71 - Umbridge w akcji

168 13 2
                                    

Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się dobrze i nie chodzi o to że jest poniedziałek, ale o to co przeczytałam w Proroku codziennym.

Dolores Jean Umbridge została powołana na stanowisko wielkiego inkwizytora Hogwartu.

Czytając to wyplułam kawę w prosty na sztucznie uśmiechającą się ropuchę na fotografii

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czytając to wyplułam kawę w prosty na sztucznie uśmiechającą się ropuchę na fotografii.
- Kurwa że co?!
- Co jest?- zapytała Anny, siedziałyśmy przy stole Slytherinu, a Oliv odsypiała zarwana noc. Wystarczy ją obudzić 20 minut przed lekcją. Pokazałam przyjaciółce gazetę.
- To... Przepraszam jest za rano na intrygi ministerstwa.
- W artykule jest napisane, że landryna będzie monitorować pracę nauczycieli, no i wyrzywać się na nas nowymi zasadami.
- Super więcej kontroli i zasad.- powiedziała śpiącym głosem
- Zasady są po to aby je łamać.
- A to nasze ulubione zajęcie.- odpowiedziały dwa głosy za nami. Odwróciłam się do mojego faceta i jego brata.
- A ja jestem żeby was powstrzymać.
- Albo dajesz im nowe pomysły.- zaśmiała się dziewczyna. Rudzielec nachylił się i pocałował mnie.
- Witam piękną panią.
- Hej. Anny zbieramy się. Do zobaczenia na zaklęciach.- rzuciłam do chłopaków.

No niestety ale na lekcjach musieliśmy tolerować obecność ropuchy. Dlaczego my i to z rana. Po lekcjach z profesorem Flitwickiem poszliśmy zjeść.

- Dostałem N- powiedział Ron, nalewając sobie zupy.- Zadowolona?
- Nie ma się czego wstydzić - rzekł Fred, który właśnie pojawił się przy stole razem z George'em i Lee Jordanem, usiadł po prawej stronie Harry'ego.- Nie ma nic złego w dobrym, zdrowym N.
- Ale przecież N oznacza... - zaczęła Hermiona.
- „Nędzny", tak. Ale to lepsze od O, prawda? Bo O to „okropny", nie?
- Więc najwyższy to W, czyli wybitny", a potem jest B.- powiedziała Hermiona.
- Nie B, tylko P - poprawił ją George- . P, czyli „powyżej oczekiwań". Zawsze uważałem, że my z Fredem powinniśmy dostać ze wszystkiego P, bo sam fakt, że pojawiliśmy się na egzaminach, był powyżej oczekiwań.
- Moim zdaniem kiedy dostaniecie nędzny jest powyżej waszych zdolności.- powiedziałam.
- Krytykujesz nasze zdolności. To boli kochanie.- George złapał się teatralnie za serce.

Wszyscy zaczęli się śmiać, tylko Hermiona drążyła z upo rem dalej.
- Więc po P jest Z., czyli „zadowalający", i to jest ostatni stopień, przy którym się zdaje, tak?
- Tak -odrzekł Fred, zanurzając bulkę w zupie, po czym włożył ją w całości do ust.
-

A potem jest N, czyli „nędzny"- Ron uniósł obie ręce, jakby świętował swe zwycięstwo - i O, czyli „okropny".
- A potem T- przypomniał mu George.
- T? - zdziwiła się Hermiona. - Jeszcze niżej od O? A co to T oznacza?
- Trolla" - odpowiedział szybko George.

 - Jeszcze niżej od O? A co to T oznacza?- Trolla" - odpowiedział szybko George

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Mieliście już wizytację? zapytał Fred.
- Nie- odpowiedziała Hermiona.- A wy?
- Teraz, tuż przed drugim śniadaniem -  rzekł George.
- Na zaklęciach?- zapytali równocześnie Harry i Hermiona. - No i jak było?- Fred wzruszył ramionami.
- Nie tak źle. Umbridge schowała się w kącie i robila notatki. Znacie Flitwicka, traktował ją jak gościa, w ogóle się nią nie przejmował. Wiele nie mówiła. Wypytała Alicję, co sądzi o lekcjach, a Alicja jej powiedziała, że są bardzo fajne, i to wszystko.
- Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby można było przycze pić się do starego Flitwicka rzekł George. - Zwykle wszyscy zdają u  niego.
- Tak, ale na spotkaniu churu mierzyła jego wzrost.- zaśmiała się Oliv.
- Co macie po południu?- spytał Harry'ego Fred.
- Trelawney...
- Jeśli ktoś zasługuje na T, to ona... ...i sama Umbridge.
- No to bądź grzecznym chłopcem i nie podskakuj dzisiaj tej Umbridge - powiedział George.-  Angelina dostanie szału, jeśli opuścisz jeszcze jeden trening.

