9 - źółty to wygrana

318 16 0
                                    

    Dziś jest mecz między Gryfonami a Puchonami. Cały dzień leje jak scebra co pogarsza warunki gry. Na trybunach było pełno ludzi w płaszczach przeciwdeszczowych i z parasolami. Oglądanie gry było trudne, bo samych zawodników ledwo było widać. Gryffindor wygrywał ale pozostał złoty znicz. Potter i Diggory zaciekle walczyli. Nagle pojawili się dementorzy i Harry spadł z miotły. Cedrik złapał znicz i puchoni wygrali choć ich kapitan upierał się na powtórzenie meczu.

Pov: Izabel
  
   Potter leży w skrzydle szpitalnym i nie wiem co mnie pokusiło ale tam idę. Zatrzymałam się przy drzwiach i oparłam o futrynę. W środku przy łużku bliznowatego byli trzej Weaslaye i Granger, pocieszając po pierwszym nie złapanym zniczu i zniszczonej miotle. W pewnym momencie pięć par oczu zwróciło się ma nie.
- Co tu robisz Malfoy?- zapytał najmłodszy rudzielec
- Sama w to nie wieżę, ale nie przyszłam się nabijać. Chcę pogadać z Potterem sam na sam. Choć i tak wam wszystko pewnie wyśpiewa wolę żeby słuchała tego jedna para uszu.- gryfoni spojrzeli na mnie zdziwieni. Na mojej twarzy nie było kpiącego uśpieszku i pewności siebie, którą wszyscy pamiętają. Szukający kiwnął głową, a reszta wyszła, jeden z bliźniaków posłał mi uśmiech. Podeszłam do łużka.
- Co się dzieje kiedy spotykasz dementorów?
- Miałaś się nie nabijać. Twój brat niewystarczająco to pogkreślał. Zemdlałem i jestem słaby zadowolona.- powiedział gniewnie chłopak
- Jeśli nie chcesz nie musisz za mną rozmawiać ale posłuchaj. Nie jesteś słaby, a dementorzy tak na ciebie działają bo wiele cię spotkało w życiu. Jesteś dla nich smacznym kąskiem tylko szkoda miotły.
- Z kąd to wiesz?- odpowiedział spokojniej ale można było wyczuć u niego zmieszanie
- Nie mam tak kolorowego życia jak wszyscy myślą. A gdzy byłam miejsza pojechałam z ojcem do azkabanu, miał coś do załatwienia. Oddaliłam się od niego i przechodzilam korytarzami, napotkałam kilku dementorów. Nie mogli mnie obudzić przez kilka godzin. Ojciec wściekł się i zrobił awanturę, ale Dambledoor zrobił o wiele więcej dla ciebie. Dementorzy mają zakaz wstępu na teren szkoły - wzruszyłam ramionami i wyszłam. Pamiętam dobrze ten dzień, wtedy spotkałam Syriusza po wielu latach. To miejsce jednak nie zmieniło go tak bardzo.

   Minął tydzień i Potter wyszedł ze szpitala. Anny i Oliv nie dociekają czemu zaczęłam troche inaczej się zachowywać. Więcej czytam i słucham muzyki, nie robie żartów, wyciszyłam się, ale za razem spoważniałam. Pytają czasem czemu nie rysuję, szczerze nie wiem czuje jakby szczęście miało by nie wrócić. Za miesiąc święta a ja nie zamierzam wracać do domu, dziewczyny też zostają. Mówią że to dla kolejnego wypadu do Hogsmeade, ale jak wiem że nie chcą bym czuła się samotnie.

- To w co się ubierasz? Musisz wygladać dobrze to ostatnie wyjście przed końcem semestru.- mówiła podekscytowana Olive
- Halo ja zawsze wyglądam dobrze. Ty się lepiej wystrój dla tego krukona.- uśmiechnęłam się przebiegle, a nasza wariatka sie zarumieniła na co się zaśmiałyśmy z Anny.
- A do ciebie to wszyscy się ślinią pieprzona księżniczka.- wysyczała, zabrała poduszkę i we mnie żóciła
- Tak ale twojego Toma nie zabiorę. Dobra zbieramy się.- ruszyłyśmy do swoich szaf. Dziewczyny przebrały sie pierwsze nie chciałam ich zatrzymywać.

 Dziewczyny przebrały sie pierwsze nie chciałam ich zatrzymywać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Idzcie już okej?
- Okej.
Przechodziłam korytarzem kiedy usłyszałam.

- Wiec ta mapa pokazuje wszystkich?- to Potter i bliżniacy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Wiec ta mapa pokazuje wszystkich?- to Potter i bliżniacy.
- Wszystkich.
- Gdzie są.
- Co robią.
- Każego dnia.
- O każdej porze.
- Genialne. Skąd ją macie?
- Gwizdneliżmy Filchowi.- A to ciekawe. Chłopaki trzymali mapę Hogwartu.
- Tylko nie zapomnij powiedziać „Koniec psot", bo każdy będzie mógł ją odczytać.

Ruszyłam do wioski, z nadzieją znalezienia dziewczyn. Muszę im opowiedziec czego sie dowiedziałam. W końcu mapa huncwotów to nie byle co.
- Serio?? Mapa która pokazuje to wszystko.- zaczęła Oliv
- Nic dziwnego że tak im dobrze wychodziło psocenie skoro mieli coś takiego.- skwitowała Anny
- Tak to prawda.- chodziłyśmy z skepu do skepu. Byłyśmy już wiele razy w Hogsmeade ale uwielbiałyśmy to miejśce. Zobaczyłam Weaslayów i nie mogłam przepuścić okazji by napędzić im stracha. Podeszłam do nich.
- No no ładny przezant daliście Potterowi. Mapa huncwotów to cenna rzecz.- uśmiechnęlam się niewinnie patrząc jak na ich twarze bladną
- Skąd o tym wiesz?- zapytali szeptem
- Następnym razem upewnijcie sie że nikogo nie ma na korytarzu.- zaśmiałam się z ich min- Wiecie w ogóle kto ją stworzył?
- No czterech uczniów.
- Lunatyk, łapa, rogacz i glizdogon.
- Może nawet dobrze że trofiła do Harrego. Jednym z nich był jego ojciec.- rudzielce roździawili usta, podeszłam jeszcze bliżej nich.
- A jego najlepszy przyjaciel to mój wujek. Jak będę miała dobry humor to może wam coś jeszcze opowiem.- zamknęłam im usta, poszłam do trzech mioteł gdzie śmiałyśmy się do rozpuku.

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz