielkiej sali na śniadanie, dziewczyny jeszcze śpią więc przysiadam się do Golden trio. Dalej jestem trochę zła na Rona.
-Nie, nie o to mi chodzi- powiedziała Hermiona, nie wiem o co chodzi z nimi nigdy nie wiadomo.-Zaprenumerowałam Proroka Codziennego". Mam już dość dowiadywania się wszystkiego od Ślizgonów.- o to chodzi. Rita Skitter wyposuje o niej Krumie i Harrym jako miłosny trujkąt. Za wyśmiewanie się z nich i jakieś żarty wysłałam pare osób na szlaban i odbierałam punkty.
- Znakomity pomys!!- pochwalił ją Harry, również przyglądając się sowom.
- Hej, Hermiono, chyba masz szczęście.Szara sowa zatoczyla nad nią koło.
- To nie jest gazeta- powiedziała Hermiona tonem pełnym zawodu. - To..
Ale ku jej zdumieniu, tuż za szarą sową wylądowaly przed nią na stole jeszcze cztery płomykówki, a porem puchacz i włochatka.
-lle egzemplarzy zamówiłaś? - zapytał Harry, lupiąc puchar Hermiony, zeby go nie przewróciły sowy które tłoczyły się ku niej, bo każda chciała pierwsza do starczyć list.
- A co to znowu...- Hermione zarkało, kiedy zdję la list z nóżki szarej sowy, rozwinęła go i zaczęła czytać.- No nie! - I zarumieniła się mocno.
- Co jest grane? - zapytał Ron.
- To jest.. och.. to po prostu śmieszne... Rzuciła list Harry'emu, który zobaczył, ze jest to anonim wyklejony z liter, najwyraźniej wyciętych z Proroka CodziennegoJesteś podła. Harry Potter zasługuje na coś lepszego. Wracaj skąd pochodzisz - do mugoli.
- Wszystkie są podobne!- zawołała z rozpaczą Hermiona, otwierając listy jeden po drugim. - „Harry Potter mógłby wybrać lepiej". „Zasługujesz na to, żeby cię ugotowano w żabim skrzeku". Ojej!
Otworzyła ostatnią kopertę i na jej dłonie trysnęła żółtawozielona, cuchnąca naftą ciecz, która natychmiast zaczęła się wzdymać w wielkie żółte bąble.
- Nierozcieńczona ropa czyrakobulwy! - powiedzial Ron, wachając kopertę.
- Auuł - krzyknęła Hermiona ze łzami w oczach, próbując zetrzeć chusteczką cuchnącą ciecz z rąk, ale jej palce były już tak gesto pokryte bolesnymi bąblami, ze wyglądały, jakby miała na nich parę grubych rękawic- Powinnaś zaraz pójść do skrzydła szpitalnego - poradziłam szybko kiedy sowy odleciały
- Usprawimy cię u pani Sprout.- Powiedział Harry, a ja już wychodziłam z Hermioną z sali. Poszła przodem a raczej pobiegła. W sali wejściowej przebieglo koło mnie kilkoro uczniów i oblało czymś. Cuchnęło i pikło mnie na skórze.
- Jesteś okropna.
- Brzydka i głupia.
- Do tego gruba.
- Jak ktoś może z tobą przebywać w jednym pomieszczeniu.- to słowa dzieciaków którzy myślą że są śmieszni, ale tacy ranią najbardziej. Jeden z chłopców zerwał mi bransoletkę.
- Ale swoją brzydotę rekompensuje drogą biżuterią.
- Na ciebie nie byłoby stać nawet gdybęś sprzedał dom. Oddawaj.- wyciągnęłam rękę a ten odsunął sie daleko. Za jego plecami wyłonił się profesor.
- Myślę że nie należy to do ciebie. Krukoni nie maja w zwyczaju być idiotami, ale widać są wyjątki. Dwa tygodnie szlabanu dla was wszystkich.- powiedział lodowaty głos Snape'a zabierając chłopakowi moją własność i czekał aż sobie pujdą.
- Radzę pilnować swoich rzeczy i iść do pielęgniarki.- podał mi bransoletkę i spojrzał na moję poparzone ręce.
- Dziękuję, profesorze.
- Jeśli nie będziesz się czuła na siłach zwolnię cię z dzisiajszych lekcji.
- Nie trzeba, dam sobie radę.- zaczęłam iść ale odkręciłam się i powiedziałam do mężczyzny- Nie jest pan wcale taki zły. - nic nie powiedział tylko szybko ruszył w przeciwnym kierunku. Przez milisekundę mogłam zobaczyć mały uśmieszek na jego bladej twarzy.
CZYTASZ
My nie lubimy Gryfonów / George Weasley
FanfictionRozdziały pojawiają się w weekendy. W wakacje, ferie oraz święta mogą pojawić się częściej. Początek - 25.08.2022 Koniec - ?? Przed korektą. Izabela Malfoy, czystokrwista ślizgonka, uczęszczająca do Hogwartu, która ma na pieńku z pewnymi bliźniakami...