Po południu na dziedzińcu i korytarzach był tłok a wszyscy chcieli się dowiedzieć co się stało.

Na dziedzińcu Filch wynosił bagaże płaczącej profesorki wróżbiarstwa, a na przeciwko niej stała różowa ropucha.
- Szes... Szesnaście lat tutaj mieszkałam i uczyłam, Hogwart to mój dom. Proszę mnie nie wyrzucać.
- Ale to zrobię.- odpowiedziała, a opiekunka domu lwa podeszła do płaczącej kobiety.
- Minerwo ja.
- Cicho.. cicho.- przytuliła profesorkę.
- Chcesz coś powiedzieć kochanie?- zapytała sprzealodzonym głosem.
- Jest sporo rzeczy które chciałabym teraz powiedzieć.- warknęła - No już dobrze.

Nagle wrota się otworzyły i na dziedziniec wszedł dyrektor szkoły.
- Profesor McGonagall proszę odprowadzić Sibille z powrotem do środka.
- Dziękuję. Dziękuję Albusie.- odpowiedziała nauczycielka i obie kobiety poszły do szkoły.
- Dumbledore. Pragnę przypomnieć że na mocy dekretu edukacyjnego numer 23 wydanego przez ministerstwo..
- Ma Pani prawo zwalniać moich nauczycieli jednak nie ma Pani żadnych podstaw, żeby usuwać ich ze szkoły. Ten przywilej posiada tylko dyrektor.- przerwał landrynie i szczerze powiem nigdy nie widziałam Dumbledore'a tak złego.
- Narazie.
- Nie macie nic do roboty!- krzyknął profesor i ruszył do szkoły, a za nim Potter lecz ten mimo jego wołań nie zatrzymał się.

Przez cały dzień ta stara ropucha zdążyła ustawić swoje dekrety. Przykładowo „Nie wolno słuchać muzyki podczas nauki" „Należy zawsze nosić stosowne ubrania i ozdoby", ale jednym z najbardziej wkurzających mnie i moich przyjaciół był „Zakazuje się używania produktów Weasley'ów".

Oj ta baba się doigra.

Wszystkie jej dekrety i zasady Filch zawiesza na ścianie wielkiej sali.

Było już późno, ale razem z Anny i Oliv siedziałyśmy sobie w bibliotece w najlepsze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Było już późno, ale razem z Anny i Oliv siedziałyśmy sobie w bibliotece w najlepsze. Gdy wpadła do nas Hermiona.
- Dziewczyny znacie się na rzucaniu zaklęć obronnych?
- Obronnych, ataków i klątw.- powiedziała Anny wychylając się z nad książki.
- Czego dusza zapragnie.- zaśmiała się kasztanowo włosa.
- Co masz konkretnie na myśli Miona?- spojrzałam na młodą gryfonkę.
- Pomyśleliśmy że skoro Umbridge nas nie uczy zaklęć to sami zaczniemy się uczyć. Harry będzie naszym nauczycielem, ale wiecie jesteście starsze i uczyłyście się dłużej od nas.
- Pewnie coś się znajdzie. A kogo będziecie jeszcze uczyć?
- Jutro jest wyjście do Hogsmeade w gospodzie pod świńskim łbem zorganizujemy spotkanie, wtedy będzie wiadome.
- Przyjdziemy na pewno.- powiedziała Anny.
- I lepiej nie mów o tym żadnemu innemu ślizgonowi.- pouczyłam ją gdy kierowała się do drzwi.
- I mojemu chłopakowi.- dokrzyknęła Oliv i szybko się porzegnałyśmy.

- Dlaczego ma nie mówić Tomowi?- zapytałam - Znowu się pokłóciliście?
- Ciężko stwierdzić czy to jeszcze mój chłopak.
- I dlaczego ja o tym nic nie wiedziałam?- powiedziałam oburzona.
- Bo jesteś zajęta George'm.- zaśmiała się.

- zaśmiała się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz