Wróciłam do domu z matką i Draco nawet się nie odzywając. Poszłam do swojego pokoju. Nie czekałam. Wyciągnęłam kilka walizek, rzuciłam na nie zaklęcie zwiększająco-zmiejszające. Różdżką lewitowałam przedmiotami, pakując moje ubrania, książki, szkatułki z biżuterią i kosmetyki. Po godzinie mój pokój wyglądał jakby był przed remontem. Pusty, bez ducha.
Zaszłam na dół z bagażami i kotem, kontaktójąc się w tym czasie z Syriuszem. Od jakiegoś czasu słyszę krzyki ojca.
- Co ma znaczyć że się wyprowadza! Nie ma takiego prawa!
- Obawiam się ojcze że jednak mam.- obrócił się do mnie, wyglądał słabo mimo to nie oszczędzi tej kłótni.Muszę to zakończyć.
- Jak śmiesz! Jak śmiesz plugawić naszą rodzinę, nasz ród! I chcesz wszystko przepaścić dla tych zdrajców krwi i szlam! Jesteś głupią, niewdzięczną dziewuchą!- krzyczał mi w twarz, podniusł rękę.
Nigdy więcej nie pozwolę mu się uderzyć.
Złapałam go za nadgarstek, jego dłoń dzieliło kilka centymetrów.
Wyciągnął różdżkę drugą ręką.
Zabrałam mu ją i rzuciłam w głąb salonu, gdzie przy sofie stoi blada i przerażona mama.
- Nie zamierzam już nigdy więcej podlegać twoim rozkazom. Nie będę się ciebie już bać. Nigdy więcej!
- I co teraz zrobisz co!
- Wyprowadzam się! Mam już dość tej rodziny, tej manii czystości krwi, tego że wszyscy postrzegają naszą rodzinę za śmierciożerców i największe zło! A najgorsze że to racja, tylko że ja nie zamierzam taka być!
- W takim razie nie nalażysz już do tej rodziny! Wydziedziczma cię!
- I bardzo dobrze!Zabrałam walizki. Nie obejrzałam się za siebie. Słyszałam szloch matki. Wiem, że Draco wszystko słyszał.
Przed bramą czekał na mnie Lupin i deportowaliśmy się do jego domu. Na przywitaniu przytuliłam Syriusza.
- Wiem, jak to jest gdy rodzi..
- Nie chcę o tym rozmawiać.- powiedziałam i zabrałam wszystkie swoje rzeczy do przygotowanego dla mnie pokoju. Wypuściłam Silvera z transportera i usiadłam na łóżku.Nie zamierzam się rozpakowywać. I tak za tydzień przeniesiemy się na Grimmauld Place 12, siedzibę zakonu, który wznawia działanie. Jedno miejsce w którym chce się znaleźć to Okolice Ottery St. Catchpole w hrabstwie Devon.
Nora.
Chcę żeby George był przy mnie, przytulił, pocałował i został na tyle długo na ile potrzebuję.
Wieczorem następnego dnia wyszłam na taras. Nie opuszczałam pokoju od przyjazdu, choć wuj przubówał ze mną rozmawiać.Wyjęłam paczkę mugolskich papierosów i zapaliłam jednego. Zaciągałam się się dymem.
- Masz szczęście, że Remus nie widział twoich papierosów.
Odkręciłam się. W drzwiach stał mój wuj.
- Zabrałby mi je. Ty tego nie zrobisz?
- Gdybym robił jak rodzice, którzy przyłapują dzieci na paleniu, kazałbym ci wypalić całą paczkę. Ale nie jestem ani twoim rodzicem, ani nie podobają mi się takie metody. - usiadł obok mnie na schodach.- Daj jednego.
- Nie wiedziałam że palisz.
- Kiedyś paliłem, w twoim wieku. Jak się truć to razem.
Chciałam spokoju i ciszy tym razem Syriusz mi to dał. Nie zaczynał tematu o mojej rodzinie.
- Z kąd masz papierosy?- zapytał zaciekawiony.
- Zabrałam krukonowi z piątego roku.
- Ach tak. Pani prefekt. Myslisz że zostaniesz prefektem naczelnym, bliźniacy mają na ciebie wpływ. Nie mówię że zły, ale z czasem jeszcze bardziej zaczynasz mnie przypominać.
- Popularny, wygadany, żartobliwy, przystojny, z potężnego rodu, który zdradził i uciekł do przyjaciela. Widzę małe podobiemstwo.- zaślialiśmy się.- Tęskisz za domem?
- Nie do końca.
- Ja mam nadzieję że przez te półtora miesiąca coś się zmieni.
- Już się zmieniło. Sprzeciwiłaś się ojcu. Jesteś wolna.To prawda. Jestem wolna.
CZYTASZ
My nie lubimy Gryfonów / George Weasley
FanficRozdziały pojawiają się w weekendy. W wakacje, ferie oraz święta mogą pojawić się częściej. Początek - 25.08.2022 Koniec - ?? Przed korektą. Izabela Malfoy, czystokrwista ślizgonka, uczęszczająca do Hogwartu, która ma na pieńku z pewnymi bliźniakami...